Jakub Rzeźniczak - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Rzeźniczak: Kiedyś przegiąłem z siłownią

Bodziach, źródło: weszlo.com - Wiadomość archiwalna

Jakub Rzeźniczak w rozmowie z Weszło mówi m.in. o tym, że jego kontuzje częściowo brały się ze zbyt intensywnych treningów na siłowni. Poza tym zaprzecza, jakoby miał propozycję ze Śląska Wrocław. "Akurat te plotki transferowe nie były prawdziwe – to mogę od razu powiedzieć. Jedyny kierunek, jaki faktycznie się pojawił, to Sochaux.
Kluby się nie dogadały i... może trochę szkoda, bo to był jedyny moment, kiedy mogłem się z Legii ruszyć, bo potem faktycznie pojawiły się te wahania, o których mówisz. Miałem kilka takich kluczowych chwil – np. kiedy trener Skorża odstawił mnie od składu po moim najlepszym pół roku w karierze. Podpisałem nowy kontrakt, trafiłem do kadry Smudy, ale po dwumeczu z Gaziantepsporem usiadłem na ławce, a moje miejsce zajął Artur Jędrzejczyk. Wtedy zaczął się mój najgorszy sezon, odkąd pamiętam. Trochę mnie to podłamało. Straciłem praktycznie całe rozgrywki, ale chyba nigdy też nie rozegrałem pełnego sezonu na wysokim poziomie. Zawsze zdarzały się słabsze mecze i miałem tego pecha, że ludzie zwracali na nie większą uwagę niż na te udane" - mówi obrońca Legii.

Rzeźniczak mówi także o tym, jak swego czasu przesadził z treningami na siłowni. "Tak, faktycznie przegiąłem. Może dlatego, że kiedy przychodziłem do Legii, to grając na stoperze, ważyłem 70 kilo? Powiedziałem sobie, że muszę przypakować i tak mi to weszło w krew, że po każdym treningu chodziłem na siłownię, dźwigałem ciężary, co wpłynęło – jak powiedzieli mi lekarze – na problemy z mięśniem dwugłowym. Za duże obciążenie na plecy i 'dwójka' zaczęła mnie ciągnąć. Teraz, od czterech miesięcy, nie robię praktycznie nic na siłowni, na razie mi to sprzyja i chyba na tym poprzestanę. Trener Urban powiedział, że jak jeszcze raz mnie tam zobaczy, to dostanę hantelkę do domu (śmiech). Wolę się skupić na budowaniu siły mięśni głębokich. Czyli tych, których raczej nie widać, a nad którymi pracujesz na ciężarze własnego ciała. Z samą siłownią lepiej nie ryzykować – człowiek uczy się na własnych błędach. Ale nie było też w Legii kogoś, kto wytłumaczyłby mi, jak powinienem ćwiczyć. Dziś pracuję z profesjonalnym masażystą, a wtedy programów szukałem w gazecie, internecie... Coś tam podpowiedział mi Błażej Augustyn z Boltonu" - opowiada "Rzeźnik".

Obrońca Legii pokusił się także o ocenę zawodników sprowadzonych przed sezonem na Łazienkowską. "Augusto ciężko oceniać, bo jeszcze nie zadebiutował. Henrik pokazał się z bardzo dobrej strony, a Helio i Dossa jak złapią rytm, to na pewno będą dużymi wzmocnieniami. Szczególnie Pinto, który potrafi czasem rzucić takie piłki, że człowiek w życiu by się nie spodziewał. Pokazał to nawet w Chorzowie, gdzie choć przegraliśmy, to byłem pod wrażeniem jego podań. On zrobił na mnie największe wrażenie, od początku przypominał mi Rogera, którego byłem fanem. Mogłeś mu podać piłkę i mieć dziewięćdziesiąt procent pewności, że on jej nie straci. Helio gra w podobnym stylu" - mówi weszlo.com Rzeźniczak.

Całą rozmowę możecie przeczytać tutaj.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.