Czas w Legii minÄ ?
Wywiad z: Marcin Mi?ciel, źródło: ?ycie Warszawy
Wywiad z Marcinem Mi?cielem
?ycie Warszawy: - Mama nic nie mia?a przeciw twojej fascynacji futbolem?
Marcin Mi?ciel: - Nie pozwala?a na treningi w WiĹle Tczew, bo mia?em k?opoty z naukÄ
. PĂł?niej, gdy si? przenios?em do Lechii Gda?sk, ca?a dru?yna chodzi?a do jednej szko?y. MieliĹmy trenera, sponsorĂłw, mama si? pogodzi?a...
- Szko?Ä
w Gda?sku?
- Tak. ZespĂł? SzkĂł? Elektrycznych. Kolejny elektryk po Wa??sie, ktĂłry w Warszawie znalaz? swĂłj drugi dom... Nie lubi?em si? uczy?. Przysz?oĹ? wiÄ
za?em z pi?kÄ
. Zw?aszcza po tym, jak w jakiejĹ gazecie przeczyta?em o zarobkach zawodowych pi?karzy...
- Zosta?my jeszcze na Wybrze?u. Co wynios?eĹ najbardziej cennego z rodziny?
- Nie u?o?y?o si? ?ycie moich rodzicĂłw. Tata odszed?. By?em wtedy w podstawĂłwce. DotÄ
d utrzymujemy sporadyczne kontakty. Tata gra? w Stoczniowcu Gda?sk, Ark? Gdynia wprowadza? do I ligi. Razem je?dziliĹmy na treningi. Niestety, przydarzy?a mu si? kontuzja i przedwczeĹnie zako?czy? karier?. Nie widzi na jedno oko. Wszystko, co najlepsze otrzyma?em od matki. PoĹwi?ci?a si? dla mnie i m?odszej o pi?? lat siostry. By?o ci??ko, bieda, brakowa?o pieni?dzy. Mama z trudem wiÄ
za?a koniec z ko?cem. Ale nauczy?a mnie troski, takiej opieku?czoĹci, oddania najbli?szym.
- Kiedy przenios?em si? do Warszawy i zaczÄ
?em zarabia? pieniÄ
dze, spe?ni?o si? jedno z moich marze?. Do dziĹ mog? pomaga? mamie i siostrze.
- Brak ojca... A czy spotka?eĹ w ?yciu kogoĹ, ktĂłry by?by autorytetem, wzorem?
- W Lechii Gda?sk by? trener, ktĂłry przez par? lat zbudowa? bardzo dobry zespĂł?. WygrywaliĹmy wszystko w Polsce, tak?e turnieje zagraniczne. On by? takim autorytetem. Pomaga? nam, za?atwia? rĂł?ne sprawy, sponsorĂłw dla ch?opcĂłw bez pieni?dzy. Du?o mu zawdzi?czam. Nazywa? si? Jerzy Brzyski. W naszej pi?ce ci??ko znale?? takich ludzi.
- Twoje Ăłwczesne fascynacje pi?karskie.
- Maradona. To, co potrafi, do dziĹ jest bajeczne. Ostatnio, w po?egnaniu Matthaeusa, taki przy tuszy, a przerzuty robi? "na nos". Z polskich pi?karzy Boniek. JakieĹ inne zainteresowania w dzieci?stwie, hobby...
- Nie. Tylko pi?ka. Wraca?em ze szko?y i szed?em na boisko. Deszcz, nie deszcz, zimno, upa?... StworzyliĹmy dru?yn? podwĂłrkowÄ
. Ja, jako niby najlepszy zawodnik ich trenowa?em. ZrobiliĹmy koszulki z god?em Tczewa. GraliĹmy z dru?ynami z innych podwĂłrek.
- Czas na stolic?. By?eĹ jednym z pierwszych, ktĂłrego kart? wykupi? nie klub, a prywatny sponsor. Sta?eĹ si? zawodnikiem pana Romanowskiego.
- Kiedy przyjecha? pan Dmoszy?ski, aby wykupi? mnie i GrzeĹka Szamotulskiego dla pana Romanowskiego, nie by?em pewien. MĂłwili, ?e w przysz?oĹci ma to by? Legia, ale na razie mam gra? w Hutniku. Obawia?em si? jakiegoĹ podst?pu. Ale zaryzykowa?em. Mo?e dlatego, ?e w Lechii grywa?em tylko ko?cĂłwki. Zaryzykowa?em i op?aca?o si?.
- Kim jest prze?o?ony? OsobÄ
, ktĂłra rzÄ
dzi i ktĂłrej trzeba s?ucha?, chocia? cz?owiek nie zawsze si? z tym zgadza. W Legii za du?o jest ludzi, ktĂłrzy rzÄ
dzÄ
, dyrektorĂłw. Nie wiadomo, do kogo si? zwraca?. A nad nimi sÄ
jeszcze Korea?czycy. Rozmawia si? z jednym, on odsy?a do drugiego, ten do trzeciego, a do Korea?czyka w ogĂłle nie ma dost?pu.
- Pi?karze do takich rozmĂłw powinni mie? swoich przedstawicieli?
- Jak na Zachodzie. My mamy takie umowy, ?e nie mo?emy mie? w?asnych menad?erĂłw, prowadzÄ
cych sprawy zawodowe. A pi?karz powinien skupia? si? tylko na grze. Tymczasem idzie na rozmowy, denerwuje si?, myĹli o tym, zamiast o meczu... M?ody Marcin w Hutniku Warszawa cz?sto zostawa? po treningach, aby doskonali? umiej?tnoĹci. ZaczÄ
? prezentowa? bajecznÄ
technik?...
- WrĂłc? jeszcze raz do dzieci?stwa. Ma?o trenowa?em w WiĹle Tczew, praktycznie mo?e ze 30. razy. Trener przychodzi? do szko?y, do domu. Wola?em podwĂłrko, gr? z kolegami, ni? je?d?enie na mecze. Dopiero w Lechii Gda?sk zaczÄ
?em trenowa?, ?e tak powiem, profesjonalnie. Moja technika wzi??a si? wi?c z podwĂłrka. Mam chyba niez?Ä
, ale nie zawsze jÄ
wykorzystuj? w meczach...
- Twoje mankamenty...
- G?Ăłwnie psychika. SkutecznoĹ?, strza?... Mo?e powinno si? zostawa? na indywidualne treningi. Ale u nas wszystko jest podporzÄ
dkowane meczowi. Kiedy mecze byty co tydzie?, zostawaliĹmy i dwĂłch zawodnikĂłw wrzuca?o mi pitki. Ale jak gramy co trzy dni, to trener zabroni?.
- Potrafi?eĹ "zakr?ci?" obro?cami, wziÄ
? na siebie ci??ar gry, a teraz?
- Teraz gorzej. Powsta?a jakaĹ bariera. Nawet nie kiwam. Dostaj? pi?k? i wol? wycofa? do tylu albo poda?. Jest to jakiĹ strach wewn?trzny.
- Pozycja, na ktĂłrej ustawi? ci? trener Smuda.
- "Cofni?ty napastnik" mi odpowiada. Ale teraz gram bardziej "Ĺrodkowego pomocnika". Musz? si? cofa? do ko?ca, a nie mam na tyle wytrzyma?oĹci, ?eby biega? w t? i z powrotem. Powinienem by? takim zawodnikiem, ?eby troch? si? cofnÄ
?, a potem "na szybkoĹci" wyjĹ? z akcjÄ
. Gdy wracam pod w?asne pole karne, pĂł?niej nie mam si?y szarpnÄ
? do przodu...
- Kiedy przychodzi?eĹ do Legii, gra?eĹ taki "futbol radosny", bez kompleksĂłw. Te s?awne przewrotki... Z futbolu trzeba si? cieszy?. Bardziej to ceniÄ
na Zachodzie. Gdy ktoĹ zagra pi?tÄ
, przewrotkÄ
, technicznie, wywo?uje to aplauz. Ludzie przychodzÄ
na mecze dlatego, ?eby widzie? takÄ
w?aĹnie pi?k?. U nas kibice wolÄ
, ?eby ktoĹ zagra?, na przyk?ad, "pasa" dobrze, a jak zagra niecodziennie, nawet gwi?d?Ä
. To deprymuje. MyĹli si?, ?eby tego nie prĂłbowa?, lepiej poda? do tylu, zwolni? tempo gry...
- PojawiajÄ
si? oskar?enia, ?e Mi?ciel coraz cz?Ĺciej "przechodzi" obok gry. ?e jest typem egzekutora, ale nie zosta? nigdy krĂłlem strzelcĂłw. ?e to "boiskowy" le?. Mo?e tak to wyglÄ
da na boisku. Niby si? przechadzam, ale zawsze te par? akcji zrobi?. Tak by?o ostatnio z Ruchem ChorzĂłw. Nie jestem typem egzekutora, ktĂłry stoi pod bramkÄ
i strzela. Cofn? si? po pi?k? i wol? z g??bi pola jÄ
rozegra?, albo iĹ? na przebĂłj.
- Mo?e dobrze zrobi?by ci wyjazd na ZachĂłd?
- Na testach w Metz, potem w Feyenoordzie troch? si? przyjrza?em stylowi treningĂłw. Tam jest du?o gry z pierwszej pi?ki, rĂł?nego rodzaju gierki, czego nie ma w Polsce. U nas, jak jest gierka, to ka?dy wydaje si? zm?czony, ledwo biega, dwĂłch na serio, reszta stoi. Tam tego nie wida?. Ka?dy biega tak, jakby to by? mecz. Z pasjÄ
, ma radoĹ?... Mo?e dlatego, ?e tam zawodnik zajmuje si? tylko grÄ
w pi?k?. A u nas dochodzÄ
do tego sprawy ?yciowe, chodzenie po prezesach, za?atwianie... Biurokracja w polskiej lidze jest ogromna. Mo?e to jedna z przyczyn, ?e jest ona taka s?aba.
- Szczyt twojej kariery to mecz z Cyprem w reprezentacji i bramka?
- Jedyny wyst?p... Mam nadziej?, ?e szczyt jeszcze przyjdzie.
- SzeĹ? lat w Legii. Jak je oceniasz?
- Spe?ni?o si? moje marzenie, ?eby gra? w pierwszej lidze. W pierwszym roku zdobyliĹmy od razu Mistrza Polski, Puchar i Superpuchar. Zdoby?em dla Legii chyba z ĹO. bramek. Miewa?em niez?e mecze, dobre. MyĹl?, ?e coĹ dla Legii zrobi?em. A teraz czas zmieni? Ĺrodowisko. Chyba dobrze mi to zrobi. W Legii po pierwszym sezonie byli niezadowoleni, wys?ali mnie do ?KS-u. Zmieni?em otoczenia, zaczÄ
?em dobrze gra?, zagra?em w kadrze. WrĂłci?em i zaczÄ
?em strzela? bramki. Zmiana otoczenia mo?e pomĂłc. Mam kilka propozycji. Ten rok Legii by? taki "wahad?owy". PoczÄ
tki wr?cz entuzjastyczne. Po przyjĹciu trenera Smudy, przestawieniach w zespole, zacz?liĹcie wygrywa?. Potem coĹ zacz??o p?ka?. Zacz??o si? od bardzo dobrego przygotowania z trenerem Kubickim. Jeszcze nigdy tak nie trenowaliĹmy na obozie. MieliĹmy pĂł?niej du?o si?y - w tamtej rundzie. B??dem by?o, ?e po powrocie z obozu jeszcze biegaliĹmy. Trener Kubicki chyba pos?ucha? jakichĹ doradcĂłw, chcia? nam da? za bardzo w koĹ?, skutkiem czego nie wygraliĹmy pod rzÄ
d chyba oĹmiu meczy. Wtedy przyszed? trener Smuda. Troch? nas poustawia?, zacz?liĹmy na nowo "?apa? si??" i wygrywa?. Potem te komplikacje ze zmianami zawodnikĂłw. Jedni odeszli, drudzy przyszli, ?apali kontuzje... W rundzie wiosennej, zdarza?o si?, ?e praktycznie graliĹmy dwunastoma zawodnikami. To nam siedzia?o w nogach. Taka jest jedna z przyczyn. Reszt? analizuje trener i poda do wiadomoĹci.
- Trener Smuda znany by? z tego, ?e broni zawodnikĂłw. W tym przypadku obwinia ich. Czy dlatego, ?e za wszelkÄ
cen? chce ratowa? posad??
- O to trzeba pyta? trenera.
- M?ody Marcin w Warszawie. Szybki samochĂłd, szybki motocykl. SkÄ
d ta fascynacja szybkoĹciÄ
?
- Ci??ko powiedzie?. Jeszcze w Tczewie koledzy kupowali motory, mnie to fascynowa?o. Marzy?em o dobrym samochodzie. W rodzinie nie sta? nas by?o na to. Gdy przyszed?em do Hutnika, to odk?ada?em troch? pieni?dzy i kupi?em "ma?ego fiata" mamie, bo od kilkunastu lat doje?d?a pociÄ
giem do pracy trzydzieĹci kilometrĂłw. Chcia?em jej przynieĹ? troch? ulgi. W Legii kupi?em wymarzony samochĂłd. PĂł?niej motocykl...
- Uchodzisz w Warszawie za cz?owieka "rozrywkowego". Dyskoteki, lokale...
- KiedyĹ tak by?o. Jak przyjecha?em do Warszawy, du?e miasto, fajni koledzy w Hutniku...
- Szybko si? przebi?eĹ. Mo?e to przysz?o za ?atwo, za szybko przesta?eĹ si? doskonali?, zatrzyma?eĹ w rozwoju...
- Ludzie stawiajÄ
mi du?e wymagania. Na pewno w ka?dym sezonie mam du?o dobrych meczy, strzelam bramki. Wielu uwa?a, ?e si? marnuj? i gram s?abo. Ale przecie? w Legii by?o wielu trenerĂłw. U ka?dego jest rywalizacja. Od szeĹciu lat zawsze gram w pierwszym sk?adzie. Przecie? nie p?ac? za to trenerom. By?o wielu napastnikĂłw, czasem siedmiu walczy?o o miejsce, a ja zawsze gra?em.
- Co naprawd? jest w ?yciu najwa?niejsze. Sukces pi?karski?
- Za?o?y? rodzin?, mie? dzieci. Ale tak?e jeszcze lepsza gra. Po prostu chcia?bym by? najlepszym polskim pi?karzem.
- Czego nauczy? ci?, co zabra? sport?
- Nauczy?, ?e nie jest to tylko zabawa. Czasem jest bardzo ci??ko. A zabra? - wiele zdrowia.