REKLAMA

Słabe osobiste, za mało gry na wysokich - przyczyny porażki w Jaworznie

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Cztery razy Legia wychodziła na prowadzenie, ale to było za mało, by pokonać w decydującym o awansie meczu MCKiS Jaworzno. Teraz możemy tylko gdybać, co by było, gdyby... Na pewno Legia słabo zagrała drugie pięć minut meczu, na pewno słabo trafiała osobiste i miała zbyt kiepską skuteczność z gry. Do tego zabrakło ze dwóch przechwytów i częstszej gry w ataku na naszych wysokich graczy.

Legia zaczęła bardzo dobrze w ataku, od celnej "trójki" Świdra. Pół minuty później z półdystansu trafił Nawrot. Gospodarze wyszli na pierwsze w tym meczu prowadzenie po dwóch minutach, a wszystko za sprawą celnej trójki Szłapka. Szkoda, że gra naszego zespołu w pierwszej kwarcie wyglądała dobrze tylko przez pierwszych kilka minut. Po osobistych Patryka Nowerskiego prowadziliśmy raz jeszcze (8-7), ale od tego momentu rywale zaczęli nam odjeżdżać. Niecelne rzuty, błędy 24 sekund, błąd kroków "Bąka" i po 6. minutach MCKiS prowadziło 13-8. Jeszcze nieznacznie, ale kolejne straty i pudła w araku doprowadziły do stanu 22-10, co nie wróżyło zbyt dobrze. Jeszcze w I kwarcie Tomek Rudko wykorzystał oba rzuty wolne, zmniejszając delikatnie straty, a w kolejnej akcji zablokował rzut Klocka. Była szansa, że w i kolejnej akcji błyśnie Rudko, ale sędziowie odgwizdali mu przewinienie w ataku. Tym samym początek spotkania na pewno nie był dla Legii obiecujący.

Niestety początek drugiej kwarty również był fatalny w naszym wykonaniu. Gdy goście zdobyli cztery punkty z rzędu i po 13. minutach prowadzili 26-12, można było spodziewać się najgorszego, w tym powtórzenia scenariusza sprzed tygodnia. Na szczęście sygnał do ataku dała celna trójka Wojtyńskieego. Legia zmniejszyła straty najpierw do siedmiu punktów (27-20 w 17. minucie), a później nawet do jednego oczka. Wszystko za sprawą zdecydowanie szybszej gry w ataku i mocniejszej obrony, przez którą MCKiS popełniało więcej błędów. Po trójce Wojtyńskiego na minutę przed przerwą było 30-29 na korzyść Jaworzna. Niestety, w kolejnej akcji Jaworzno przełamało się i po słabszej passie, tym razem Janiak zdobył trzy punkty. Już na początku akcji legionistów, Musijowski faulował Holnickiego, a nasz rozgrywający wykorzystał tylko pierwszy rzut wolny. Tym samym do przerwy Legia przegrywała różnicą trzech punktów, 30-33.

Zaraz po przerwie legioniści po raz kolejny dali wiarę swoim kibicom, że po meczu możemy świętować awans. Celnie rzucał Świderski, chwilę później Wojtyński trafił za 3 punkty i w końcu Damian Cechniak wyprowadził nasz zespół na prowadzenie 37-35 w 22. minucie gry. MCKiS ponownie wyszło na prowadzenie, ale kolejna trójka Wojtyńskiego znów dała prowadzenie Legii, tym razem 40-39. Szkoda, że kolejne dwa rzuty za 3 punkty "Bąka" były niecelne i gospodarze przejęli inicjatywę, doprowadzając do stanu 45-40. Legia nie odpuszczała. Kolejny celny rzut za 3 Wojtyńskiego (z faulem!), czyli akcja 3+1 (zupełnie jak w drugim meczu finałowym na Bemowie), doprowadziły do stanu 45-44 w 27. minucie. Szkoda, że kolejne rzuty legionistów w tej kwarcie były niecelne (Wojtyński, Nawrot, Rudko) i przed ostatnią partią MCKiS posiadał 3-punktową przewagę.

Czwartą kwartę rozpoczęli gospodarze, ale na szczęście Bąk rzucał niecelnie. W odpowiedzi Holnicki w ostatniej sekundzie naszej akcji trafił za 3 punkty, doprowadzając do wyrównania. Niestety w kolejnej akcji Legii, prosty błąd popełnił grający bardzo dobre spotkanie Holnicki, co wykorzystał Bąk, a po chwili Ejsmont wyprowadził Jaworzno na 5-punktowe prowadzenie. Jeszcze na 7 minut przed końcem wydawało się, że wszystko jest możliwe, gdy Holnicki ładnie wszedł pod kosz i doprowadził do stanu 52-49. Niestety odpowiedź Jaworzna była szybka i w ciągu niespełna dwóch minut powiększyli swoją przewagę do 10 punktów (59-49).

Legii pozostawało niewiele czasu na doprowadzenie do wyrównania, potrzebne więc były szybkie rzuty z dystansu. Pierwszy z nich, na dodatek celny oddał "Zajac". Na przeszło dwie minuty przed końcem "Topór" zmniejszył straty do 6 punktów, ale niestety w bardzo prosty sposób daliśmy rywalom powiększyć przewagę o dwa oczka. Niezwykle szkoda sytuacji, w której Marcin Nędzi powinien zaliczyć przechwyt... tymczasem nasz środkowy cofał się i chyba nie zauważył, że tę piłkę mógł spokojnie przejąc, zatrzymując się i wykonując do niej dwa kroki. A tak pozostawało nam liczenie na cud. "Zając" co prwadza trafił trójkę na 32 sekundy przed końcem, ale nadal traciliśmy 5 punktów i do tego trzeba było szybko faulować rywala. W odpowiedzi Szłapka trafił oba osobiste, akcja Legii była bardzo szybka, do tego zakończona trójką Świderskiego (67-63), ale znów wolne trafił Janiak. Na 20 sekund przed końcem dwa oczka dla Legii zdobył Holnicki (69-65), ale rywale znów (tym razem Grochowski) wykorzystali osobiste. Czas uciekał nieubłagalnie. Przy linii bocznej sfaulowany został Holnicki, który trafił pierwszy ruzt wolny, zaś drugi celowo przestrzelił, licząc na zbiórkę któregoś z kolegów. Niestety nie udało się, a gdyby tak było, można było dojść przynajmniej na dystans 2-3 punktów. W odpowiedzi kolejny szybki faul Legii, znowu celne osobiste Janiaka, jeszcze niecelny rzut Zajączkowskiego z 10 metra i... koniec spotkania. Radość po stronie MCKiS, wielki smutek po stronie legionistów.

Ten dzień miał wyglądać zupełnie inaczej. Niestety, trochę nam zabrakło. Z jednej strony szczęścia, z drugiej jednego, czy drugiego błędu mniej, jakiejś zbiórki, celnego rzutu... Do awansu zabrakło naprawdę niewiele, ale tak to jest - przegranemu pozostał gorzki smak porażki, Jaworzno piło szampana.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.