fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Pod lupą LL! - Steve Kapuadi

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com

Pod nieobecność kontuzjowanego Rafała Augustyniaka i pauzującego za kartki Artura Jędrzejczyka, trener Legii miał ograniczony wybór w obronie. Mógł postawić albo na Steva Kapuadiego albo na Lindsaya Rose. Zdecydował się na debiutanta, tym samym jasno dając do zrozumienia, że nie liczy na tego drugiego najbliższych miesiącach. Postanowiliśmy więc przyjrzeć się pierwszemu występowi Kapuadiego.





Problemy z Jordim Sánchezem
Zacznijmy od tych mniej przyjemnych rzeczy w wykonaniu nowego zawodnika Legii. W 44. minucie Ravas zagrał długą piłkę do Jordi Sáncheza, który minął w polu karnym zarówno Yuriego Ribeiro jak i obserwowanego przez nas gracza i doprowadził do wyrównania. Czy można tu winić Kapuadiego? Uważam, że tak. Yuri Ribeiro myślał, że Hiszpan z Widzewa będzie uderzał po „koźle” na bramkę i zrobił wślizg, natomiast rywal nawinął go, a następnie z łatwością minął nowego gracza Legii. Kapuadi zastygł w polu karnym i nie wiedział, jaki wykonać dalszy ruch, jakby myślał, że Sánchez będzie schodził na prawą nogę i nią uderzał. Od początku meczu obserwowany przez nas gracz miał problem z napastnikiem gości. Już w 11. minucie przegrał z nim pojedynek w środku pola, ale na jego szczęście kontrę przerwał świetnym wślizgiem Radovan Pankov. Do byłego gracza Wisły Płock można mieć jeszcze małe pretensje o sytuację tuż po przerwie. Wtedy to wygrał pojedynek z napastnikiem Widzewa, ale podał na głowę Bartłomieja Pawłowskiego, który od razu uruchomił swojego kolegę z ataku, ale ten uderzył obok bramki Tobiasza w sytuacji sam na sam.

Wyjścia z defensywy
Steve Kapuadi przez trenera Kostę Runjaicia został wystawiony na środku trzyosobowego bloku defensywnego, czyli teoretycznie ostatniego obrońcę w tym układzie. Francuz bardzo często wychodził jednak wysoko z obrony i wyżej próbował atakować swoich rywali. Na początku meczu pewnie wygrał pojedynek w środku pola i odebrał piłkę rywalowi. Kolejny raz zaryzykował w 50. minucie meczu, ale tym razem zamiast odebrać piłkę, to sfaulował swojego przeciwnika. Kilka minut później zaryzykował i wyszedł wysoko do środkowej strefy, gdzie już ruszało z kontrą dwóch zawodników, ale na szczęście wybił tę piłkę na aut. W 82. minucie z kontrą ruszyli goście, ale ponownie - tym razem głową - futbolówkę na aut wybił Kapuadi. Jeszcze w ostatnich minutach dwukrotnie dobrze interweniował we własnym polu karnym, oddalając zagrożenie tworzone przez Widzew.

fot. Mishka / Legionisci.comfot. Mishka / Legionisci.com

Koncentracja czy brak zgrania
Widać było, że Kapuadi nie do końca rozumie się ze swoimi kolegami z drużyny i brak mu pewnych automatyzmów. Niekiedy takie błędy, spowodowane brakiem zgrania bądź koncentracji, mogły źle się zakończyć dla Legii. W 19. minucie myślał, że za plecami blisko jest Kacper Tobiasz i przepuścił piłkę do niego, ale na jego szczęście w ostatniej chwili zorientował się „Tobi” i wyprzedził rywala, wybijając mu piłkę. Kilka minut później mógł zostawić zawodnika w środku pola, ale postanowił go sfaulować, choć obok niego był jego kolega z zespołu. W 23. minucie stracił piłkę, zamiast zagrać ją do kolegi, ale na szczęście wygonił się zawodnik Widzewa i świetnie spisał się Pankov powstrzymując go. W 86. minucie popełnił już ostatni błąd w meczu, kiedy to machnął się i nie trafił w piłkę, ale na szczęście wyłapał ją Kacper Tobiasz. Tuż przed końcem meczu zaliczył świetną interwencję, gdy wybił mocne dogranie Ciganiksa przed bramkę Tobiasza.

Steve Kapuadi
Minuty: 90
Gole: 0
Asysty: 0
Strzały/celne: 0
Liczba podań / celne: 42 / 40
Podania kluczowe: 0
Dośrodkowania / celne: 0
Dryblingi / udane: 0
Dystans: 11.04 km
Sprinty: 13
Odbiory: 1
Żółte kartki: -
Czerwone kartki: -

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.