Dariusz Mioduski i Aleksandar Vuković - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Felieton

Słowo po niedzieli: Naprzód

Qbas - Wiadomość archiwalna

W Warszawie pojawił się Henning Berg, współtwórca sukcesów Legii w europejskich pucharach sprzed paru lat. Tym razem jako trener Omonii Nikozja, najbliższego rywala „Wojskowych” w II rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Jego powrót na Łazienkowską to dobry przyczynek do dyskusji o potencjalnym... zwolnieniu Vukovicia.

Berg przecież trafił do Legii, gdy wydawało się, że drużyna znajduje się na dobrej drodze rozwoju, osiąga sukcesy, gra w Lidze Europy i nawet jeśli tam przegrywała, to dziś marzeniem jest znów wystąpić w tych rozgrywkach. A jednak zdecydowano się zwolnić trenera Urbana, po to by zespół mógł iść jeszcze dalej. I poszedł. Norweg ze swoimi ludźmi niewątpliwie wprowadził zespół na wyższy poziom, okraszając to medalami, pucharami i niezapomnianymi meczami zarówno w eliminacjach Ligi Mistrzów z Celtikiem, jak i zwycięstwem w grupie Ligi Europy.

Gdybym był więc Dariuszem Mioduskim, właścicielem i prezesem Legii, to i teraz nie dawałbym się uśpić krajowym sukcesom, zwłaszcza gdy ambicje sięgają dużo dalej, a już przede wszystkim dlatego, że liczba zimnych pryszniców nie pozwalałaby na spokojny sen. Myślałbym, i mam nadzieję, że Mioduski też myśli, co robić, by drużyna się rozwijała. Uważam, że jedną z branych pod uwagę myśli, niezależnie od wyników eliminacji do europejskich pucharów, powinna być wymiana sztabu szkoleniowego.

Vuković jest pierwszym trenerem blisko półtora roku. Przez ten czas wykonał kolosalną pracę, zarówno o charakterze szkoleniowym, międzyludzkim i dyscyplinarnym. Uporządkował zespół po czasach rządów skrajnie nieodpowiednich ludzi, jakimi był chorwacki zaciąg z Jozakiem i Kepciją na czele oraz mającego problemy osobowościowe Sa Pinto. W szatni wprowadził sprawiedliwe zasady, jasne i zrozumiałe dla zawodników. Rozwinął piłkarsko graczy, o których mało kto by wcześniej powiedział, że nadają się do Legii. Stworzył drużynę, czyli coś, czego w Warszawie od dłuższego czasu nie było.

Obserwując jednak jej grę w ostatnich miesiącach należy zastanowić się, czy przy sztabie trenerskim w obecnym kształcie nie doszła już do ściany możliwości. Zespół stracił rozmach, jego mecze ogląda się ciężko, choć jest to wypadkowa kilku zmiennych. Nie twierdzę przy tym, że Vuković, Radunović, Saganowski, trenerzy przygotowania fizycznego, czy analitycy są słabi, czy źle pracują. Nasłuchując wieści z Łazienkowskiej i obserwując ich działania nie mam wątpliwości, że to fachowcy i dają z siebie wszystko co mają. Ale niewykluczone, że Legia, by wrócić na „international level”, potrzebuje pójść dalej i ściągnąć jednak jeszcze lepszych szkoleniowców.

Nie raz i nie dwa w Legii myślano o powtórzeniu manewru z Bergiem, czyli ściągnięcia zagranicznego trenera z profesjonalnym, rozbudowanym, zgranym sztabem, ludźmi od wszystkiego. To oczywiście bardzo kosztowna operacja i w obliczu stanu klubowych finansów na dziś trudna, ale może po kolejnej korzystnej sprzedaży zawodnika (Karbownik) lub awansie do fazy grupowej klub mógłby podjąć się takiej inwestycji? Jednocześnie tego typu zmiana jest sprzeczna z zasadą minimalizowania ryzyka, którą od pewnego czasu zdaje się wyznawać Mioduski, bo wprowadzenie obcokrajowców, zwłaszcza z innego kręgu kulturowego, często przyzwyczajonych do odmiennych standardów pracy, do polskiego klubu ciągnie za sobą duże niebezpieczeństwo niepowodzenia. Prezes tymczasem doskonale zdaje sobie sprawę, że kolejna zła decyzja w tym zakresie doszczętnie by go skompromitowała w oczach opinii publicznej, zwłaszcza że Vuković, przynajmniej na razie, niemal całkowicie spełnia oczekiwania.

Może więc, zważywszy na okoliczności, najrozsądniej byłoby pozostawić trenera na stanowisku, ale wzmocnić sztab? Oczywiście nie wiadomo, jak przy takim dictum zachowałby się „Vuko”, ale tu dużą rolę do odegrania miałby dyrektor sportowy Radosław Kucharski. Panowie pozostają w dobrych relacjach, niemniej gdyby zapadła decyzja o zmianach, profesjonalizm wymagałby twardych negocjacji, a pozytywne fluidy tylko mogłyby w tym pomóc. Vuković to mądry człowiek, którego celem jest przede wszystkim dobro Legii. Gdyby z nim to sensownie przedyskutować, to byłyby duże szanse na konsensus.

Vuković wydaje się mieć wszelkie cechy, by zostać menadżerem Legii w brytyjskim stylu. Do mądrości, otwartej głowy na pomysły współpracowników i doświadczenia w futbolu może dołączyć swój profesjonalizm i pracowitość. Wydaje się też, że umie budować relacje interpersonalne z podwładnym i przełożonymi. Jest przy tym świadomy możliwości klubu, w tym również, a może przede wszystkim, ograniczenia finansowe. Przy czym taki menadżer musi przy tym pasować do polskiej specyfiki, o czym najlepiej świadczy historia Berga w Legii. Nie może być on oderwany od tutejszych realiów. „Vuko” to ma, jak również szatnię po swojej stronie, choć można się zastanowić, czy zaufania tego nie nadwyrężyłoby niepowodzenie w eliminacjach, ale wydaje się, że jednak nie, bo to nie tylko o wyniki chodzi, a o sposób pracy i podejście szkoleniowca.

Jeśli jednak prezes uznałby, że najlepszym rozwiązaniem byłaby zmiana również trenera, to powinien rozpocząć spokojne, wnikliwe poszukiwania najlepszej opcji. Ma na to czas, bowiem nie zanosi się na nagłe załamanie Legii, fundamenty zespołu zostały zbudowane i raczej pozostaną, pewien sposób funkcjonowania również. A wiadomo, że jeśli dokonywać tego typu zmian, to najkorzystniej, gdy jest dobrze, a nie się pali, pod presją czasu, jak to było za kadencji obecnego prezesa już parokrotnie, bo dokonuje się nieprzemyślanych wyborów. Doświadczenie z Bergiem wskazuje, że zmianę/wymianę/czy przebudowę sztabu najlepiej przeprowadzić zimą, tak by nowi trenerzy mieli czas na wdrożenie się w klub i realizację swoich planów.

W futbolu trzeba nieustannie myśleć, co dalej. Tak, by nieustannie iść naprzód, bo kto staje, ten się cofa.

Autor: Jakub Majewski

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.