Ernest Muci - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu z Widzewem Łódź

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com

Inne ustawienie; przygotowanie; zbyt łatwo; debiut Kapuadiego; pewny Serb; w końcu - to najważniejsze punkty po niedzielnym meczu z Widzewem Łódź, który Legia Warszawa wygrała 3-1.

1. Inne ustawienie
Kosta Runjaić zaskoczył zarówno składem na mecz z Widzewem Łódź, jak i ustawieniem. Trener Legii przeprowadził tylko kilka zmian (w tym wymuszone kontuzją Rafała Augustyniaka i pauzą za żółte kartki Artura Jędrzejczyka) i zdecydował, że zespół wybiegnie w ustawieniu 3-5-2. Duet napastników tworzyli Blaž Kramer i Ernest Muçi, a do linii pomocy cofnięty został Josué. Wiele akcji było tworzonych przez zagrania z pierwszej piłki, a lepiej w środku pola wyglądał kapitan zespołu, który jednak w niektórych sytuacjach już czuł się zbyt pewnie i zagrywał zbyt nonszalancko. Legioniści dobrze wyglądali do zejścia z boiska Kramera. Zastępujący go Maciej Rosołek nie do końca wiedział, jak się ustawić z Mucim obok. To ustawienie sprawdzało się w ofensywie, ale też uszczelniało defensywę. Zawodnicy z Łodzi nie doszli do wielu sytuacji, a jeśli już one się pojawiały, to głównie przez indywidualne błędy legionistów.



2. Przygotowanie
Można było mieć pewne obawy, jak podopieczni trenera Runjaicia zagrają po ponad 120 minutach w meczu FC Midtjylland. Czasu na regenerację od czwartkowego wieczoru wiele nie było. Te obawy okazały się nieuzasadnione, bo Legia wyglądała naprawdę dobrze, grała na sporej intensywności i po zawodnikach nie było widać zmęczenia – w sumie przebiegli aż 123 km. Przestój pojawił się jedynie pod koniec pierwszej połowy, mniej więcej 10 minut przed stratą bramki. Po niej znów Wojskowi ruszyli do ataku – widać, że praca całego sztabu od przygotowania fizycznego daje efekty. Warto też zauważyć niewielką liczbę kontuzji w obecnym sezonie.

3. Zbyt łatwo
Asysta Kacpra Tobiasza do Ernesta Muçiego na początku meczu była naprawdę klasowa. Tak samo jak i wykończenie tej sytuacji. Jednak w 44. minucie radości z bardzo podobnej sytuacji nie było, bo właśnie wtedy Henrich Ravas uruchomił długim podaniem Jordi Sáncheza, którymi minął w polu karnym Yuriego Ribeiro oraz Steve’a Kapuadiego i doprowadził do wyrównania. Znów zbyt łatwo Legia traci bramkę. Gdyby rozłożyć na czynniki tego gola, można zauważyć dwa, a nawet trzy błędy naszych zawodników. Zacznijmy od tego, do którego sam nie jestem zbytnio przekonany, czyli niezdecydowania Kacpra Tobiasza. Bramkarz ruszył do piłki. Na poniższym screenie widać jednak, że nie miał większych szans do niej dojść, bo piłka nie leciała do środka, tylko bardziej na prawą stronę boiska. Nie winiłbym tutaj Tobiasza, że wrócił na pole karne.

fot. Canal  Sportfot. Canal Sport

W dalszej części akcji nie popisał się Yuri Ribeiro, który poszedł na raz i myślał, że napastnik Widzewa będzie uderzał po koźle, ale ten zdecydował się „nawinąć” Portugalczyka. Uwagi można mieć też do zachowania Kapuadiego, który ruszył zbyt wolno i został z łatwością minięty.

4. Debiut Kapuadiego
Trener zdecydował się w pierwszej jedenastce postawić na debiutanta Steva Kapuadiego, który miał za sobą tylko kilka treningów z zespołem. W nowym sezonie jeszcze nie zagrał on w żadnym meczu. Jaki to był debiut? Według mnie przyzwoity. Oczywiście największe pretensje można mieć do niego o straconego gola i do sytuacji tuż po przerwie, gdy wygrał pojedynek główkowy z Jordim Sánchezem, ale jego wybicie spadło na głowę Bartłomieja Pawłowskiego, który od razu uruchomił Hiszpana w ataku, a ten w sytuacji sam na sam uderzył obok bramki. Widać, że 25-latek nie boi się rozegrać piłki i pewnie czuje się z nią przy nodze. Jeszcze niestety widać było brak zgrania z kolegami, bo w wielu sytuacjach zagrywał zbyt nerwowo, zamiast poszukać lepiej ustawionego zawodnika. Na plus można zaliczyć interwencję z ostatnich minut meczu, kiedy to przy stanie 2-1 dla Legii lewą stroną ruszył zawodnik Widzewa, ale jego mocne dogranie tuż przed polem karnym Legii wybił właśnie Kapuadi. Gdyby tego nie zrobił, to za plecami już czyhał łódzki napastnik. Osobiście mam obawy, że czy ten gracz może występować jako ostatni obrońca „Wojskowych”. Brak mu do tego szybkości i pewności w niektórych sytuacjach. Na ten moment to jednak tylko dywagacje, bo ciężko ocenić zawodnika na podstawie jednego meczu.

5. Pewny Serb
Radovana Pankova widzieliśmy już na murawie, więc pewne wnioski można wyciągnąć. Zdecydowanie jest to silny zawodnik, nie odpuszczający na boisku, potrafiący zagrać bardzo dobrą piłkę do ofensywnych graczy, ale też taki, który od czasu do czasu potrafi popełnić prosty błąd. W meczu z Widzewem większych błędów nie zanotowałem, podobała mnie się gra Serba. Był najpewniejszym punktem defensywy, wygrywał większość pojedynków z rywalami. Według portalu Sofascore miał 8 pojedynków z zawodnikami Widzewa i przegrał tylko trzy z nich. W pamięci utkwił mi początek meczu, kiedy wściekł się na swojego kolegę, że ten nie wyszedł do piłki i był skazany na wybicie jej poza boisko. Nie można odmówić mu ambicji i woli walki. To on na szybkości ruszył za strzelcem gola dla Widzewa na początku drugiej połowy i może dzięki temu Hiszpan uderzył obok bramki. Z kolei przed ostatnim gwizdkiem sędziego w pierwszej odsłonie gry świetnie zagrał do Pawła Wszołka, który jak na tacy wystawił piłkę Maciejowi Rosołkowi, ale co było dalej, wszyscy doskonale wiemy.

Heatmapa Radovana Pankova
fot. Sofascore

6. W końcu
Trudno nie lubić Ernesta Muçiego, skromnego chłopaka, który w Legii ma przebłyski. Właśnie, niestety są to w większości meczów przebłyski, dwie - trzy sytuacje i potem Albańczyk bardzo często znika z radarów. Z Widzewem jednak młody zawodnik cały czas był pod grą, a swoją lepszą dyspozycję tego dnia udowodnił już w pierwszych minutach, kiedy pewnie wykorzystał sytuację stworzoną przez Kacpra Tobiasza. Miałem dziwny spokój, gdy 22-latek biegł sam na sam z Ravasem. Swój kunszt pokazał również w 75. minucie, kiedy po dograniu zawodnika Widzewa mocnym uderzeniem tuż przy słupku ponownie dał prowadzenie Legii. Muci to świetny technicznie zawodnik, który niestety niekiedy podejmuje bardzo złe decyzje (podobnie jak Marc Gual). Zamiast zagrać do lepiej ustawionego kolegi, niepotrzebnie próbuje wchodzić w drybling. W spotkaniu z Widzewem nie przypominam sobie, by podjął złą decyzję, oby to był dobry prognostyk przed następnymi spotkaniami.

PS. Współczuję Blažowi Kramerowi - życzę szybkiego powrotu do zdrowia i by kontuzje w końcu zaczęły go omijać!

Kamil Dumała

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.