Wspomnienia kibica: Mecz marze?
Wiktor Bo?ba, Nasza Legia
PogrÄ
?ajÄ
c si? w lekturze cyklu zamieszczonego w naszym tygodniku pt. "Skazani na Legi?", ze zdumieniem stwierdzi?em, ?e ?aden z dotychczas przes?uchiwanych kibicĂłw starszego pokolenia, pytany na okolicznoĹ? najlepszego meczu, jaki widzia? w wykonaniu Legii, nie wyrĂł?ni? spotkania, ktĂłre zosta?o nazwane przez obserwatorĂłw "meczem marze?" i uznane za jedno z najlepszych spotka?, jakie zosta?y kiedykolwiek rozegrane przez dru?yn? Legii. Chodzi mi o mecz, ktĂłry zosta? rozegrany 26 marca 1977 roku na stadionie przy ulicy ?azienkowskiej pomi?dzy LegiÄ
i broniÄ
cÄ
tytu?u mistrza Polski StalÄ
Mielec.
Jako ?e dane mi by?o by? naocznym Ĺwiadkiem tego niezwyk?ego widowiska, czuj? si? w obowiÄ
zku uzupe?ni? powsta?e przeoczenie. Dlatego dzisiejsze wspomnienia poĹwi?cam temu w?aĹnie meczowi, "meczowi marze?". Ju? sam fakt, ?e na boisku wyst?powali przeciwko sobie starzy znajomi, doĹwiadczeni w wielu mi?dzynarodowych bojach pi?karze o takich nazwiskach jak Deyna, ?mikiewicz, DÄ
browski, czy z drugiej strony Kasperczak, Lato i Szarmach, by? gwarancjÄ
dobrego poziomu. Dodatkowo dru?yna Stali Mielec przed meczem z LegiÄ
mia?a ĹwietnÄ
pass?, imponowa?a du?Ä
skutecznoĹciÄ
, jakby z?apa?a drugi oddech, nie rezygnujÄ
c z tytu?u mistrzowskiego. By wizerunek przeciwnika Legii by? pe?ny dodajmy, ?e w owym czasie by?a to jedna z najsilniejszych kadrowo jedenastek.
Na ten mecz Stal Mielec przyjecha?a do Warszawy w piÄ
tek poprzedzajÄ
cy spotkanie i zakwaterowa?a si? w hotelu "Pod D?bami" w Ĺwidrach. Pomys?odawcÄ
tej lokalizacji by? trener Stali, przed laty zawodnik i trener Legii - Edmund Zientara, za ktĂłrego czasĂłw hotel ten by? g?ĂłwnÄ
bazÄ
przygotowawczÄ
przed wszystkimi wa?niejszymi meczami "wojskowych". Po latach w rozmowie ze mnÄ
pan Edmund stwierdzi?, ?e od jego czasĂłw pozosta?a tam tylko pi?kna okolica. Zmieni?a si? klientela i hotel "Pod D?bami" nie by? ju? najlepszym miejscem dla zawodnikĂłw pragnÄ
cych w ciszy i spokoju wypoczÄ
? przed wa?nym meczem. Nie by? to wtedy najtrafniejszy wybĂłr Stali.
Mecz ten w Warszawie wywo?a? olbrzymie zainteresowanie. Ju? od wczesnych godzin popo?udniowych gromady kibicĂłw ciÄ
gn??y z flagami, ze Ĺpiewem na ustach i przy akompaniamencie trÄ
bek oraz odg?osĂłw syren na stadion przy ul. ?azienkowskiej. Wszyscy ci, ktĂłrzy w t? pami?tnÄ
sobot? wybrali si? na stadion - a trzeba wiedzie?, ?e trybuny zosta?y zape?nione do ostatniego miejsca ( 25 tys. widzĂłw) - liczyli, ?e zostanie podtrzymana tradycja udanych wyst?pĂłw obydwu dru?yn przed warszawskÄ
publicznoĹciÄ
. Nie zawiedli si?.
Zanim nastÄ
pi?a "godzina zero", publicznoĹ? warszawska og?uszajÄ
cymi gwizdami przywita?a wchodzÄ
cych na boisko zawodnikĂłw z Mielca, chcÄ
c ich w ten sposĂłb zdeprymowa? i pomĂłc swoim ulubie?com, ktĂłrzy - jak wykazuje historia - przed w?asnÄ
publicznoĹciÄ
niesieni og?uszajÄ
cym dopingiem, zawsze byli niezwykle silni. Tylko nielicznym ekipom udawa?o si? zdoby? punkty na ?azienkowskiej. ZresztÄ
tak jest do dziĹ.
Mecz ze StalÄ
by? widowiskiem, jakie rzadko mieliĹmy okazj? oglÄ
da? na naszych boiskach. By? to pi?kny, pasjonujÄ
cy, a nawet dramatyczny spektakl. Ju? po pierwszym gwizdku s?dziego, kapitan Legii Kazimierz Deyna da? sygna? do generalnego ataku na bramk? Stali. NapĂłr Legii trwa? przy olbrzymim dopingu publicznoĹci. "Wojskowi" raz po raz stwarzali niebezpieczne sytuacje na polu karnym bramkarza Stali, Ja?ochy. Ten szturm i olbrzymia pasja, z jakÄ
atakowali gospodarze, ca?kowicie zaskoczy?a dru?yn? goĹci. I zanim zorientowali si?, o co tu w?aĹciwie chodzi, zanim znale?li recept? na frontalne ataki Legii, przegrywali ju? po dziesi?ciu minutach gry 2:0. W tym okresie, jak i w ca?ym meczu, kapitalnie gra? Kazimierz Deyna, strzelec dwĂłch bramek. PierwszÄ
zdoby? ju? w siĂłdmej minucie, po dok?adnym doĹrodkowaniu "Ferrariego" - Tadeusza Nowaka, a drugÄ
w trzy minuty pĂł?niej, wy?uskujÄ
c pi?k? w zamieszaniu podbramkowym.
Po przerwie Stal, ktĂłra podobnie jak Legia potraktowa?a ten mecz presti?owo, zacz??a gra? bardziej energicznie, czego efektem by?a bramka zdobyta przez kapitana mielczan Henryka Kasperczaka ju? w dwie minuty po wznowieniu gry. Odpowied? Legii by?a bardzo szybka i Tadeusz Nowak podwy?szy? wynik na 3:1. Po tym strzale publicznoĹ? zgromadzona na stadionie skandowa?a na czeĹ? "Ferrariego": "Nowak Tadeusz, to Legii jest Prometeusz". Od tej pory obraz gry zmienia? si? niczym w kalejdoskopie. Obydwie dru?yny mia?y wiele okazji do podwy?szenia wyniku, przy czym bramkarze nie mogli narzeka? na brak zaj?cia. Ĺwietnie grali kapitanowie dru?yn - Deyna i Kasperczak, co by?o zach?tÄ
dla pozosta?ych uczestnikĂłw tego niezwyk?ego widowiska.
W 63. minucie po faulu na Szarmachu, s?dzia podyktowa? rzut karny. Jedenastk? wykonywa? Henryk Kasperczak. Bramkarz Legii Krzysztof Sobieski wyczu? intencje strzelca, ale strza? by? tak silny, ?e nie mia? szans na obron?. Decyzja s?dziego o rzucie karnym zosta?a przyj?ta przez kibicĂłw zgromadzonych na stadionie z olbrzymim niezadowoleniem. Do tego stopnia, ?e jakiĹ nerwus rzuci? butelk? na boisko. Po tym zdarzeniu s?u?by porzÄ
dkowe zacz??y gorÄ
czkowo przeczesywa? trybuny w celu zidentyfikowania sprawcy. W tej sytuacji ucierpia?o wielu niewinnych kibicĂłw, ktĂłrzy zostali potraktowani pa?kami. Ostatecznie mimo du?ych wysi?kĂłw ze strony milicjantĂłw i licznych prĂłbach wy?owienia kogoĹ z t?umu, nie uda?o im si? znale?? winnego.
Kiedy mecz dobiega? ko?ca, doskona?ej sytuacji wypracowanej przez Deyn? nie wykorzysta? Krzysztof Laso?, po czym zawodnik Stali Oratowski trafi? pi?kÄ
w s?upek. Tak wi?c wynik mĂłg? by? jeszcze wy?szy.
Na przyk?adzie Legii trenowanej przez Andrzeja Strejlaua mogliĹmy si? przekona?, jak wielkÄ
rol? odgrywa?o w?asne boisko. Na ?azienkowskiej pi?karze grali jak z nut, natomiast na wyjazdach prezentowali co najwy?ej klas? ĹredniÄ
. Mecz o ktĂłrym wspomina?em dostarczy? wiele emocji 25 tysiÄ
com kibicĂłw, ktĂłrzy przyszli na stadion, by obejrze? widowisko sportowe. Jednak?e nie ka?dy wie, co dzia?o si? potem daleko od stadionu. Wybito wiele szyb, poczÄ
wszy od gablot znajdujÄ
cych si? przy ambasadach, po czym kibice podrĂł?ujÄ
cy kolejÄ
podmiejskÄ
kontynuowali "dzie?o" w oknach wagonĂłw. Wed?ug Ăłwczesnego "Raportu strat PKP", koszty zniszcze? opiewa?y na sum? 21.500 z?. To by? jedyny cie? "meczu marze?".