Josue - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu z ŁKS-em Łódź

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com

Tak to powinno wyglądać; łyżka dziegciu; ustawienie, a Josué; debiutantów dwóch; kłopoty Carlitosa i Rose; jak wino - to najważniejsze punkty po piątkowym spotkaniu Legii przeciwko ŁKS-owi Łódź.

1. Tak to powinno wyglądać
Legii nie zawsze szło w meczach inaugurujących nowy sezon ligowy, nie zawsze pozytywnie wspominamy także mecze z beniaminkami, którzy w poprzednich latach napsuli nam wiele krwi. Tym razem było inaczej. Podopieczni trenera Kosty Runjaicia od początku meczu dyktowali warunki gry. Legioniści dłużej utrzymywali się przy piłce, spokojnie rozgrywali akcje ofensywne, nie dopuszczając rywali z Łodzi do groźnych sytuacji. Jedynie kilka minut w drugiej połowie można zapisać na minus. Wynik 3-0 to zdecydowanie najmniejszy wymiar kary, Wojskowi spokojnie mogli strzelić jeszcze dwie bądź trzy gole, ale świetnie w bramce zespołu prowadzonego przez trenera Kazimierza Moskala spisywał się młody Aleksander Bobek. Tak powinny wyglądać mecze z o klasę słabszymi rywalami. Legia powinna dominować przez 90 minut, spokojnie strzelając w tym czasie dwa bądź trzy gole.



2. Łyżeczka dziegciu
Kiedy Legia tworzy atak pozycyjny, trzyosobowy blok defensywy (w meczu z ŁKS-em Yuri Ribeiro, Rafał Augustyniak i Radovan Pankov) najczęściej stoi ustawiony bardzo wysoko. Dało się to zauważyć już w poprzednim sezonie oraz w meczu o Superpuchar Polski z Rakowem Częstochowa. Przez to wysokie ustawienie naraża się na groźne kontrataki przeciwników, którzy łatwo mogą uniknąć spalonego, bo napastnicy startują z własnej połowy. Stało się tak w 51. minucie starcia z ŁKS-em, kiedy to Kay Tejan zagrał dwójkową akcję z Danim Ramírezem, po czym ruszył z własnej połowy sam na sam z Kacprem Tobiaszem. Jedynie indolencja strzelecka napastnika ŁKS-u i dobre naciskanie go przez Radovana Pankova uchroniły nasz zespół przed stratą bramki na 1-1. Wojskowi muszą wystrzegać się prostych strat w środkowej strefie boiska, kiedy linia defensywy jest ustawiona tak wysoko. Ostatnia sytuacja pokazała, że wśród obrońców nie ma demonów szybkości. Z lepszym rywalem taka gra zakończy się straconą bramką.

fot. Canal  Sport / Ekstraklasa
fot. Canal+ Sport / Ekstraklasa

3. Ustawienie, a Josué
Trener Kosta Runjaić zastosował nowe ustawienie taktyczne. Legia zagrała w formacji 1-3-4-3, w której jednym z trójki napastników jest Josué. Gdy spojrzymy na heatmapę występu Portugalczyka, łatwo możemy zauważyć, że najczęściej poruszał się blisko linii bocznej po prawej stronie boiska, trochę jak skrzydłowy. Odnoszę wrażenie, że kapitan Legii jest jeszcze zagubiony na tej pozycji i nie rozpoczął tego sezonu dobrze. Nie przeszkadza mu to jednak dograć kilku kapitalnych piłek do swoich kolegów, jak np. do Elitima, który wywalczył rzut karny dla Legii, bądź przy golu na 1-0 do Pawła Wszołka.

Heatmapa Josue w meczu z ŁKS-em
źródło: Sofascore.com

Gdy z boiska zszedł Elitim i kapitan Legii przesunął się bliżej środka, widać było, że trochę odetchnął. Pewniej rozgrywał piłkę, częściej ją zastawiał i miał zdecydowanie więcej udanych podań do przodu. Miał też więcej możliwości, kreując grę ze środkowej strefy. W tym momencie sezonu trener na pewno nie planuje zmiany taktyki, więc Portugalczyk najprawdopodobniej musi dalej przyzwyczajać się do nowej pozycji w ofensywie. Widać, że potrzebuje na to jeszcze czasu.

4. Debiutantów dwóch
W meczu z ŁKS-em od pierwszych minut swoją szansę otrzymał nowy obrońca Legii, Radovan Pankov. Serbski zawodnik zaczął trochę niemrawo, najczęściej szukał bezpiecznych rozwiązań, jak posłanie piłki na aut, zamiast podania do kolegów z drużyny. W tym przypadku bezpiecznie nie oznacza jednak, że było to złe. Wręcz przeciwnie, Pankov nie chciał popełnić głupiego błędu na starcie, który rzutowałby na jego dalszy występ. W drugiej połowie było widać, że złapał luz i pewnie rozgrywał piłkę. Na pochwałę zasługuje kilka interwencji 27-latka, między innymi ta z 51. minuty, kiedy dogonił swojego przeciwnika i ten pod naciskiem legionisty uderzył w słupek. W ciągu 90 minut Pankov wygrał 3 na 3 pojedynki w powietrzu i 3 na 5 pojedynków na ziemi. Podawał 56 razy, a skutecznie uczynił to 50 razy. Był to obiecujący występ - wydaje się, że będzie to bardzo pożyteczny transfer Legii.

W 82. minucie Bartosza Slisza zmienił Filip Rejczyk, czyli adept Akademii Legii Warszawa i objawienie ostatnich Mistrzostw Europy U-17. Młody zawodnik był lekko zestresowany debiutanckim występem w pierwszym zespole Legii, a już na samym początku popełnił prosty błąd w wyprowadzeniu piłki - zamiast do Pawła Wszołka, wyrzucił ją na aut. Jednak z każdą minutą było coraz bardziej obiecująco. Dwukrotnie, będąc pod presją rywali, świetnie rozprowadził i rozszerzył atak legionistów na drugą stronę. Szybki debiut może sugerować, że Rejczyk ma szansę dostawać zdecydowanie więcej minut, zwłaszcza, że podczas letniego zgrupowania pokazał się z bardzo dobrej strony.

5. Kłopoty Carlitosa i Rose
Drugi oficjalny mecz Legii w nowym sezonie i po raz drugi nawet na ławce rezerwowych zabrakło miejsca dla Carlitosa oraz Lindsaya Rose. To wyraźny znak dla nich, że nie mają przyszłości przy Łazienkowskiej i powinni mocniej rozglądać się za nowymi pracodawcami. Rozczarowany może być zwłaszcza Hiszpan, który pokazywał się bardzo dobrej strony podczas letniego zgrupowania, ale nadal nie znalazł uznania w oczach trenera Runjaicia. Legia ma kłopot bogactwa, zwłaszcza w ofensywie, ale praktycznie w każdej formacji jest zawodnik, który powinien intensywniej szukać nowego klubu. „Ptaszki ćwierkają” o nowym lewym wahadłowym i środkowym obrońcy, ale uzależnione jest to od ruchów wychodzących. Jestem bardzo ciekawy, jaka przyszłość czeka takich zawodników, jak Ihora Charatina, Lindsay’a Rose, Carlitosa, Cezarego Misztę czy Róberta Picha. Odejście wspomnianych piłkarzy, zwłaszcza pierwszych trzech, byłoby dużym odciążeniem budżetu płacowego drużyny, który można spożytkować na dwóch nowych graczy. Przed dyrektorem i działem sportowym ciekawe tygodnie.

6. Jak wino

Na koniec krótko o zdecydowanym bohaterze piątkowego meczu, którym był Tomáš Pekhart. Czech w okresie przygotowawczym nie błyszczał i poważnym kandydatem do pierwszej jedenastki był Blaž Kramer, który wydawał się idealnym zawodnikiem na pozycję numer „9”. Kibice Legii często w składzie wystawiają króla strzelców ubiegłego sezonu, Marca Guala. Tymczasem to wysoki Czech gra w kolejnym meczu i nie zawodzi. Czytałem wiele opinii, że Pekhart jest już za stary, za wolny, że jesteśmy przy nim mocno ograniczeni... a on kolejny raz udowadnia, że nie należy go skreślać. Czy to głową, prawą nogą, czy lewą, zdobywa kolejne bramki, dając Legii upragnione zwycięstwa.

Kamil Dumała

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.