Carlos Lopez i trener Radosław Gwiazda - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Carlitos: Od samego początku chciałem przyjść do Legii

Fumen, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

- Chcę powiedzieć, że kiedy pierwszy raz przyjechałem na Łazienkowską, jeszcze jako zawodnik Wisły, poczułem coś wyjątkowego. Nie potrafię tego w pełni opisać, ale wtedy zrozumiałem, że chciałbym kiedyś założyć koszulkę Legii. To było decydujące - mówi nowy napastnik stołecznego klubu Carlos Lopez. Zapraszamy do lektury rozmowy z królem strzelców ubiegłego sezonu.

Jak się czujesz po pierwszych dniach w Legii?
- Prawdę mówiąc, czuję się bardzo dobrze. Przede wszystkim zostałem dobrze przyjęty przez kolegów w szatni. Okazali mi wsparcie, a także szacunek. Inaki Astiz, Arkadiusz Malarz, a także pozostali gracze byli mi bardzo pomocni. Jestem szczęśliwy z tego powodu.

Europejskie puchary i możliwość gry o mistrzostwo Polski były głównym czynnikiem, dla którego zdecydowałeś się przenieść do Legii? Jak to się stało, że trafiłeś do Warszawy?
- Chcę powiedzieć, że kiedy pierwszy raz przyjechałem na Łazienkowską, jeszcze jako zawodnik Wisły, poczułem coś wyjątkowego. Nie potrafię tego w pełni opisać, ale wtedy zrozumiałem, że chciałbym kiedyś założyć koszulkę Legii. To było decydujące. Mimo, że grałem w drużynie przeciwnej, czułem sposób w jaki mnie traktowano. Wtedy tak naprawdę zrodziła się chęć przenosin do Warszawy.

Zdawałeś sobie wówczas sprawę z animozji kibicowskich na linii Wisła - Legia?
- Tak, jak najbardziej.

I co, nie miałeś obaw?
- Dlaczego miałbym się bać?

Jak nadejdzie dzień, w którym Legia zagra w Krakowie, wówczas możesz poczuć negatywne emocje ze strony sympatyków Wisły.
- Jeździłem z Wisłą po całej Polsce. Grałem na wielu stadionach. I tak naprawdę, gdziekolwiek się pojawiłem, byłem traktowany z wielkim uczuciem oraz szacunkiem. Ludzie oklaskiwali moją grę, a także byli dla mnie życzliwi. W związku z tym mam pytanie, jeśli wtedy nosiłem koszulkę „Białej Gwiazdy” i kibice drużyn przeciwnych tak się do mnie odnosili, to dlaczego ma być teraz inaczej w przypadku fanów z Krakowa? Wisła jest klubem z tradycjami. Klubem, który ma za sobą rzesze oddanych kibiców, więc nie wyobrażam sobie, żeby mogli zachować się źle.

Jednak mimo wszystko to Legia jest najbardziej nielubianym klubem w Polsce.
- W porządku. Jednak nigdzie nie byłem źle traktowany. Nawet tutaj, na Legii. Zresztą, nawet jeśli coś się przykrego wydarzy, to tak naprawdę każdy ma prawo do własnej opinii.

fot. Mishka / Legionisci.com
fot. Mishka / Legionisci.com

Po transferze do Legii, w Internecie pojawiło się zdjęcie, na którym pokazujesz eLkę do góry nogami.
- To jest fotomontaż. Zdecydowanie.

Dzień po zakończeniu sezonu, podczas Gali Ekstraklasy miałeś okazję zamienić kilka słów z Arkiem Malarzem. Powiedziałeś mu wówczas “do zobaczenia wkrótce”. Czy już wtedy był temat transferu do Legii?
- Można tak powiedzieć. Coś było na rzeczy (śmiech). Najważniejsze jest to, że chcę być tutaj gdzie jestem. Arek wiedział, że mam bardzo dużo ofert z różnych klubów. Nie jest to czas i miejsce, żeby mówić skąd one były. To nieistotne. Od samego początku pomysł był tylko jeden - przyjść do Legii.

Cel zrealizowałeś. Mało tego, przyszedłeś na Łazienkowską jako gwiazda. Wystarczy wejść do sklepu kibica, który jest wypełniony koszulkami z Twoim nazwiskiem.
- Przede wszystkim bardzo zachęcam do zakupu tych koszulek (śmiech). Jednocześnie chciałbym, żeby każdy, bez względu czy to będzie 50, 100 czy więcej, mógł dostać na niej mój autograf, postaramy się przygotować z klubem taką możliwość.

fot. Mateusz Kostrzewa / Legia.com
fot. Mateusz Kostrzewa / Legia.com

W poprzednim sezonie byłeś królem strzelców. Jakie masz oczekiwania wobec nadchodzących rozgrywek?
- To są bardzo proste cele. Będę starał się z kolegami, abyśmy razem zrealizowali cele postawione przed drużyną. Chcę walczyć, chcę dawać z siebie wszystko w każdym meczu. Spróbuję obronić tytuł króla strzelców, ale tak naprawdę istotna jest drużyna, kolektyw.

W nowym otoczeniu powinno być Ci jeszcze łatwiej prezentować swoje umiejętności. Łatwiej wejść na wyższy poziom.
- Oczywiście. Jeśli masz lepsze otoczenie, to sam masz szansę stać się jeszcze lepszym.

Swoją drogą, od czego się zaczęła znajomość z Arkiem Malarzem?
- Jest coś takiego jak chemia między ludźmi. Podobnie było w naszym przypadku. Kiedy obserwujesz lepszych od siebie, sam możesz czerpać z ich postawy. Śledziłem grę Arka i uważałem go za świetnego bramkarza. To sprawiło, że pojawiła się nić porozumienia między nami.

Zdajesz sobie sprawę, że warszawscy kibice mają wysokie oczekiwania. Wisła mogła co najwyżej pomyśleć o europejskich pucharach. Z kolei w Warszawie nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić, że zabraknie Legii przynajmniej w Lidze Europy.
- Tak naprawdę wszyscy jesteśmy na tej samej drodze. Kibice wyznaczają wielkość klubu, którego są częścią. Powinni nas wspierać zarówno w dobrych, jak i w złych momentach. To jest bardzo ważne.

Czy Legia dała Ci odczuć, że faktycznie jesteś gwiazdą ligi?
- To nie jest tak. Po pierwsze, jestem osobą dość skromną, powściągliwą, żeby siebie samego chwalić. Czułem duży szacunek do podejścia przedstawicieli Legii, że chcieli, abym czuł się dobrze przyjęty. Tu nie chodzi oto, że mam się czuć jak gwiazda. Ja to całkowicie odrzucam.

Gdzie siebie widzisz w ustawieniu 3-5-2? Bardziej jako klasyczna dziewiątka czy na pozycji numer dziesięć?
- Czuję się bardzo dobrze w takim ustawieniu. To nie jest tak, że mam ulubione miejsce na boisku. Wszędzie czuję się dobrze, na każdej pozycji. Tam gdzie ustawi mnie trener.

Dyplomatycznie.
- Serio. Mówię jak jest.

fot. Ekstraklasa SA
fot. Ekstraklasa SA

Trudno się mobilizować przed meczem Cork City lub przed innymi teoretycznie słabszymi drużynami?
- Wręcz przeciwnie, bardzo łatwo. W końcu gramy w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Ligi Mistrzów - to mówi samo za siebie. Wiem, że przed Legią ciężkie tygodnie, wiele meczów. Osobiście czuję się fizycznie całkiem dobrze i myślę, że z każdym dniem będzie jeszcze lepiej. Krok po kroku.

Zaczyna się sezon, kogo uważasz za głównego konkurenta Legii do tytułu mistrzowskiego?
- Każdy nim może być. Nie będą to dla nas łatwe mecze.

A w drodze po koronę króla strzelców?
- Czas pokaże.

Jeśli spojrzymy na Twoje ostatnie sezony, to okazuje się, że Legia jest Twoim piątym klubem w pięciu ostatnich latach. Czy pobyt w Warszawie traktujesz jako przystanek do lepszego klubu?
- Przede wszystkim, jestem szczęśliwy, że tu jestem i nie zamierzam się nigdzie ruszać.

Twoim ojczystym językiem jest hiszpański, do tego znasz podstawowe zwroty po angielsku. Nie obawiasz się problemów z komunikacją z zawodnikami z drużyny?
- Zgadza się, znam również kilka zwrotów po angielsku. Wiadomo, że nie będę miał problemów, aby porozmawiać z Inakim czy Jose Kante, ale tak naprawdę ze wszystkimi się porozumiem. Język futbolu jest uniwersalny. Jose może być graczem, z którym może mi się dobrze współpracować. No i nie zapominajmy o Jarku. Oczywiście zobaczymy jaki scenariusz napisze życie, ale jestem dobrej myśli.

Rozmawiał Paweł Krawczyński

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.