fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Malarz: Podstawowy czy rezerwowy? I tak będę zasuwał!

Wiśnia, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Przygotowania do nowego sezonu to kolejny początek walki Arkadiusza Malarza o wyjściowy skład Legii Warszawa. Do niedawna rywalizował z Dusanem Kuciakem, a teraz jego konkurentem do gry jest Radosław Cierzniak. Malarz podkreśla, że ma waleczny charakter i na treningach zawsze daje z siebie wszystko, niezależnie czy jest pierwszym czy trzecim bramkarzem. Zapraszamy do przeczytania wywiadu!

Jeszcze nie tak dawno świętowaliście mistrzostwo Polski, a już przygotowujecie się do nowego sezonu. Był czas na odpoczynek?
Arkadiusz Malarz: - Jestem taki, że dla mnie tydzień na odpoczynek jest wystarczający. Tak naprawdę ja nie potrafię odpoczywać, chcę jak najszybciej wrócić do treningów. Zawsze taki byłem i to się nie zmieniło. Najważniejsze dla mnie było, żeby moje dzieci trochę się pokąpały w basenie. Mają dużego hopla na punkcie wody. Pogoda dopisała, więc tydzień był dla nas odpowiednim okresem. Odpocząłem sobie trochę i mogłem podleczyć nogę, bo przez pewien czas miałem z nią problemy.

Czyli w końcówce sezonu grałeś z kontuzją?
- Tak, był uraz. Jednak jestem twardy, więc wtedy zacisnąłem zęby. Najważniejsze dla nas było zdobycie dubletu. Powiedziałem sobie wówczas, że wszystko zaleczę po sezonie i tak się rzeczywiście stało.

Michał Żewłakow w programie "Stan Futbolu" stwierdził, że wygranie ligi to powinno być dla Legii już coś normalnego. Też tak to odczuwasz?
- To jest podstawa. Jeżeli jesteś w Legii to nie możesz zajmować drugiego miejsca, bo to jest dla ciebie porażka. Przychodząc tutaj musisz sobie zdawać sprawę, że tutaj jest presja i jeden podstawowy cel - mistrz musi być i tyle. Wszystko inne jest uznawane za porażkę. Michał ma rację, że od pierwszego treningu musimy być przygotowani do walki o mistrzostwo Polski. Musimy być skoncentrowani na tym, aby zawsze być w formie. Sezon jest długi, a my już za chwilę będziemy walczyli o pierwsze trofeum. Zaczynamy od Superpucharu, a potem dla mnie na deser, czyli eliminacje do Ligi Mistrzów. To jest najważniejsze, dlatego od samego początku trzeba się do tego mocno przygotowywać.

Na pierwszym obozie przygotowujecie się w Warce. Macie chyba tutaj wszystko, czego wam potrzeba?
- W Walce są naprawdę idealne warunki do trenowania. Boisko jest super i nie mamy na co narzekać. Wszystko jest fajnie przygotowane i brakuje nam już jedynie części zawodników, którzy są na mistrzostwach Europy, a ponadto niektórzy dostali dłuższe urlopy. Niebawem wszyscy już będą się zjeżdżali i trener będzie miał więcej graczy do dyspozycji. Są z nami młodzi piłkarze, którzy chcą się pokazać i znaleźć w orbicie szkoleniowca. Każdy musi dawać z siebie wszystko i pokazywać się z jak najlepszej strony. Jesteśmy drużyną, wiemy o co gramy i jakie są przed nami cele. To się dla nas liczy.

To pierwsze zgrupowanie z nowym trenerem Grzegorzem Szamotulskim.
- Dla mnie nie jest to duża zmiana, bo znam go już od długiego czasu. Trenowaliśmy razem w przeszłości. Wszystko fajnie się złożyło. Trener Dowhań jest wiodącą postacią, ale obydwaj dobrze się ze sobą dogadują. Treningi są urozmaicone, lecz tak samo było za czasów pracy tutaj trenera Gintarasa. Wypada się tylko cieszyć, że dwóch tak wspaniałych ludzi może nas trenować.

Podczas treningów widać, że to osoba, która szczególnie dba o dobrą atmosferę w drużynie.
- Grzegorz zawsze taki był. To jest na pewno potrzebne, bo nie można mieć cały czas tylko zamkniętej buzi i być smutnym. Z całą pewnością to nie pomaga. Musi być chwila oddechu, ponieważ inaczej się odpoczywa z uśmiechem na twarzy. To jest ważne i cieszę się, że trener Grzegorz tak o nas dba. Z całą pewnością ta współpraca wszystkim wyjdzie na dobre.

Oprócz niego jest oczywiście nowy szkoleniowiec. Można go jakoś opisać po tych pierwszych dniach?
- Krótko jest z nami, to prawda, ale na pewno charakteryzuje go to, że wszystkie zajęcia są typowo piłkarskie. Cieszy nas to, że zawsze są to ćwiczenia, kiedy masz przy sobie piłkę. Kątem oka zerkam czasami, jakie zadania wykonują zawodnicy z pola. Mimo tego że biegają, to robią to z piłkami, więc myślę, że sami są też zadowoleni. Nasze cele się nie zmieniły. Mamy wykonywać swoją pracę i koncentrować się na treningach.

Karne szpalery, podrzucanie Jakuba Rzeźniczaka... To chyba też trener, któremu wyjątkowo zależy na dobrej atmosferze?
- Zgadza się. Wcześniej nigdy nie doświadczyłem takich rzeczy, ani ich nie praktykowałem. Fajnie, że trener dba o atmosferę, bo ona dużo daje. Najważniejsze jest, aby była ona taka sama jak wtedy, kiedy kończyliśmy poprzedni sezon. Wówczas była naprawdę wspaniała i teraz trzeba ją tylko utrzymać. Trzeba się starać, aby tak było cały czas.

Chociaż zawsze jest tak, że atmosferę budują dobre wyniki.
- Dokładnie tak jest. Chociaż można ją zbudować wcześniej i podtrzymywać, a wyniki będą ją jeszcze bardziej nakręcały i budowały. To jest najbardziej istotne.

Z nowym trenerem rywalizacja z Radosławem Cierzniakiem zaczyna się od początku?
- Można tak powiedzieć, chociaż nasza rywalizacja trwa od samego początku, od czasu jego przyjścia do Legii. Wcześniej walczyłem o podstawowy skład z Dusanem, a teraz z Radkiem. Rywalizacja jest rywalizacją, ale szanujemy się nawzajem. Dla mnie liczy się przede wszystkim drużyna, jesteśmy przecież dorosłymi ludźmi, Walczymy o jedną pozycję, trzeba się starać i dawać jak najwięcej siebie drużynie.

Jaka rola jest teoretycznie lepsza - tego co walczy o wejście do podstawowego składy czy tego co musi utrzymać swoją pozycję?
- Tak naprawdę, to nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Staram się zawsze dawać z siebie wszystko, a to czy będę trzecim bramkarzem czy pierwszym nie ma znaczenia, bo i tak będę dalej zasuwał. Mam charakter walczaka i nigdy nie odpuszczam. Tak jest również teraz. Cieszyliśmy się z dubletu, ale przed nami już nowy rozdział. Cele są te same, a dodatkowo w grę wchodzi Liga Mistrzów. Trzeba się do tego jak najlepiej przygotować.

Ale pierwszy bramkarz chyba zawsze narażony jest na większy stres. Jeden błąd i wypadasz z gry, o czym ty się doskonale przekonałeś w Poznaniu.
- Oczywiście, stres zawsze jest. Nikt nigdy nie chce popełnić błędu, ale grać jak najlepiej i jak najdłużej. Zdarzają się jednak różne sytuacje, czego ja jestem doskonałym przykładem. Cierpiałem z tego powodu długo. Wówczas przyznaję, że popełniłem błąd. Źle obliczyłem tor lotu piłki, osłabiłem drużynę i przegraliśmy, ale miałem nadzieję, że przynajmniej dostanę szansę w Pucharze Polski. Myślałem, że tą czerwoną kartkę trener mi zapomni, lecz tak się nie stało. Trudno, ale nie załamałem się, czekałem i doczekałem się na swojej szansy.

fot. Mishka / Legionisci.com
fot. Mishka / Legionisci.com

Jednak wiosna w twoim wykonaniu była już naprawdę bardzo dobra. Czułeś, że jesteś w najwyższej formie?
- Nie patrzyłem na to, ponieważ starałem się koncentrować na każdym kolejnym spotkaniu. Cieszę się, że ktoś mógł do mnie podejść, pogratulować dobrej gry i podziękować za wsparcie z tyłu. To dla mnie są najważniejsze słowa. Nie chcę dostawać nagród za indywidualne osiągnięcia, bo to mnie nie cieszy. Dla mnie najbardziej istotne jest to, że na koniec sezonu możemy cieszyć się z dubletu. To jest ta największa satysfakcja. Jeżeli dołożę od siebie cegiełkę do zwycięstwa i usłyszę od kogoś "Arek, naprawdę pomogłeś", to właśnie to jest dla mnie najlepsza nagroda. Koncentrowałem się na tym, aby w każdym meczu wypaść jak najlepiej i żebyśmy zdobywali trzy punkty. To było najważniejsze, ponieważ przez długi czas goniliśmy w tabeli Piasta. Udało nam się ich przegonić w rundzie zasadniczej, a potem w w rundzie mistrzowskiej walka zaczęła się od początku. Cieszę się z końcowego wyniku, a jeżeli w jakikolwiek sposób pomogłem, to jest to dla mnie satysfakcja.

W końcówce sezonu była nerwowość czy byliście pewni ostatecznego sukcesu?
- Może to niefajnie zabrzmi, ale byliśmy pewni, że zdobędziemy mistrza. Kiedy wchodziło się do szatni, to było widać na twarzach chłopaków pewność siebie. Jeżeli przegraliśmy, to staraliśmy się tego nie rozpamiętywać, ponieważ na następną kolejkę jechaliśmy już po trzy punkty. To się po prostu czuło. Nie chodzi tutaj o jakąś zarozumiałość, pewność siebie biła od wszystkich. Wracaliśmy z Gdańska, kiedy po słabej grze przegraliśmy, ale po chłopakach widać było, że teraz Pogoń u siebie zjemy. Nie nazwałbym tego chęcią odegrania się. Miałeś po prostu w głowie to, że nie są w stanie nic ci zrobić, ponieważ niezależnie od tego jak zacznie się ten mecz, to i tak po końcowym gwizdku to my będziemy zwycięzcami. Dla mnie ta pewność siebie, która biła od każdego z nas, była naprawdę budująca. Byłem przekonany, że na koniec to my zgarniemy wszystko.

To co się stało z wami w Gdańsku?
- Ciężko mi jest powiedzieć, co się wtedy stało. Coś po prostu nie zagrało. Zdarzały nam się już takie wypadki, jak np. z Termaliką, kiedy zaprezentowaliśmy się słabo. Wszystkich meczów nie ma szans rozegrać bezbłędnie. Wszyscy chcieliby, aby tak się dało, lecz jest to niemożliwe. Ktoś się czasami zagapi, jakieś nieporozumienie, moment dekoncentracji... To wszystko po trochu ma wpływ na to, że mecz nie wyjdzie. Przez większość sezonu nie było w naszej grze polotu i finezji. Były może oczekiwania, aby wygrywać w każdej kolejce 4-0, ale cóż... Najważniejszy jest wynik końcowy i dublet. Mieliśmy być z tego rozliczeni, zrobiliśmy to i z tego się cieszymy. Teraz jest czas na przygotowania i na to, aby odpalić jak najszybciej. Przed nami niebawem już Superpuchar, a potem eliminacje Ligi Mistrzów.

Było zaskoczenie z powodu zmiany trenera po tym udanym sezonie?
- Kiedy byłem na urlopie, to chciałem trochę odciąć się od tego wszystkiego. Potrzebny był mi reset i odpoczynek. Chciałem wylogować się z medialnej społeczności. Byliśmy pewni, że jeżeli ktoś zdobył z drużyną dublet, to raczej nic się nie będzie działo. Stało się jak się stało. Jesteśmy zawodnikami i mamy koncentrować się i dawać się z siebie wszystko na treningach. Nie odpowiadamy za to, że nie osiągnięto porozumienia. Mamy nowego trenera, którego należy szanować i z nim współpracować.

Na sam początek czeka was mecz o Superpuchar, czyli jedyne trofeum, którego nie wygraliście w poprzednim sezonie. To dodatkowa motywacja?
- Oczywiście, tym bardziej że mecze z Lechem to jest coś specjalnego i wyjątkowego. Gramy u siebie i będziemy chcieli ten puchar zdobyć. Przygotowania idą dobrze chociaż jesteśmy jeszcze w okrojonym składzie. Wszyscy podczas tego zgrupowania w Warce musimy dawać z siebie wszystko, aby być jak najlepiej przygotowanym do tego pojedynku.

W poprzednim sezonie bardzo często graliście z Lechem. To nie niszczy trochę całej otoczki wokół tych meczów?
- Zaczynamy meczem z Lechem, ale potem gramy z nimi w 13. kolejce, więc będzie można trochę odetchnąć. Wiadomo, że są to spotkania prestiżowe. Osobiście na takie mecze czekam i myślę, że kibice też. Tym bardziej, iż gramy u siebie.

Terminarz w ekstraklasie chyba ułożył się całkiem dobrze. Dwa mecze w lidze u siebie, potem niedaleki wyjazd do beniaminka z Płocka.
- Nie czujemy w tym jakiejś większej korzyści. To jest nowy sezon, więc zawsze jego początek to jest jedna wielka niewiadoma. Grasz sparingi, przechodzisz okres przygotowawczy, swoich rywali też jeszcze nie jesteś pewny... W środku sezonu to wszystko wygląda inaczej. Masz jakiś ogólny pogląd, możesz analizować poprzednie kolejki i lepiej się do tych meczów przygotować. Nie można jednak oczywiście mówić, że do startu rozgrywek nie jesteśmy w stanie się odpowiednio nastawić. Od samego początku trzeba być czujnym i zdobywać trzy punkty, ponieważ tylko tak można zdobyć mistrza.

Jeśli mowa o nauczeniu się rywali, to nie masz wrażenia że to była wasza bolączka w poprzednim sezonie? Przeciwnicy szybko rozgryźli jak gra Legia Czerczesowa.
- Na pewno się nas nauczyli. To jest jednak normalne, ponieważ my również nauczyliśmy się jak grają poszczególne drużyny. Każdy ma rozpisane zadania i wie, jak zachowuje się zawodnik, który zaraz wybiegnie naprzeciwko niego na boisko. Ma również pogląd na całą drużynę. Po pewnym czasie jesteś w stanie przeczytać każdego piłkarza i każdy klub. Pod koniec rundy nauczono się grać również przeciwko nam.

Jakie życzenia na nowy sezon?
- Przede wszystkim można nam życzyć zdrowia i aby wszystkie kontuzje nas omijały. Jeżeli to się spełni, to będziemy silni w tym nowym sezonie. To jest najważniejsze.

Rozmawiał: Jan "Wiśnia" Wiśniewski

fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.