fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Zapowiedź: Czas się obudzić

Wiśnia, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W niedzielny wieczór legioniści drugi raz z rzędu zagrają przed własną publicznością z wymagającym przeciwnikiem. Tego dnia na Łazienkowską przyjedzie Lech Poznań, który dzięki ewentualnej wygranej przeskoczy Legię w ligowej tabeli. Mistrzowie Polski nie zwyciężyli od dwóch kolejek, a ich ostatnia przegrana z Jagiellonią została poniesiona w kompromitującym stylu. Czy to starcie będzie początkiem dobrego?

Ligowy start w 2018 roku był w wykonaniu Legii bardzo obiecujący. Wygrana z Zagłębiem po dramatycznej końcówce, potem przekonujące zwycięstwo ze Śląskiem Wrocław... trzeba przyznać, że takie rezultaty rozbudziły nadzieje kibiców. Wydawało się, że następne kolejki będą dla legionistów coraz łatwiejsze, ponieważ zgranie i odpowiednia forma miały dopiero nadejść - o czym informował m.in. Romeo Jozak. Niestety, od tygodnia na Łazienkowskiej pali się pomarańczowa lampka ostrzegawcza. Coś przestało funkcjonować jak należy, czego efektem jest stracenie pięciu punktów w dwóch kolejkach oraz niestrzelenie gola przeciwko Cracovii oraz Jagiellonii.

Na razie jednak trudno stwierdzić, co zawiniło przy okazji ostatnich niepowodzeń. O ile w meczu z krakowianami można było jeszcze częściowo zrzucić winę na niezbyt dobrze przygotowaną murawę, o tyle podczas spotkania z białostoczanami o jakąkolwiek wymówkę było już bardzo trudno. Gracze Ireneusza Mamrota wprost zdominowali swojego rywala, a uczynili to stosując bardzo prostą taktykę - pressing. Legia miała olbrzymie problemy z wyjściem z piłką z... własnej połowy. Zabrakło kreatywnego zawodnika w środku pola, który potrafiłby minąć zwodem przeciwnika, dokładnie rozciągnąć akcję lub po prostu dać się sfaulować. Grając trzema defensywnymi pomocnikami trudno było o jakiekolwiek nieprzewidzianie zagranie w ofensywie, dlatego "Jaga" nie miała kłopotów z rozbijaniem akcji gospodarzy.

Na razie nie można stwierdzić, czy Jozak znalazł sposób na taki rozwój wypadków. Kibice do ostatnich godzin zimowego okna transferowego mieli jeszcze nadzieję na sprowadzenie do klubu wartościowego ofensywnego piłkarza. Nic takiego nie miało jednak miejsca, ponieważ zarząd uznał, że obecna kadra wystarczy na osiągnięcie podstawowego celu - mistrzostwa Polski.

Przed meczem z Lechem Jozak ma kilka problemów z ustawieniem wyjściowej jedenastki. Z powodu czerwonej kartki na pewno nie zagra Domagoj Antolić, który przed tygodniem ostro sfaulował Przemysława Frankowskiego. Ponadto chorwacki trener poinformował na konferencji prasowej, że nie będzie mógł skorzystać z Chrisa Philippsa oraz Łukasza Brozia, a występ Artura Jędrzejczyka jest mało prawdopodobny. Wobec takiego obrotu spraw pewnym modyfikacjom ulegnie wyjściowa jedenastka. Na konferencji prasowej Jozak nie zdradził jednak, na czym będzie polegała niespodzianka dla Lecha.

Ostatnie mecze



1-1 Shanghai Shenxin
Iloski 23

3-2 Zagłębie Lubin
Niezgoda 16, 67, Radović 90+7 (k)

4-1 Śląsk Wrocław
Hamalainen 23, 30, 33, Niezgoda 45+1

0-0 Cracovia

0-2 Jagiellonia Białystok



3-0 Znicz Pruszków
Moder 5, Chobłenko 63, Vujadinović 68

0-0 Arka Gdynia

2-0 Pogoń Szczecin
Jevtić 20, Dilaver 81

0-1 Korona Kielce

2-1 Śląsk Wrocław
Chobłenko 80, Gytkjaer 89

Lech Poznań w ligowej tabeli zajmuje obecnie trzecie miejsce. Piłkarze Nenada Bjelicy tracą dwa punkty do Legii i aż pięć do Jagiellonii. Ewentualna niedzielna porażka postawiłaby więc ich w bardzo trudnej sytuacji, a przecież już w kuluarach mówi się o zmianie na stanowisku szkoleniowca. Faktem jest, że posada Chorwata wisi na włosku, jednak po niedzielnym starciu wszystko może się odwrócić.

Klub z Poznania po ekstraklasowej przerwie rozegrał cztery spotkania. Najpierw zremisował z Arką, pewnie pokonał u siebie Pogoń Szczecin 2-0 i przegrał z Koroną, marnując rzut karny w ostatniej akcji spotkania. Kilka dni temu lechici w szczęśliwych okolicznościach okazali się lepsi od Śląska Wrocław. Decydującego gola zdobył minutę przed końcem regulaminowego czasu Christian Gytkjaer. Powtórki pokazały jednak, że to trafienie nie powinno zostać uznane, ponieważ we wcześniejszej fazie akcji jeden z jego kolegów był na pozycji spalonej. Sędzia, pomimo wideoweryfikacji VAR, zdecydował się jednak tę bramkę uznać.

W tym sezonie Lech grał już z Legią. 1 października "Kolejorz" pewnie ograł u siebie stołeczny zespół, strzelając mu aż trzy gole. Tamto spotkanie było bardzo podobne do ostatniego w wykonaniu warszawskiej drużyny... Podobnie jak przed kilkoma dniami z Jagiellonią, tak i wówczas, "Wojskowi" na boisku kompletnie nie istnieli. Przez całe 90 minut nie oddali nawet celnego strzału. Skąd my to znamy? Jak wiadomo tamten mecz miał swoje dalsze konsekwencje, a legioniści zaczęli wreszcie odnosić zwycięstwa.

Niezwykle ważny i prestiżowy mecz z Lechem rozpocznie się w niedzielę o godzinie 18:00. Bezpośrednią transmisję z tego meczu przeprowadzi stacja Canal+. Zapraszamy do śledzenia naszej Relacji LIVE! prosto ze stadionu, czytania wszystkich materiałów pomeczowych oraz obejrzenia fotogalerii.

Transmisja TV

04.03, 18:00 Canal+

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.