Michał Kwiatkowski - fot. Bodziach / Legionisci.com
REKLAMA

Wywiad LL! z Michałem Kwiatkowskim

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Ma 23 lata i za sobą 60 występów na parkietach PLK. Dziś jest rozgrywającym Legii, który od czasu sprowadzenia do Legii Łukasza Wilczka, musi pogodzić się z rolą rezerwowego. O tym jak "Kwiatek" radzi sobie ze zmianą roli w drużynie, a także obecnych rozgrywkach, możecie przeczytać w poniższej rozmowie.

Powiedz szczerze, jak zareagowałeś na informację o sprowadzeniu do Legii Łukasza Wilczka? Wydawało się, że na "jedynce" będziesz tylko Ty i "Hol".
Michał Kwiatkowski: Doszedł do nas Wilku, teraz dzielimy się minutami we dwóch-trzech. Wszystko zależy od tego jak trener rozdzieli czas grania. Najważniejsze, żebyśmy wygrywali. Jak jest tak jak dzisiaj [rozmawialiśmy po meczu z GTK - przyp. B], to jest dobrze.

Nie traktujesz tego personalnie? Wydawało się, że będziesz pierwszym rozgrywającym, a spadłeś przynajmniej na drugie miejsce.
- Nie. Teraz jest taka hierarchia i już. Wilku jest pierwszy, ja jestem drugim rozgrywającym. Mam za zadanie wyjść i zastąpić go, tak by nie spadła jakość gry.

Co musisz poprawić, żebyś był pierwszą "jedynką"?
- Nie mam pojęcia. Wilku jest bardziej doświadczony ode mnie, mam się od kogo uczyć.



Spadła Ci liczba minut - w dwóch pierwszych grałeś około 20 minut, teraz grywasz średnio o połowę krócej.
- Wchodzę mniej więcej na 10 minut w meczu na zmiany - 5-7 minut w pierwszej połowie, kolejnych pięć minut w drugiej połowie. Staram się utrzymywać intensywność, żeby nie spadała.

Czujesz wsparcie ze strony trenerów - że nawet po jednym, czy drugim błędzie, nie tracą do Ciebie zaufania, tylko dalej w Ciebie wierzą?
- Tak, myślę, że pod tym względem nic się nie zmieniło.

Z obecnej perspektywy nie żałujesz przenosin do Legii?
- Ani trochę. Jestem w fajnym klubie, w Legii, w Warszawie. Klub fajnie się rozwija, my gramy coraz lepiej, wygrywamy. Do tego jestem w domu, więc na pewno nie żałuję.

Na co Was stać w tym sezonie? Gracie bardzo nierówno i przynajmniej dwa mecze więcej mogliście spokojnie wygrać.
- Cały czas zgrywamy się, co trening, co mecz gramy coraz lepiej. Niedługo kończy się pierwsza runda rozgrywek, na razie mamy dodatni bilans 6-5. Zostały nam jeszcze dwa mecze i jeśli je wygramy będziemy mieli całkiem niezły wynik 8-5. Pamiętajmy też, że wielu meczów nie graliśmy w pełnym składzie - Czarek był chory przez kilka meczów, "Wilka" nie było od początku. Myślę, że druga runda będzie w naszym wykonaniu dużo lepsza. Naszym celem jest wejście do play-off. Kto wie, jak przejdziemy ćwierćfinał, możemy powalczyć z każdym.



Jak ci się gra z Czarkiem Trybańskim, bo wiadomo, że to od rozgrywających w dużej mierze zależy odpowiednie wykorzystanie centrów?
- Bardzo dobrze, Czarek stawia dobre zasłony, dobrze się "roluje" pod kosz, wystarczy dograć mu piłkę do góry i on to kończy.

Mówiło się - "Kwiatek" ma świetną "trójkę", a na razie nie pokazałeś tego w Legii. Trafiłeś raptem cztery, a do tego w meczu ze Stalą oba Twoje rzuty nie trafiły nawet w obręcz.
- Jakoś na razie nie mogę się wstrzelić. Może będzie lepiej jak wrócimy na Bemowo, gdzie na co dzień trenujemy. Myślę, że wtedy wszystko wróci. Ponadto, gdy zmniejszyła się liczba moich minut na boisku, oddaję również mniej rzutów. Czasem są to dwa rzuty w meczu. W Gliwicach nie oddałem na przykład żadnego rzutu z gry, jedynie osobiste. Wszystko zależy od akcji, sytuacji na boisku.

Jesteś zawodnikiem, który woli dzielić się piłką niż rzucić?
- Asysty satysfakcjonują mnie tak samo jak punkty. To często wychodzi w akcji - jak trzeba odrzucić to odrzucę, a jak rzucić, to rzucę.

W Prudniku cały mecz przesiedziałeś na ławce. Wkurzony byłeś tym, że jako jedyny nie wyszedłeś na parkiet?
- Na pewno. Każdy chce grać, nikt nie chce siedzieć na ławce. Najważniejsze jest to, że wygraliśmy w Prudniku i przywieźliśmy zwycięstwo z trudnego terenu.

Który mecz w Waszym wykonaniu w obecnym sezonie był najlepszy do tej pory?
- Możliwe, że wyjazdowy mecz w Siedlcach, no i ze Spójnią zagraliśmy dobry mecz.



Często chodzicie na spotkania do szkół. Jak traktujesz takie wyjścia, bo na pewno sprawiacie dzieciakom wielką frajdę.
- Fajnie jest spotkać się z dzieciakami, one cieszą się na spotkania z nami. Na koniec zawsze zbierają od nas autografy - podpisujemy się na zdjęciach, w zeszytach, czy na koszulkach. Gdy prowadzimy z nimi różne zabawy z piłką, są bardzo pozytywnie nastawione, bawią się. Dla nas to również wielka frajda, że możemy spotkać się z dzieciakami.

Na Wasze mecze często przychodzi Jakub Rzeźniczak, który znany jest ze swojej pasji do zdrowego żywienia. Jak jest w Twoim przypadku?
- Nie widziałem tego, ale ja nie za bardzo lubię samemu gotować. Mam dziadków niedaleko, więc bardzo często z tego korzystam.

Kto jest Twoim największym kibicem?
- Na pewno rodzina - rodzice i dziadkowie.

Dzielą się z Tobą uwagami odnośnie meczów, Twojej gry?
- Głównie tata, bo on stara się chodzić na wszystkie moje mecze w Warszawie.

"Pepe" kiedyś w jednym z wywiadów powiedział, że gdy grał w młodzieżowych drużynach Polonii, wszyscy gracze KSP po meczach śpiewali pieśni sławiące Legię, co wywołało burzę na jednym portalu. Kojarzysz takie sytuacje?
- Szczerze mówiąc, może kilka razy tak się zdarzyło. To wynika głównie z tego, że Legii przez długi czas praktycznie nie było na mapie koszykarskiej, więc chłopaki z Warszawy gdzieś musiały się rozwijać i grać. Jedyną opcją było granie w Polonii, przy której dodatkowo była Szkoła Mistrzostwa Sportowego. Legia grała wtedy w III lidze, a szkolenie młodzieży jako takiego nie było.



Twoje ulubione miejsce w Warszawie?
- Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście, Starówka i jej okolice.

Jakie masz hobby poza koszykówką?
- Interesuję się różnymi dyscyplinami sportu - piłką nożną, siatkówką. Staram się oglądać jak najwięcej.

Co studiujesz?
- Jestem studentem Akademii Leona Koźmińskiego, gdzie wybrałem zarządzanie. Jestem cały czas na pierwszym roku. Wcześniej nie było mnie w Warszawie, więc nie miałem opcji studiowania. Teraz też mamy rano treningi, więc nie jest mi łatwo pojawiać się na zajęciach. Jak mamy wolny dzień, to staram się być na zajęciach.

Niebawem sesja. Udaje się godzić treningi i mecze z nauką?
- Zobaczymy jak to wyjdzie.

Grałeś już w PLK, teraz występujesz na jej zapleczu, do tego nie jako pierwszy rozgrywający - nie traktujesz tego jako kroku wstecz?
- Niekoniecznie. W ekstraklasie grałem jako 18-19-latek. Zaczynałem w Polonii, głównie dlatego, że w klubie była ciężka sytuacja finansowa i musieli stawiać na młodzież. Potem byłem w Kołobrzegu, ale nie traktuję tego jako degradacji.



Wygrana ze Spójnią, czyli Twoim ostatnim klubem, smakowała wyjątkowo?
- Fajnie było z nimi wygrać, znam ponad połowę tej drużyny. Przed meczem pogadaliśmy, cieszę się, że zwyciężyliśmy.

Zespół mocno się zmienił i widać, że ma też ambitne cele, zupełnie inne niż te przed rokiem. Z czwórki może wypaść tylko za Waszą sprawą.
- Jest jeszcze cała druga runda, więc wszystko może się zdarzyć. Nic im nie umniejszając, mają bardzo wiekowy zespół. Zobaczymy, czy będą omijały ich kontuzje. Sezon jest długi, na razie za wcześnie na takie podsumowania. Zostało jeszcze trzynaście meczów...

Z czego trzy zagracie na Torwarze. Podchodzisz do nich jakoś specjalnie? Słyszałeś w szatni rozmowy na temat atmosfery z zeszłego roku?
- Na Torwarze jeszcze nie miałem okazji zagrać. Widziałem w zeszłym sezonie relację w Internecie z meczu Legii, bowiem przebywałem wtedy w Stargardzie. Atmosfera naprawdę fajna i mam nadzieję, że w tym roku przyjdzie tyle samo osób co przed rokiem i będziemy mogli grać przy tak żywiołowym dopingu kibiców.

Pierwszy mecz w Nowym roku gracie już 4 stycznia, więc chyba w święta nie będzie rozpusty? No chyba, że masz świetne spalanie :)
- Jak widać po mnie, nie mam problemów z nadwagą. Poza tym nie przepadam za potrawami świątecznymi, więc nie będzie rozpusty.

Kto będzie Waszym najtrudniejszym rywalem?
- Krosno i Ostrów. Wydaje mi się, że te dwie drużyny są najmocniejsze obecnie w naszej lidze.

W rundzie rewanżowej zagracie aż trzy mecze z drużynami czołowej czwórki na wyjazdach.
- My cały czas gramy na wyjeździe. Przy Wiertniczej nie trenujemy, tylko gramy mecze. Jak pokazuje obecny bilans, lepsze wyniki osiągamy na wyjazdach niż w Warszawie, więc nie sądzę, żeby to było aż tak znaczące. U siebie gramy z Krosnem. Bardzo liczymy na wsparcie naszych kibiców i wierzymy, że rywale zanotują swoją drugą porażkę w obecnym sezonie.

Rozmawiał Bodziach


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.