Vuković cieszy się po zdobyciu Pucharu Polski - fot. Woytek
REKLAMA

Vuko: Legia ma problemy, ale szanse są równe

turi - Wiadomość archiwalna

Aleksandar Vuković doskonale pamięta radość, jaka towarzyszyła legionistom przy okazji zdobycia ostatniego Pucharu Polski w historii naszego klubu. Po serii rzutów karnych Legia pokonała w finale PP Wisłę i na murawie oraz trybunach stadionu w Bełchatowie zaczęła się wielka feta. "Wciąż pamiętam, jacy byliśmy wtedy szczęśliwi. Nadal mam w głowie obrazki z tego wydarzenia - wielką radość zawodników i kibiców.

Miałem puchar w rękach i podzieliłem się nim z moim wielkim przyjacielem, kibicem 'Schumim'. Po dekoracji wraz z drużyną świętowaliśmy zdobycie pucharu w ośrodku, w którym przygotowywaliśmy się do spotkania. Zrobiliśmy tam małą fetę. Opiłem się coca-colą i byłem w bardzo dobrym nastroju" - uśmiecha się Vuković.

W sezonie 2007/2008 Puchar Polski był dla kibiców Legii "nagrodą pocieszenia". Mistrzostwo Polski zdobyła Wisła, nasi piłkarze zakończyli ligę na drugim miejscu. Vuković nie traktuje jednak pucharu jako rekompensaty za porażkę w ekstraklasie. "Dla mnie było to bardzo ważne i cenne zwycięstwo. Tego trofeum wcześniej w Legii nie zdobyłem, brakowało mi go, wiedziałem też, że kibice czekają na puchar od ponad dziesięciu lat. Jako drużyna bardzo chcieliśmy wtedy go zdobyć. Być może właśnie to wielkie i szczere pragnienie spowodowało, że mieliśmy szczęście podczas rzutów karnych" - wspomina i wskazuje, że legioniści, zajmując wówczas drugie miejsce, zdobyli w lidze 63 punkty. "W tym sezonie wystarczyłoby nam to zapewne do tego, by wywalczyć mistrzostwo" - mówi i... ma rację, bo Wisła na sześć kolejek przed końcem ligi ma na koncie 44 punkty. "Nie uważam więc, by tamten sezon był dla Legii stracony, tym bardziej, że wówczas też budowaliśmy coś od podstaw" - podkreśla.

Vuković uważa, że obecną Legię również stać na zdobycie PP. "Nie uważam, żeby ta drużyna była słabsza od Lecha. Na pewno nie stoi na straconej pozycji. Oczywiście Legia ma swoje problemy, nie prezentuje się najlepiej w meczach ligowych, a przede wszystkim nie zdobywa punktów. Wokół drużyny nakręcana jest atmosfera słabości. Nie ulega wątpliwości, że piłkarze zasługują na krytykę, ale patrzę na to z boku, oceniam z chłodną głową i uważam, że nazywanie tej drużyny tragiczną to gruba przesada. Moim zdaniem ma ona potencjał i tym składem można zdobyć mistrzostwo. Może jestem głupi, może nawiedzony, albo nie znam się na piłce, ale naprawdę uważam, że rewolucja nie jest konieczna. Niewiele bym tu zmienił akurat jeśli chodzi o skład" - mówi.

Skoro w piłkarzach Legii jest potencjał, to czemu jest tak źle? "W Legii brakuje przede wszystkim klimatu, który by sprzyjał sukcesom. Nie ma chemii, a ona jest bardzo ważna. Wszędzie na świecie kluby, które odnoszą sukcesy, zatrudniają ludzi, którzy wiedzą, jak wszystko poukładać, by zaskoczyło. A w Legii kto by nie grał, nagle okazuje się, że jest słaby albo bez charakteru. To już nie jest problem zawodników. Działacze mają bardzo wiele do powiedzenia, jeśli chodzi o tworzenie drużyny, w której chemia będzie. Sprowadzają zawodników i od nich zależy, jacy to będą gracze. Rzucę przykładem - nie da się szybko stworzyć klimatu w ekipie, w której znaczna grupa piłkarzy nie posługuje się językiem polskim. I co da teraz ucinanie głów graczom i kolejna rewolucja? Załóżmy, że ona nastąpi: w nowym sezonie Legia będzie więc dokładnie w tym samym punkcie, w jakim jest teraz" - przewiduje Aco.

Czy jeśli Legia zdobędzie Puchar Polski, nie przesłoni to ogólnego obrazu nędzy i rozpaczy, z jakim mamy do czynienia w tym sezonie? "Mogę tylko powtórzyć - dołowanie Legii w lidze nie oznacza, że wszyscy są do wymiany. Ciężko mi to wszystko jednak oceniać, bo jestem daleko od drużyny. Natomiast zatrudnieni w klubie ludzie powinni wiedzieć co się dzieje i dlaczego to wszystko wygląda tak, a nie inaczej. Wydaje mi się, że decyzje dotyczące składu czy transferów podejmowane są pod presją, w emocjach jakie udzielają się prowadzącym klub ludziom. O ile dobrze pamiętam rewolucja, do jakiej doszło w Legii latem, miała sprawić, że np. Radović i Kiełbowicz nie będą grali, a Kucharczyk znajdzie się gdzieś w głębokiej rezerwie. Tymczasem ci piłkarze grają i wyróżniają się na tle innych" - podkreśla Serb.

Według Vukovicia piłkarze Legii poradzą sobie z ciężarem wtorkowego meczu. "Na pewno wyjdą na boisko odpowiednio zmotywowani. Muszą tylko ukryć słabości i pokazać na boisku to, co w nich najlepsze. Uważam, że ze względu na wagę spotkania nie padnie w tym meczu wiele bramek, a o tym, kto zdobędzie puchar, może przesądzić jeden gol" - kończy były legionista.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.