NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Środa, 6 września 2000 r. godz. 19:05

Wspomnienia kibica: Bojowoś? i ambicja to by?o za ma?o

Wiktor Bo?ba, Nasza Legia

B?dąc ostatnio na przyj?ciu urodzinowym u jednego z redakcyjnych kolegów, mia?em okazj? obejrze? fragmenty meczów, jakie Legia rozgrywa?a w europejskich pucharach w latach swojej najwi?kszej świetności. W czasie kiedy by?a jedną z najlepszych jedenastek Europy, a komentatorzy i kibce mówiąc o niej, u?ywali przydomka "Wielka". Migawki, które ukazywa?y si? na ekranie telewizora, przywo?ywa?y we mnie moje w?asne przymglone wspomnienia, si?gające tej wspania?ej jedenastki, która jak równy z równym walczy?a z najlepszymi dru?ynami naszego kontynentu. Lata o których mówi?, to niestety nadchodzący schy?ek tej wielkiej dru?yny. Niemniej ciesz? si?, ?e dane mi by?o na ?ywo uczestniczy? w wydarzeniach, które po dzie? dziesiejszy g??boko wry?y si? w pami?ci kibiców i są zapisane z?otymi zg?oskami w historii klubu.

To ?e mog?em w owych czasach zasiąś? na trybunach Stadionu Wojska Polskiego, zawdzi?czam nieod?a?owanemu wychowawcy wielu pokole? m?odych pi?karzy, ś.p. Zygmuntowi Sochanowi, który jednocześnie by? kierownikiem lodowiska Torwar i zabiera? nas, swoich pi?karzyków, na stadion. Szcz?śliwy los tak zrządzi?, ?e nasze eskapady z panem Zygmuntem przypada?y na takie widowiska, jak pó?fina? Pucharu Europy w roku 1970 Legia - Feyenoord i ?wier?fina? tych rozgrywek w roku nast?pnym, Legia - Atletico Madryt. O meczu Legia - Feyenoord wspomina?em ju? wcześniej, dlatego dzisiejsze "Wspomnienia" chcia?bym poświ?ci? meczowi z dru?yną hiszpa?ską. Zanim do niego dosz?o, Legia najpierw wyeliminowa?a IFK Goeteborg, po czym w nast?pnej rundzie los wyznaczy? jej dru?yn? mistrza Belgii, Standard Liege, którą po znakomitym meczu na ?azienkowskiej legioniści odprawili z kwitkiem i baga?em dwóch bramek.

Na meczu tym niestety nie by?em. Niemniej jednak przygod? z nim związaną przy?ywam z pewnym rozbawieniem. A to za sprawą mieszkającej na naszym podwórku znanej warszawskiej "?o?nierki", która podj??a si? wprowadzenia nas na ten mecz, chwaląc si? wszem i wobec swoimi znajomościami w kr?gach ludzi w zielonych mundurach. Niestety, w swojej m?odzie?czej naiwności nie wzi?liśmy pod uwag? faktu, ?e pani Krystyna by?a ju? w wieku, który na kolejnych rocznikach wojska robi? coraz to mniejsze wra?enie. Tak te? by?o w listopadzie 1970 roku pod stadionem Legii. Epilog tej przygody by? taki, ?e zdesperowana próbowa?a przejś? przez p?ot na wysokości boiska treningowego, co nie usz?o uwadze patrolujących ten odcinek ?o?nierzy WSW. No i pani Krysia wylądowa?a w jednej z wielu ka?u?.

Wró?my jednak do wydarze? czysto sportowych i meczu Legii z Atletico Madryt, do którego dosz?o w ?wier?finale PEMK w Warszawie 24 marca 1971 roku. Przypomn?, ?e dwa tygodnie wcześniej w Madrycie po dobrej grze "wojskowi" nieznacznie ulegli Hiszpanom 0:1, co pozwala?o mie? nadziej? na odrobienie strat w Warszawie. Pami?tając mecz z Feyenoordem i kibiców tej dru?yny ubranych w wyró?niające ich bia?o-czerwone czapeczki, cylindry, szaliki oraz wyposa?onych w ró?nego rodzaju trąbki, czeka?em z niecierpliwością, jak te? w porównaniu z Holendrami wypadną Hiszpanie. Przebili ich, poniewa? do Warszawy przybyli z transparentem, na którym widnia?y napisy w j?zyku polskim. Treści dziś ju? nie pami?tam, ale by?o tam coś na temat przyja?ni polsko-hiszpa?skiej. Dlatego podczas przemarszu wokó? bie?ni, od zgromadzonych kibiców warszawskich zebrali burz? braw.

Publicznoś? warszawska prezentowa?a si? przy nich blado, nie by?o wtedy jakiegoś zorganizowanego dopingu. Nie znaczy to jednak, ?e sympatycy Legii nie zagrzewali swoich zawodników do walki. Zagrzewali, tylko ?e sposób, w jaki to robili, nie by? najlepszy. Na przyk?ad wymachiwano flagami nie w barwach klubowych, tylko narodowych, bia?o-czerwonych, a przed meczem pod dyktando spikera trenowano jakieś okrzyki. Aha, by?bym zapomnia? o bardzo istotnej i prze?omowej dla kibiców Legii sprawie. W?aśnie wtedy po raz pierwszy w historii klubu mo?na by?o w kiosku przed stadionem kupi? czapeczk? w barwach Legii...

Na pó?torej godziny przed rozpocz?ciem tego meczu wszystkie miejsca na stadionie by?y ju? zaj?te. Tylko na kilku rz?dach na wira?ach pustką wida? by?o ma?e "?ysiny", które jednak szybko si? zape?ni?y. 25 tysi?cy kibiców zgromadzonych na ?azienkowskiej nie ?a?owa?o garde? i na d?ugo przed wybiegni?ciem zawodników na boisko stadion hucza? i szumia?. A wraz z gwizdkiem s?dziego, dającym znak do rozpocz?cia tego tak oczekiwanego pojednyku, na ?azienkowskiej zacz??o si? istne piek?o. Kibice uruchomili wszystkie piszcza?ki, trąbki i syreny.

Taki nieopisany tumult trwa? tylko przez pierwsze 10 minut meczu, a tymczasem w tym okresie obie dru?yny gra?y bardzo nerwowo. W takiej sytuacji o sukcesie mogli myśle? ci, którzy szybciej zapanowali nad nerwami. Zanim to jednak nastąpi?o, po b??dzie naszej obrony Hiszpanie prowadzili ju? 1:0. Pytany przeze mnie o t? bramk? ówczesny golkiper Legii W?adek Groty?ski, tak opisywa? mi ca?ą sytuacj? prawie po 30 latach: "Zacz??o si? od wyrzutu z autu, który Hiszpanie wykonywali z lewej strony. Któryś z naszych obro?ców nie przypilnowa? Hiszpana. Na dodatek Felek (Niedzió?ka - przyp. red.) nie zdo?a? przechwyci? podania do Salcedo. W tej sytuacji moje szanse na obron? by?y minimalne. Rzuci?em si? za pi?ką, nawet ją musną?em, ale niestety znalaz?a si? w mojej bramce."

Ten fatalny wypadek nie za?ama? legionistów - wr?cz przeciwnie, ruszyli jeszcze bardziej energicznie do walki. Zepchn?li przeciwnika do g??bokiej obrony, czym zmusili do wybijania pi?ki na oślep, byle jak najdalej od w?asnej bramki. Ataki te zosta?y uwie?czone bramką, kiedy to w 25. minucie po strzale któregoś z legionistów bramkarz Atletico nie zdo?a? wy?apa? pi?ki, a Jan Pieszko - jak przysta?o na rasowego środkowego napastnika - znalaz? si? tam gdzie trzeba i by?o 1:1.

W drugiej po?owie Atletico nie istnia?o, broni?o si? 8-9 zawodnikami, konsekwentnie realizując plan obrony korzystnego dla? wyniku. Trzeba przyzna?, ?e technicznie Hiszpanie przewy?szali legionistów, którzy nie rezygnowali z walki. W 51. minucie po faulu jednego z pi?karzy Atletico stadion ucich?, zamilk?y trąbki, by po chwili runą? gromkim "W?adek, W?adek" - tym samym ?ądając, by rzut wolny wykonywa? W?adys?aw Stachurski. Zgodnie z wolą ludu, Stachurski strzeli? "szczurem" jak z armaty i doprowadzi? do 2:1. Wydawa?o si?, ?e awans Legii jest tu?, tu?. Ch?? walki i ambicja to by?o jednak tego dnia za ma?o, by wyeliminowa? Atletico. Do tego potrzeba by?o wi?cej umiej?tności pi?karskich, a tych pod bramką przeciwnika legionistom brak?o. Nieuwaga obro?ców i niewystarczająca skutecznoś? napastników stan??a tego dnia na przeszkodzie awansu Legii do pó?fina?u Pucharu Europy. Bramka strzelona na wyje?dzie liczy?a si? podwójnie i dzi?ki temu zespó? Atletico Madryt otrzyma? premi? regulaminową oraz miejsce w pó?finale.



wspĂł?praca: W?adys?aw Groty?ski


2
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.