Josue - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Josue: Nie spotkałem lepszej atmosfery, niż na stadionie Legii

Mikołaj Ciura, źródło: Foot Truck - Wiadomość archiwalna

Kapitan Legii Josue był gościem Foot Truck. Portugalczyk mówił między innymi o legijnych reprezentantach, żartach w szatni, wielkich piłkarzach na swojej drodze, „drewniakach” w Ekstraklasie, swoich problemach, Arturze Borucu, opasce kapitańskiej oraz atmosferze przy Łazienkowskiej 3.

O legijnych reprezentantach, atmosferze w szatni i żartowaniu

- To, że „wsadziłem” Mateusza Wieteskę do reprezentacji Polski było fajnym żartem w zeszłym sezonie. Mówiłem mu, że strzeli kilka bramek, dam mi parę asyst i zostanie powołany. Oczywiście cieszę się bardzo widząc go w reprezentacji. To świetne uczucie widzieć go tam, jest świetnym gościem. Teraz pracuję nad Bartkiem Sliszem. On i Bartosz Kapustka to kolejni piłkarze z jakością by wrócić do reprezentacji. „Kapi” miał poważną kontuzję, po której nie będzie mu łatwo. Ale jestem pewien, że może nie na Mistrzostwa Świata, ale po mundialu będą powołani.

- Uwielbiam żarty w szatni. Codziennie żartuje. W reszcie klubów było właściwie tak samo jak w Legii. Musisz pamiętać, gdzie jesteś. Jak byłem w Galatasaray, to byli tam też wielcy piłkarze ze swoim ego. Każdy ma jakieś ego, ja też. Musisz wiedzieć, gdzie jesteś i wyczuć odpowiedni moment na żartowanie. Nie wiesz, czy osoba, z której żartujesz, nie będzie na ciebie zła. Artur Jędrzejczyk na pewno nigdy nie będzie, nie ma na to szans. Żartuje więcej niż ja (śmiech). W każdej szatni miałem zawodnika, który był typem żartownisia jak „Jędza”.

- Kiedy wychodzę na boisko staram się być poważny, ale wszyscy tutaj wiedzą jaki jestem. Opaska kapitana nie zmieniła mnie, nadal żartuję ze wszystkimi w klubie. Nie tylko piłkarzami.



O wielkich piłkarzach na swojej drodze

- Na początku pobytu w Galatasaray byłem nieśmiały. Kiedy przyjechałem, byli tam tacy wielcy zawodnicy jak Podolski, Snejider, Nigel de Jong itd. Przychodzisz codziennie na trening, widzisz jak się zachowują. Dopiero pod koniec zrozumiałem każdego znacznie lepiej. Miałem to szczęście, że spotkałem w swojej karierze wielu wspaniałych piłkarzy i się od nich uczyłem.

- Najlepszym piłkarzem, z którym grałem bez wątpienia jest Cristiano Ronaldo. To jest maszyna, która nie może się zmienić. Gdybym miał trenować tak jak on załamał bym się. Nie jest to niemożliwe, ale on jest bardzo silny psychicznie. Teraz wszyscy go krytykują, wręcz zabijają. Widać, że nie jest szczęśliwy, chce grać. Ale jego reakcją będą gole. On może zmienić się w minutę i cały świat będzie o nim mówić. Ja nie chciałem takiej siły jak on, wolałem cieszyć się życiem.

O „drewniakach” w Ekstraklasie, swoich atutach i różnicy między Polską młodzieżą, a Portugalską


- Mamy wielu „drewniaków” w Ekstraklasie. Dla mnie to słowo znaczy jednak coś innego niż dla Polaków. To są piłkarze, którzy myślą tylko o niszczeniu. Wychodzą na mecz i myślą tylko: niszczyć, niszczyć, niszczyć. Dla mnie piłka nożna to coś więcej. To radość, oczywiście gole, asysty, piękne podania. Ale jest jeszcze coś więcej. Ludzie przychodzą na stadion po całym tygodniu w pracy, ze swoimi problemami. Chcą widzieć atrakcyjny futbol, fantazję. Jak nie dasz im tego co chcą, to za tydzień nie przyjdą.

- Futbol w Polsce jest za bardzo fizyczny. Wiele drużyn wychodzi z założenia, żeby zniszczyć przeciwnika, biegać więcej niż rywal. W piłce nie chodzi tylko o bieganie. To też jest ważne, ale nie najważniejsze. Wielu mówi: „Josue nie biega”, a ja co mecz mam około 10 przebiegniętych kilometrów. Dla mnie to dużo. Wcześniej biegałem osiem-siedem i to już było spoko. Znam wielu piłkarzy, którzy dużo biegają, ale jeśli sprawdzisz, ile piłek stracili, to tracą ich więcej ode mnie. Ale nadal biegają więcej. Futbol się zmienia. Ludzie myślą więcej o GPS-ach, analizie biegu.

- Lubię dawać długie podania i wolę wewnętrzną część stopy. Oczywiście zewnętrzną też mogę sobie pomóc, ale wolę grać tą wewnętrzną.

- Widzę ogromną różnicę między Polską, a Portugalską młodzieżą. W Portugalii już 8-9-latków uczą podstaw futbolu. Kiedy pojedziesz tam oglądać młodzieżowy futbol to dzieci wiedzą już, jak mają się zachować na boisku. Wiedzą, że lewy obrońca musi zrobić jedną rzecz, prawy obrońca drugą, a pomocnik jeszcze inną. Uczą ich tego od najmłodszych at. W Polsce jest z tym problem. Tworzy się żołnierzy, maszyny, a nie piłkarzy. Nie wiem czy to kwestia trenerów, ale na przykład tu w Legii, dzieci mają coś czego ja nie miałem. Świetny ośrodek, siłownie, piękne koszulki, darmowe korki. Wszystko się zmienia, na szczęście w dobrym kierunku. Ale z innej strony, piłkarsko w Polsce czegoś brakuje.

O problemach z zimą, swoim zachowaniem w czasach młodości

- Brak słońca, to jeden z największych moich problemów w Polsce. Zima jest dla mnie naprawdę trudna. Może być zimno, ale dopóki mam słońce chodzę zadowolony, uśmiechnięty. Wracam po treningach do domu, gram w gry ze znajomymi i taki mam sposób na zimę.

- Często miewałem problemy przez moje zachowanie. Nie tylko w szatni, ale też poza nią. Czasem problem nie był ze mną, a ja sam się w nie pchałem, nie wiadomo po co. Wiedziałem, że tylko na tym stracę, a i tak to robiłem. Można to nazwać złym wyczuciem czasu.

- W przeszłości byłem gruby. Jako dzieciak nie obchodziło mnie jak wyglądam, jak się zachowuję. Teraz wytargałbym tamtego dzieciaka mocno za ucho. Zmieniły mnie słowa Paulo Fonseci, który powiedział mi: „nie pozwolę ci na to, wierzę w ciebie”. Wtedy wszystko się odmieniło.

- Zawsze słyszałem od rówieśników czy ich rodziców, że nigdy nie zostanę piłkarzem. Że będę nikim. Na koniec, to ja jestem tutaj, a oni teraz nie grają w ogóle. Jestem z tego dumny.

O relacji z Arturem Borucem

- Miałem bardzo dobre relację z Arturem Borucem. Kiedy Artur mówi „cześć”, to znaczy to coś więcej, bo to Boruc. Jest duży i jakieś 10 razy szerszy ode mnie, ale to nadal Artur. Nie lubił przegrywać gierek treningowych, jak ja. Podczas treningów dużo mówił, lubiłem to. Ludzie zaczęli pisać, ze mieliśmy jakiś problem. Żartowaliśmy sobie z tego, bo ludzie nie wiedzą co się dzieje. Ale oczywiście zawsze próbują o czymś mówić. Mam z nim dobrą relację, nie mamy problemu. Mam też koszulki z jego podpisami, więc chyba jest dobrze. Moim idolem jest Argentyńczyk Riquelme, ale Boruc jest też jednym z największych piłkarzy, z którymi grałem. Jego historia jest niesamowita. Jest wielki!

O byciu kapitanem

- Na początku nawet moja żona nie wierzyła w to, że zostałem kapitanem. Kiedy trener wyznaczył mnie moją reakcją było… „co?”. Byłem w lekkim szoku, bo to pierwszy raz. Potem jednak zaczynasz myśleć, co ta opaska i bycie kapitanem znaczy. W tym przypadku chodzi też o wielki klub, największy w Polsce. To był moment dumy i zaczyna się wtedy myśleć o ludziach. O dzieciach, które chciałyby być na twoim miejscu. To dla mnie ogromna duma być kapitanem Legii.

- Opaska kapitana to dobra okazja, żeby rozmawiać z sędziami. Co bardzo lubię. Kiedyś rozmawiałem z sędzią Marciniakiem o meczu Porto, który sędziował. Powiedziałem mu, że „w środku tygodnia skasował moją drużynę, a w weekend próbuje skasować mnie”.

O atmosferze stadionowej

- Nie spotkałem „lepszej” atmosfery, niż na stadionie Legii, ale w takich klubach jak Galatasaray czy Fenerbahce była podobna. Jest na pewno głośniej. Używają dużo rac itd. To coś innego Jeśli jednak chodzi o atmosferę na Łazienkowskiej 3, to uwielbiam ją. Mógłbym tu grać codziennie tylko po to, żeby oglądać to, co przygotowali. Nawet jak jestem w środku meczu, to patrzę na te oprawy.



O zachowaniu rywali wobec niego

- Rywale zdecydowanie skupiają się bardziej na mnie podczas meczów Legii. Już od poprzedniego sezonu. Graliśmy na wyjeździe z Jagiellonią, miałem jednego przeciwnika cały czas przy sobie. Spytałem go czemu tak robi? Powiedział, że trener mu kazał. Ja gdzieś pobiegnę, on biegnie za mną. Nie widziałem czegoś takiego nigdy. Moje skupienie wtedy nie było takie samo. Myślałem o tym, co zrobić. Takie rzeczy, jeśli nie jesteś naprawdę skoncentrowany i nie masz dobrej psychiki, wykluczają cię z gry. Zawsze będą cię prowokować, robić cokolwiek w tym stylu.

O przyszłości po zakończeniu kariery

- Po zakończeniu kariery chciałbym zostać trenerem. Pierwszym trenerem. To nie jest łatwa praca, dlatego mi się podoba. Nie wiem, czy nim zostanę, ale będę próbował. Oglądam bardzo dużo meczów, czasami nawet niższe ligi. Mógłbym zostać dzięki temu dyrektorem sportowym, ale wolę pracować jako trener. Nie chcę jednak trafić na takiego zawodnika, jak ja (śmiech).


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.