Szymański: Sam naciskałem, by zostać w Legii
Sebastian Szymański w przerwie zimowej nie zawracał sobie głowy myślami o transferze zagranicznym - jak przyznaje w rozmowie z Przeglądem Sportowym, sam naciskał klub, by przynajmniej do końca sezonu zostać w Legii.
- Byłem zadowolony z tej ciszy. Nic mi nie zakłócało przygotowań, głowa była przy drużynie, a myśli nie krążyły wokół tego, że np. następnego dnia dostanę sygnał i będę musiał opuścić zgrupowanie i lecieć do innego klubu. Sam naciskałem, by zostać w Legii. Dla mnie było prawie oczywiste, że wiosnę spędzę w Warszawie. Zagraniczny klub też trzeba dobrze wybrać, od październikowego wywiadu dla „PS” nic się u mnie nie zmieniło. W Legii mam wszystko, niczego mi nie brakuje i dobrze zrobiłem, że zostałem. Sam tego chciałem, więc nie żałuję - mówi w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Zawodnik jak na ofensywnego pomocnika ma mało goli i asyst, ale jak przekonuje, najważniejsze dla niego są zwycięstwa drużyny. - Nieraz powtarzałem, że dla mnie ważniejsza od gola czy asysty jest wygrana zespołu. Bez nich nie będzie mistrzostwa, a bez moich liczb – może być. Moja bramka w przegranym spotkaniu do niczego dobrego nie doprowadzi. Ale jestem spokojny, że te liczby przyjdą - mówi. Pomocnik przy okazji sobotniego meczu w Poznaniu spodziewa się walki na całego. - Nikt nie odstawi nogi. Nie możemy przegrywać u siebie w takim stylu, jak w niedzielę z Cracovią. Szczególnie, że Żyleta była wypełniona do ostatniego miejsca, a my gramy słabo i nie wygrywamy. W Poznaniu postaramy się odzyskać zaufanie kibiców po tamtej porażce - zapewnia.
Całą rozmowę można przeczytać tutaj.