2014-11-29 kosz,Łukasz Wilczek,Szymon Rduch - fot. Bodziach / Legionisci.com
REKLAMA

Dwa oblicza Legii, Sokół wzbił się po przerwie

Radek Kaczmarski - Wiadomość archiwalna

Po ważnym zwycięstwie nad Spójnią, koszykarze Legii chcieli pójść za ciosem i pokonać kolejny zespół plasujący się w tabeli I ligi w ścisłej czołówce. Zadanie nie było łatwe, rywalem był zespół Sokoła Łańcut wyrastający na czarnego konia tegorocznych rozgrywek.

Mecz otworzył Rduch, trafiając za trzy punkty; początek meczu w ogóle przypominał pojedynek Legia - Szymon Rduch, który już na początku zdobył 8 punktów, co było całym dorobkiem zespołu z Łańcuta w początkowych niemal sześciu minutach. Nasi koszykarze dobrze weszli w mecz, zaskoczyli rywala agresywną obroną na całym boisku i szybko zbudowali przewagę. Szczególnie wyróżniali się Trybański, Wilczek i Aleksandrowicz. Cztery minuty przed końcem pierwszej kwarty Legia prowadziła 18:10 lecz kilka udanych akcji kończonych przez Karola Szpyrkę pozwoliły gościom zniwelować stratę do pięciu punktów (24:19).

Druga kwarta to kontynuacja dobrej gry podopiecznych Piotra Bakuna. Drużyna z Podkarpacia postawiła na obronę strefową, która szybko okazała się być wodą na młyn legionistów. Swobodę gry za linią 6,75 wykorzystali Arkadiusz Kobus i Andrzej Paszkiewicz, a przewaga urosła do 11 punktów. Mniej skuteczny był już Szymon Rduch, który starannie pilnowany przez Mateusza Bierwagena nie miał już czystych pozycji do rzutu. To właśnie po punktach naszego skrzydłowego, Legia osiągnęła najwyższe prowadzenie w meczu (42:25). Tak dobrej gry i skuteczności rzutów życzyłby sobie każdy trener; Piotr Bakun nie miał powodów do narzekań. Wysokie prowadzenie chyba nieco rozluźniło gospodarzy, gdyż pozwolili oni rywalom na częściowe odrobienie sporych już strat. Po dłuższej przerwie punkty zdobył wreszcie Rduch, a celne rzuty osobiste Macieja Klimy ustaliły wynik do przerwy - 43:33.

Druga połowa należała zdecydowanie do Sokoła. W ciągu zaledwie minuty przyjezdni zdobyli aż sześć punktów. Gra naszych koszykarzy nie wyglądała już tak dobrze jak na początku starcia, co skrzętnie wykorzystywali goście. Trener Dariusz Kaszowski musiał dać swoim podopiecznym celne wskazówki, które pomogły dogonić rywala. Legioniści popełniali błędy, zaczęła wkradać się nerwowość, ale ciągle udawało się utrzymywać minimalne prowadzenie. Celna trójka Arkadiusza Kobusa po asyście Cezarego Trybańskiego i wynik 53:50 był ostatnim momentem tej kwarty, w którym prowadzili stołeczni koszykarze. Wówczas nastąpił koncert gry Karola Szpyrki i Tomasza Fortuny, dzięki którym goście zanotowali serię 10:0. Legia zerwała się do ataku, ale przed ostatnią kwartą nie udało się odzyskać prowadzenia.
Tę część meczu Sokół wygrał aż 19:32; warty podkreślenia jest fakt, że goście przez pierwszych 20 minut zdobyli 33 punkty, a w samej trzeciej kwarcie zaledwie oczko mniej.

Czwarta kwarta zapowiadała emocje do końca. Legioniści wyszli na parkiet z mocnym postanowieniem poprawy gry w obronie i szybkim dogonieniu rywala. Cel został osiągnięty już po dwóch minutach. Celne rzuty wolne Cezarego Trybańskiego wyprowadziły zespół na prowadzenie 68:67. Koszykarze Sokoła wypychani spod kosza, próbowali szczęścia z dystansu, lecz zawodziła ich skuteczność. Gospodarze również nie zachwycali grą w ataku, gubili piłkę, forsowali akcje pod kosz, nie próbując rozrzucić piłki po obwodzie. Wynik ciągle oscylował wokół remisu, jednak na około trzy minuty przed końcem, dwiema trójkami z rzędu (Rduch i Szpyrka) popisali się goście, dzięki czemu objęli prowadzenie 82:76. Miejscowi zaczęli się spieszyć i tak jak na początku tej części gry, szybko odrobić straty lecz tym razem już się to nie udawało. Sokół przerywał grę faulami, a nasi koszykarze trafiali osobiste ze zmiennym szczęściem. Pół minuty przed końcem piłkę stracił Łukasz Wilczek, przejął ją Szymon Rduch, ale faulem zakończył jego szarżę Michał Aleksandrowicz. Jedna udana próba z linii rzutów wolnych powiększyła przewagę Sokoła do sześciu punktów. Zmniejszył ją nieznacznie Cezary Trybański trafiając jeden osobisty co ustaliło końcowy, niekorzystny dla nas wynik 82:87.

Legia z bilansem 5-5 zajmuje 5. miejsce w tabeli. W 11. kolejce zagramy w Gliwicach z miejscowym GTK, a następny mecz w hali przy ul. Wiertniczej 26, już 12 grudnia, kiedy to legioniści zmierzą się z zespołem Astorii Bydgoszcz.

Legia Warszawa 82:87 (24:19, 19:14, 19:32, 20:22) PTG Sokół Łańcut
Legia: Bierwagen 22, Trybański 17, Aleksandrowicz 16, Kobus 14, Wilczek 10, Paszkiewicz 3, Bojko 0, Holnicki-Szulc 0, Kwiatkowski 0, Zapert 0.

Sokół: Rduch 26, Fortuna 18, Szpyrka 17, Klima 13, Pławucki 5, Kulikowski 4, Pisarczyk 4, Balawender 0, Wrona 0.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.