Jak Legia traciła bramki - fatalne błędy obrony
Legia w meczu z Ruchem fatalnie zagrała w obronie. Nie pierwszy już raz zdobycie dwóch lub trzech (Cracovia) bramek, nie dało kompletu punktów. Przed sobotnim spotkaniem Maciej Skorża dokonał zmian w ustawieniu linii defensywnej. W bramce Skabę zastąpił Antolović, a miejsce Astiza na środku obrony zajął Dejan Kelhar.
Kelhar na środku zagrał razem z Komorowskim, a na bokach wystąpili Wawrzyniak i Rzeźniczak. Niestety obrońcy Legii przy wszystkich trzech bramkach spisywali się fatalnie. Pierwszy gol padł po indywidualnym błędzie Komorowskiego. Gdyby obrońca Legii nie dotknął piłki, sędzia odgwizdałby spalonego. A tak straconą przez niego piłkę przejął Piech i strzelił obok wychodzącego Antolovicia.
Druga bramka dla Ruchu padła w 64. minucie po dośrodkowaniu Grzyba z prawej strony. Piech wyprzedził Kelhara i głową posłał piłkę do bramki. Przy tej akcji słabo legioniści spisali się z lewej strony, pozwalając najpierw odegrać piłkę Jankowskiemu do Grzyba (Komorowski), a następnie zawodnik Ruchu przez nikogo niepilnowany (spóźniony Radović) idealnie dośrodkował w pole karne.
Gola numer trzy należy zapisać ponownie na konto Kelhara. Słoweniec popełnił fatalny błąd i dał się wyprzedzić Piechowi, który po raz trzeci pokonał Antolovicia, uderzając między nogami wychodzącego bramkarza Legii.
Kelhar wyższy o głowę od Piecha, pozwolił mu strzelić bramkę głową - fot. Piotr Galas