R?ce precz od Hadaja !!!
Marmar
Szczerze przyznam, ?e bardzo zaskoczy?a mnie krĂłtka acz gwa?towna nagonka, jakÄ
po meczu z WaliÄ
przeprowadzi?o kilka tytu?Ăłw prasowych na "legijnego" spikera, Wojciecha Hadaja. SzczegĂłlnie rozĹmieszy?a mnie przytoczona w "PrzeglÄ
dzie Sportowym" opinia jakiegoĹ rozz?oszczonegop czytelnika z ... Kopanicy (gdzie to jest???), ktĂłry uwa?a ?e zachowanie Hadaja to po prostu europejski zaĹcianek. RĂłwnie? sami dziennikarze najwi?kszego i jak zwykle "obiektywnego" medium sportowego w Polsce majÄ
do Hadaja szereg uwag. A o to ?e krzycza?, ?e bezczelny kaza? wstawa?, klaska? w trakcie hymnu, ?e stara? si? pobudzi? gromad? "krawaciarzy" do aktywnoĹci wykraczajÄ
cej poza wymienianie "fachowych" uwag o grze reprezentacji. A? dziw bierze, ?e a? tyle potencjalnych gwiazd spikerki ujawni?o si? przy okazji jednego meczu.
Proponuj? im jednak, ?eby - zanim zmieszajÄ
z b?otem popularnego spikera - zapytali w kolejnoĹci: pi?karzy reprezentacji Polski, ich trenera, a wreszcie widzĂłw na stadionie Legii, czy odpowiada im praca Wojciecha Hadaja. Bo je?eli tak, to naprawd? nie jest istotne ?e kilku ludziom w bamboszach przez telewizorami przeszkadza?a jego wokalna ekspresyjnoĹ?. Ba, mog? ich nawet zrozumie? ?e przy herbatce i ciasteczkach s?yszalny w TV Wojciech Hadaj jest nieco dekoncentrujÄ
cy.
Poszlaki natomiast zdajÄ
si? wskazywa?, ?e naszym pi?karzom Wojciech Hadaj co najmniej nie przeszkadza, bo przecie? nie przyszed? sobie na stadion i nie postanowi? pogada? do mikrofonu, tylko ktoĹ go o to poprosi?. Wi?c je?eli sÄ
uwagi, to nie do niego, tylko do organizatorĂłw! Kibicom zgromadzonym na stadionie (nie tylko fanom Legii, ale i Widzewa, Pogoni, Lechii) chyba rĂłwnie? nie przeszkadza?, skoro przez ca?y mecz bawili si? znakomicie. Ale ten fakt ma?o kto ju? zanotowa?. Lepiej przecie? wywo?a? burz? w szklance wody.
Wojciech Hadaj jest cz?ĹciÄ
krajobrazu na ?azienkowskiej, jak flagi, orkiestra, czy kaczki znad pobliskiego jeziorka. W czasie meczu z WaliÄ
nie robi? on nic ponad to, co robi zwykle na meczu ligowym. ZresztÄ
, na Walii by? nawet bardziej stonowany, poniewa? dopiero w ko?cĂłwce, kiedy zdenerwowanym Polakom nie sz?o, stara? si? rozrusza? trybuny. A to chyba, z polskiego punktu widzenia, nie grzech? Chyba, ?e przyjmiemy punkt widzenia walijski, niemiecki, czy te? dziennikarza oglÄ
dajÄ
cego mecz na ekranie redakcyjnego telewizora.