NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Piątek, 16 czerwca 2000 r. godz. 21:24

Czas w Legii miną?

Wywiad z: Marcin Mi?ciel, źródło: ?ycie Warszawy

Wywiad z Marcinem Mi?cielem




?ycie Warszawy: - Mama nic nie mia?a przeciw twojej fascynacji futbolem?

Marcin Mi?ciel: - Nie pozwala?a na treningi w Wiśle Tczew, bo mia?em k?opoty z nauką. Pó?niej, gdy si? przenios?em do Lechii Gda?sk, ca?a dru?yna chodzi?a do jednej szko?y. Mieliśmy trenera, sponsorów, mama si? pogodzi?a...

- Szko?ą w Gda?sku?

- Tak. Zespó? Szkó? Elektrycznych. Kolejny elektryk po Wa??sie, który w Warszawie znalaz? swój drugi dom... Nie lubi?em si? uczy?. Przysz?oś? wiąza?em z pi?ką. Zw?aszcza po tym, jak w jakiejś gazecie przeczyta?em o zarobkach zawodowych pi?karzy...

- Zosta?my jeszcze na Wybrze?u. Co wynios?eś najbardziej cennego z rodziny?

- Nie u?o?y?o si? ?ycie moich rodziców. Tata odszed?. By?em wtedy w podstawówce. Dotąd utrzymujemy sporadyczne kontakty. Tata gra? w Stoczniowcu Gda?sk, Ark? Gdynia wprowadza? do I ligi. Razem je?dziliśmy na treningi. Niestety, przydarzy?a mu si? kontuzja i przedwcześnie zako?czy? karier?. Nie widzi na jedno oko. Wszystko, co najlepsze otrzyma?em od matki. Poświ?ci?a si? dla mnie i m?odszej o pi?? lat siostry. By?o ci??ko, bieda, brakowa?o pieni?dzy. Mama z trudem wiąza?a koniec z ko?cem. Ale nauczy?a mnie troski, takiej opieku?czości, oddania najbli?szym.

- Kiedy przenios?em si? do Warszawy i zaczą?em zarabia? pieniądze, spe?ni?o si? jedno z moich marze?. Do dziś mog? pomaga? mamie i siostrze.

- Brak ojca... A czy spotka?eś w ?yciu kogoś, który by?by autorytetem, wzorem?

- W Lechii Gda?sk by? trener, który przez par? lat zbudowa? bardzo dobry zespó?. Wygrywaliśmy wszystko w Polsce, tak?e turnieje zagraniczne. On by? takim autorytetem. Pomaga? nam, za?atwia? ró?ne sprawy, sponsorów dla ch?opców bez pieni?dzy. Du?o mu zawdzi?czam. Nazywa? si? Jerzy Brzyski. W naszej pi?ce ci??ko znale?? takich ludzi.

- Twoje Ăłwczesne fascynacje pi?karskie.

- Maradona. To, co potrafi, do dziś jest bajeczne. Ostatnio, w po?egnaniu Matthaeusa, taki przy tuszy, a przerzuty robi? "na nos". Z polskich pi?karzy Boniek. Jakieś inne zainteresowania w dzieci?stwie, hobby...

- Nie. Tylko pi?ka. Wraca?em ze szko?y i szed?em na boisko. Deszcz, nie deszcz, zimno, upa?... Stworzyliśmy dru?yn? podwórkową. Ja, jako niby najlepszy zawodnik ich trenowa?em. Zrobiliśmy koszulki z god?em Tczewa. Graliśmy z dru?ynami z innych podwórek.

- Czas na stolic?. By?eś jednym z pierwszych, którego kart? wykupi? nie klub, a prywatny sponsor. Sta?eś si? zawodnikiem pana Romanowskiego.

- Kiedy przyjecha? pan Dmoszy?ski, aby wykupi? mnie i Grześka Szamotulskiego dla pana Romanowskiego, nie by?em pewien. Mówili, ?e w przysz?ości ma to by? Legia, ale na razie mam gra? w Hutniku. Obawia?em si? jakiegoś podst?pu. Ale zaryzykowa?em. Mo?e dlatego, ?e w Lechii grywa?em tylko ko?cówki. Zaryzykowa?em i op?aca?o si?.

- Kim jest prze?o?ony? Osobą, która rządzi i której trzeba s?ucha?, chocia? cz?owiek nie zawsze si? z tym zgadza. W Legii za du?o jest ludzi, którzy rządzą, dyrektorów. Nie wiadomo, do kogo si? zwraca?. A nad nimi są jeszcze Korea?czycy. Rozmawia si? z jednym, on odsy?a do drugiego, ten do trzeciego, a do Korea?czyka w ogóle nie ma dost?pu.

- Pi?karze do takich rozmĂłw powinni mie? swoich przedstawicieli?

- Jak na Zachodzie. My mamy takie umowy, ?e nie mo?emy mie? w?asnych menad?erów, prowadzących sprawy zawodowe. A pi?karz powinien skupia? si? tylko na grze. Tymczasem idzie na rozmowy, denerwuje si?, myśli o tym, zamiast o meczu... M?ody Marcin w Hutniku Warszawa cz?sto zostawa? po treningach, aby doskonali? umiej?tności. Zaczą? prezentowa? bajeczną technik?...

- Wróc? jeszcze raz do dzieci?stwa. Ma?o trenowa?em w Wiśle Tczew, praktycznie mo?e ze 30. razy. Trener przychodzi? do szko?y, do domu. Wola?em podwórko, gr? z kolegami, ni? je?d?enie na mecze. Dopiero w Lechii Gda?sk zaczą?em trenowa?, ?e tak powiem, profesjonalnie. Moja technika wzi??a si? wi?c z podwórka. Mam chyba niez?ą, ale nie zawsze ją wykorzystuj? w meczach...

- Twoje mankamenty...

- G?ównie psychika. Skutecznoś?, strza?... Mo?e powinno si? zostawa? na indywidualne treningi. Ale u nas wszystko jest podporządkowane meczowi. Kiedy mecze byty co tydzie?, zostawaliśmy i dwóch zawodników wrzuca?o mi pitki. Ale jak gramy co trzy dni, to trener zabroni?.

- Potrafi?eś "zakr?ci?" obro?cami, wzią? na siebie ci??ar gry, a teraz?

- Teraz gorzej. Powsta?a jakaś bariera. Nawet nie kiwam. Dostaj? pi?k? i wol? wycofa? do tylu albo poda?. Jest to jakiś strach wewn?trzny.

- Pozycja, na ktĂłrej ustawi? ci? trener Smuda.

- "Cofni?ty napastnik" mi odpowiada. Ale teraz gram bardziej "środkowego pomocnika". Musz? si? cofa? do ko?ca, a nie mam na tyle wytrzyma?ości, ?eby biega? w t? i z powrotem. Powinienem by? takim zawodnikiem, ?eby troch? si? cofną?, a potem "na szybkości" wyjś? z akcją. Gdy wracam pod w?asne pole karne, pó?niej nie mam si?y szarpną? do przodu...

- Kiedy przychodzi?eś do Legii, gra?eś taki "futbol radosny", bez kompleksów. Te s?awne przewrotki... Z futbolu trzeba si? cieszy?. Bardziej to cenią na Zachodzie. Gdy ktoś zagra pi?tą, przewrotką, technicznie, wywo?uje to aplauz. Ludzie przychodzą na mecze dlatego, ?eby widzie? taką w?aśnie pi?k?. U nas kibice wolą, ?eby ktoś zagra?, na przyk?ad, "pasa" dobrze, a jak zagra niecodziennie, nawet gwi?d?ą. To deprymuje. Myśli si?, ?eby tego nie próbowa?, lepiej poda? do tylu, zwolni? tempo gry...

- Pojawiają si? oskar?enia, ?e Mi?ciel coraz cz?ściej "przechodzi" obok gry. ?e jest typem egzekutora, ale nie zosta? nigdy królem strzelców. ?e to "boiskowy" le?. Mo?e tak to wygląda na boisku. Niby si? przechadzam, ale zawsze te par? akcji zrobi?. Tak by?o ostatnio z Ruchem Chorzów. Nie jestem typem egzekutora, który stoi pod bramką i strzela. Cofn? si? po pi?k? i wol? z g??bi pola ją rozegra?, albo iś? na przebój.

- Mo?e dobrze zrobi?by ci wyjazd na ZachĂłd?

- Na testach w Metz, potem w Feyenoordzie troch? si? przyjrza?em stylowi treningów. Tam jest du?o gry z pierwszej pi?ki, ró?nego rodzaju gierki, czego nie ma w Polsce. U nas, jak jest gierka, to ka?dy wydaje si? zm?czony, ledwo biega, dwóch na serio, reszta stoi. Tam tego nie wida?. Ka?dy biega tak, jakby to by? mecz. Z pasją, ma radoś?... Mo?e dlatego, ?e tam zawodnik zajmuje si? tylko grą w pi?k?. A u nas dochodzą do tego sprawy ?yciowe, chodzenie po prezesach, za?atwianie... Biurokracja w polskiej lidze jest ogromna. Mo?e to jedna z przyczyn, ?e jest ona taka s?aba.

- Szczyt twojej kariery to mecz z Cyprem w reprezentacji i bramka?

- Jedyny wyst?p... Mam nadziej?, ?e szczyt jeszcze przyjdzie.

- Sześ? lat w Legii. Jak je oceniasz?

- Spe?ni?o si? moje marzenie, ?eby gra? w pierwszej lidze. W pierwszym roku zdobyliśmy od razu Mistrza Polski, Puchar i Superpuchar. Zdoby?em dla Legii chyba z ŚO. bramek. Miewa?em niez?e mecze, dobre. Myśl?, ?e coś dla Legii zrobi?em. A teraz czas zmieni? środowisko. Chyba dobrze mi to zrobi. W Legii po pierwszym sezonie byli niezadowoleni, wys?ali mnie do ?KS-u. Zmieni?em otoczenia, zaczą?em dobrze gra?, zagra?em w kadrze. Wróci?em i zaczą?em strzela? bramki. Zmiana otoczenia mo?e pomóc. Mam kilka propozycji. Ten rok Legii by? taki "wahad?owy". Początki wr?cz entuzjastyczne. Po przyjściu trenera Smudy, przestawieniach w zespole, zacz?liście wygrywa?. Potem coś zacz??o p?ka?. Zacz??o si? od bardzo dobrego przygotowania z trenerem Kubickim. Jeszcze nigdy tak nie trenowaliśmy na obozie. Mieliśmy pó?niej du?o si?y - w tamtej rundzie. B??dem by?o, ?e po powrocie z obozu jeszcze biegaliśmy. Trener Kubicki chyba pos?ucha? jakichś doradców, chcia? nam da? za bardzo w koś?, skutkiem czego nie wygraliśmy pod rząd chyba ośmiu meczy. Wtedy przyszed? trener Smuda. Troch? nas poustawia?, zacz?liśmy na nowo "?apa? si??" i wygrywa?. Potem te komplikacje ze zmianami zawodników. Jedni odeszli, drudzy przyszli, ?apali kontuzje... W rundzie wiosennej, zdarza?o si?, ?e praktycznie graliśmy dwunastoma zawodnikami. To nam siedzia?o w nogach. Taka jest jedna z przyczyn. Reszt? analizuje trener i poda do wiadomości.

- Trener Smuda znany by? z tego, ?e broni zawodników. W tym przypadku obwinia ich. Czy dlatego, ?e za wszelką cen? chce ratowa? posad??

- O to trzeba pyta? trenera.

- M?ody Marcin w Warszawie. Szybki samochód, szybki motocykl. Skąd ta fascynacja szybkością?

- Ci??ko powiedzie?. Jeszcze w Tczewie koledzy kupowali motory, mnie to fascynowa?o. Marzy?em o dobrym samochodzie. W rodzinie nie sta? nas by?o na to. Gdy przyszed?em do Hutnika, to odk?ada?em troch? pieni?dzy i kupi?em "ma?ego fiata" mamie, bo od kilkunastu lat doje?d?a pociągiem do pracy trzydzieści kilometrów. Chcia?em jej przynieś? troch? ulgi. W Legii kupi?em wymarzony samochód. Pó?niej motocykl...

- Uchodzisz w Warszawie za cz?owieka "rozrywkowego". Dyskoteki, lokale...

- Kiedyś tak by?o. Jak przyjecha?em do Warszawy, du?e miasto, fajni koledzy w Hutniku...

- Szybko si? przebi?eś. Mo?e to przysz?o za ?atwo, za szybko przesta?eś si? doskonali?, zatrzyma?eś w rozwoju...

- Ludzie stawiają mi du?e wymagania. Na pewno w ka?dym sezonie mam du?o dobrych meczy, strzelam bramki. Wielu uwa?a, ?e si? marnuj? i gram s?abo. Ale przecie? w Legii by?o wielu trenerów. U ka?dego jest rywalizacja. Od sześciu lat zawsze gram w pierwszym sk?adzie. Przecie? nie p?ac? za to trenerom. By?o wielu napastników, czasem siedmiu walczy?o o miejsce, a ja zawsze gra?em.

- Co naprawd? jest w ?yciu najwa?niejsze. Sukces pi?karski?

- Za?o?y? rodzin?, mie? dzieci. Ale tak?e jeszcze lepsza gra. Po prostu chcia?bym by? najlepszym polskim pi?karzem.

- Czego nauczy? ci?, co zabra? sport?

- Nauczy?, ?e nie jest to tylko zabawa. Czasem jest bardzo ci??ko. A zabra? - wiele zdrowia.


2
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.