REKLAMA

Kątem oka - 5. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

W ciekawych czasach przyszło nam żyć. W tak ciekawych, że od nadmiaru ciekawostek można dostać zawrotu głowy. Tak też było i w zeszłym tygodniu, w którym dominującym tematem był najpierw transfer Borysiuka, a potem cuda związane z organizacją meczu o Superpuchar. Do tego Legia rozegrała szereg sparingów, grając przyzwoitą piłkę z nowym defensywnym pomocnikiem – Jakubem Rzeźniczakiem. Witamy w drużynie. Ponownie.

Poniedziałek. Borysiuk tu, Borysiuk tam, a "menago" Mariusz Piekarski musiał się tłumaczyć z decyzji swego klienta. Kończąc ten temat trzeba sobie jasno powiedzieć, że Bundesliga to lepszy wybór niż obskurna liga belgijska. Pytanie tylko, czy Ariel tam sobie poradzi? Ale to już nie nasza sprawa. Grunt, że sobie zarobi, bo przecież o to chodziło. Fajną rozmowę z Maciejem Szczęsnym opublikował "PS". Nasz bardzo były bramkarz pręży się teraz, że nie przyjąłby medalu za mistrzostwo Polski w 1993 r., które, wg jego słów, z pewnością było kupione. Szkoda, że pan Maciej nie przyznał tego w odpowiednim czasie. Dobrze przynajmniej, że wygrane z Widzewem, Wisłą i Polonią były czyste. Jakie to szczęście, że w tym plugawym okresie były jeszcze uczciwe kluby. Kamień z serca.

Wtorek. Wszyscy wiedzą jak błysnął pan Rusko, prezes Ekstraklasy SA. Smutne to, śmieszne, ale przede wszystkim straszne. Straszne w swej nieprzebranej głupocie. W ogóle wszyscy "decyzyjni" myślą, że z Krakowa przyjedzie 9 tys. bandziorów, drugie tyle przyjdzie z Legii, a jeszcze na sektorach neutralnych zasiądą ci straszni, co byli na "Żylecie". Cała ta banda zwyrodnialców oczywiście ma jeden cel – pozabijać się, a Warszawę zburzyć (dowód – wiślacy robili okolicznościowe plakaty z płonącą stolicą). Nasze "władze" są oderwane od rzeczywistości, a policja udaje głupszą niż naprawdę jest. Tymczasem prawda jest taka, że Komendant Stołeczny Policji boi się wydać pozytywną opinię, bo boi się konsekwencji w razie czego. Miastu to na rękę, bo przy opinii pozytywnej nie miałoby argumentów, by się nie zgodzić na organizację meczu. A gdyby doszło do jakiejś awantury podczas meczu otwierającego perłę w koronie polskich stadionów, to pewien facet z Sopotu wpadłby w furię. Tego nikt nie chce, bo zbyt wiele jest tu do stracenia. W każdym razie, wypowiedź pana Ruski zdobywa zaszczytny tytuł bzdury miesiąca. Serdeczne gratulacje.
W Turcji tymczasem Legia zagrała spotkanie przeciwko najpoważniejszemu rywalowi ze swych dotychczasowych sparingpartnerów... No dobra, jedynemu poważnemu. Niestety, przegraliśmy 1-2, choć przy lepszej skuteczności mogliśmy wygrać. Spotkanie transmitowała stacja na literkę "n". I nagle okazało się, co zauważył w komentarzu nasz czytelnik Sebo(L), że da się zrobić przekaz z hotelowego boiska na jakimś wygwizdowie w Azji, a nie da się ze stadionu w Katowicach. Szok i niedowierzanie.

Środa. Zakończyło się okienko transferowe, a my, jak zwykle zimą, zostaliśmy w głębokiej d.... Szkoda Skorży, ale facet dobrze wiedział w co się pakuje, bo w tym roku mamy po raz "n-ty" powtórkę z rozrywki. Tym razem jednak trudno winić Marka Jóźwiaka, bo z tego, co do nas dociera to "Beret" mocno pracował nad wzmocnieniami drużyny i kilku naprawdę bardzo dobrych zawodników było gotowych na grę w Warszawie. Jednak ktoś ważniejszy od Jóźwiaka zakręcił kurek z pieniędzmi i zabrakło nawet na kontrakty dla wolnych zawodników. A kasa z transferu Borysiuka i zaoszczędzone pieniążki na kontraktach Manu czy Ohayona pójdą na "bieżące wydatki". Czytaj: spłatę długów względem ITI.
Właśnie o takiej Legii marzyliśmy.

Czwartek. Legia w rezerwowym zestawieniu pokonała Spartak Trnava 3-1, ale najważniejszą i, jak się wydaje, jedyną rozsądną decyzją było przedłużenie zgrupowania w Turcji ze względu na mrozy. Niestety, część musiała wrócić z nie bardzo jasnych powodów. Prawdopodobnie trener Skorża pozwolił wrócić do Warszawy tym piłkarzom, którzy nie byli mu już potrzebni. Tymczasem już w czwartek nastąpiło werbalne preludium do niedzielnego debiutu Ariela Borysiuka w Bundeslidze. "Borys" mydlił oczy bajkami o miłości do Legii i zapowiadał, że nadszedł czas, by pokazać, że jest kozakiem. No to w niedzielę pokazał...

Piątek. Cyrku z Superpucharem ciąg dalszy, bo władze Warszawy nie zgodziły się na organizację meczu. Do pieca dołożył też Leszek Miklas, znany "kibofil", który stwierdził, że według jego informacji mecz się odbędzie. Skoro nasz Leszek Włodzimierz tak mówi, to oznacza, że szykuje się jakaś heca, np. mecz bez udziału kibiców gości albo coś równie absurdalnego. W każdym razie, po tych słowach możemy spodziewać się wszystkiego najgorszego. Wieczorem pojawiły się pierwsze pomyślne informacje zdrowotne. Na zgrupowanie doleciał Daniel Ljuboja, którego leczenie przebiegło pomyślnie i wydaje się, że będziemy mogli na niego liczyć w meczach przeciwko Sportingowi.

Weekend. Trener Kaiserslautern pochwalił Borysiuka, mówiąc, że to piłkarz myślący na boisku. Ciekawe czy wciąż tak uważa? "Borys" zaliczył prawdziwe wejście smoka, a raczej... diabła, bo w swym pierwszym spotkaniu w Bundeslidze w ciągu 5 minut zarobił dwie arcygłupie żółte kartki i z czerwoną opuścił boisko. Do tego zagrał słabiutko, ale w końcu brakuje mu meczowego rytmu. Zwyczajnie nie "zdanżał". Ktoś ma jeszcze jakieś dobre wytłumaczenie?
W kąciku "Ulubieńcy lat minionych" błysnął Bartuś Grzelak, który trafił do siatki w sparingu Jagiellonii. Brawo.

Zdjęcie tygodnia

Ale się wyebałem!

Qbas


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.