Langil: Zapaliłem sziszę, napiłem się wódki. Co w tym złego?
- Odchodzę jeszcze tej zimy. Myślę, że w ciągu kilku dni będę mógł ogłosić nazwę nowego pracodawcy. Mam oferty z trzech krajów i wkrótce na jedną z nich się zdecyduję. Żałuję, że nie pokazałem w Legii, na co mnie stać, ale. zdarza się. Udowodnię w nowym klubie, że potrafię grać na dobrym poziomie - mówi Steeven Langil w rozmowie z Super Expressem.
- Dla mnie wszystko się skończyło z momentem odejścia Besnika Hasiego. Po jego pożegnaniu nie dostałem już prawdziwej szansy - uważa reprezentant Martyniki.
Langil obszernie wypowiedział się na temat imprezowania. Najpierw nie zgodził się z karą, nałożoną przez klub, bo nie czuł się winny, ale ostatecznie pogodził się z nią.
- Tak, paliłem sziszę i co z tego? To czegoś dowodzi? Niczego! (...) A skoro ktoś oskarżyłby mnie, że palę marihuanę, to już co innego. Stanowczo odrzucam! (...) Bądźmy uczciwi: piłkarz nie ma prawa napić się szklaneczki? Przecież nie byłem na tych imprezach sam, nie ja to wszystko wypiłem. Większość piłkarzy imprezuje.
Całą rozmowę możecie przeczytać tutaj.
przeczytaj więcej o: Legia Warszawa Steeven Langil shisha kara party impreza wulkan z Martyniki raper