REKLAMA

Nasze oceny

Plusy i minusy po meczu z Górnikiem

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com

W niedzielę Legia Warszawa pokonała Górnika Zabrze 2-1. To bardzo ważne zwycięstwo, tym bardziej że nie było łatwo. Zapraszamy do zapoznania się z ocenami, jakie przyznaliśmy podopiecznym trenera Kosty Runjaicia.

Radovan Pankov - Los jest przewrotny. Serb w starciu z Aston Villą był najgorszym zawodnikiem w zespole, a w meczu z Górnikiem najlepszym na placu gry. Chciał grać ofensywnie, już w 4. minucie nieźle się podłączył do akcji, ale jego podania nie wykorzystał Pekhart. Pankov często był na połowie rywali, starał się wysoko przejmować piłkę, aby szybko ruszać z nią w stronę bramki. Trzeba zaznaczyć, że to on świetnie zagrał futbolówkę do Wszołka, który następnie zanotował asystę przy trafieniu Strzałka. Do tego bardzo dobrze wypadał w defensywie. Grał agresywnie, pewnie i rzadko się mylił. Pokazał, że świetnie, mądrze atakuje wślizgami. Szczególnie w końcowych minutach meczu zachował się jak profesor, z opanowaniem zagarniając futbolówkę rywalowi. Oby więcej takich występów!



Jurgen Celhaka - Od samego początku spotkania był bardzo aktywny, dużo biegał i szukał ciekawych zagrań, jak między innymi w 5. minucie do Baku. Znacznie przyśpieszył swoją grę względem wcześniejszych występów w Legii. Był pewny siebie, notował sporo odbiorów, a w końcówce pierwszej połowy wykreował sytuację, lecz za długo zwlekał ze strzałem. Zrobił na kibicach dobre wrażenie, to było jego najlepsze spotkanie z "eLką" na piersi. Po 77 minutach pożegnał się z boiskiem.

Patryk Kun - Był jednym z bardziej eksploatowanych legionistów w tym meczu. Od początku spotkania większość akcji gospodarzy szła lewą stroną. Kun ciągle biegał, podawał, był zwinny. Spotkanie rozpoczął od asysty, podobnie było w starciu z Aston Villą. Jego dośrodkowanie było bardzo dokładne. Na murawie starał się i walczył. Wielkie brawa dla Kuna za drugie już z rzędu udane spotkanie, miejmy nadzieję, że taką formę podtrzyma. Zszedł z boiska po nieco ponad godzinie gry.

Yuri Ribeiro - Portugalczyk zaprezentował się dobrze. W defensywie odpierał ataki przeciwników, za to w ofensywie sprawiał nieco problemów rywalom. Kilka razy nieźle zagrał do Guala, a sam miał okazję w 33. minucie, ale przestrzelił z bliskiej odległości. Podłączał się do akcji, wszędzie było go pełno. Można powiedzieć, że to był pewny i bezbłędny występ Ribeiro.

Kacper Tobiasz - Ponownie nie zachował czystego konta, lecz głupotą byłoby go za to obwiniać. W 56. minucie wybronił niezłe uderzenie Yokoty, a chwilę później poradził sobie z jeszcze trudniejszym strzałem Musiolika. To były dwie bardzo ważne interwencje golkipera. Z pewnością lepiej mógł się zachować w 35. minucie, gdy wypiąstkował futbolówkę zamiast ją łapać.

Marc Gual - Ogólnie wyglądał nieźle. Potrafił kierunkowo przyjąć piłkę, dobrze układała się jego współpraca z Kunem i Ribeiro. Brakowało z jego strony konkretów. W 31. minucie szybko rozegrał futbolówkę z portugalskim kolegą z defensywy, ale następnie strzał był słabiutki. Wiedział, jak się zastawić, poczekać na wsparcie, ale wciąż z jego akcji nie wynikało tak dużo jak powinno. Opuścił boisko w 62. minucie.

Tomas Pekhart - Mecz rozpoczął od ładnego trafienia. Pekhart często dokłada nogę do idealnego zagrania, jednak tym razem skutecznie przyjął futbolówkę, a później popisał się bardzo dobrym strzałem. To nie była taka prosta sytuacja. Niestety, po jego euforii pod Żyletą było już tylko gorzej. Napastnik wyglądał na ociężałego, wolno się poruszał. Często gubił piłkę lub źle ją zagrywał. Gdyby nie gol, to z pewnością otrzymałby minusa.

Artur Jędrzejczyk - To zdecydowanie nie był jego dzień. Łatwo ogrywali go rywale, jak z dzieckiem zabawił się z nim Yokota w 59. minucie. Często przegrywał pojedynki biegowe z przeciwnikami, którzy byli dynamiczniejsi i szybciej dobiegali do futbolówki. Wyglądał na rozkojarzonego, jakby nie był sobą.

Bartosz Slisz - Słabo się zaprezentował, choć z pewnością miało to związek ze zmęczeniem, gdyż w czwartkowym meczu z Aston Villą wylał na boisku siódme poty. W niedzielę nie wychodziły mu przede wszystkim kluczowe podania. Czasami miał opcję nieźle posłać piłkę, ale za każdym razem czegoś brakowało, aby to dogranie było dopieszczone. Często był za wolny, mniej aktywny. Oczywiście, nie możemy od niego wymagać, że w każdym spotkaniu będzie prezentował tak samo wysoką intensywność, ale mecz z zabrzanami po prostu mu nie wyszedł. W 62. minucie zszedł z murawy.

Maciej Rosołek - Było to dla niego setne spotkanie w barwach Legii, które mógł zwieńczyć trafieniem. W 36. minucie Rosołek oddał ładny strzał, jednak piłka poszybowała w sam środek bramki. Więcej ciekawych pomysłów czy zagrań "Rossiego" w tym meczu nie oglądaliśmy. Był nieaktywny, a jego wkład w to spotkanie był znikomy. Zszedł z murawy w 73. minucie.

Makana Baku - Niestety, w niedzielę był fatalny. W przeszłości słabą grę Baku tłumaczyło się pozycją, gdyż gorzej się czuł na lewej flance, lecz w niedzielę grał po prawej stronie. Już błąd popełniony przez niego w 12. minucie mógł dać do myślenia, że to nie będzie jego najlepszy występ. W defensywie przeciwnicy robili z nim co chcieli, raz w banalny sposób minął go Lukoszek. Do poczynań ofensywnych Baku nie wnosił niczego. Grał niedokładnie, niechlujnie, nic mu nie wychodziło. Oddał jeden niezły strzał, po którym futbolówka odbiła się od poprzeczki, ale to tyle. Raz mógł zagrać do lepiej ustawionego kolegi, nie pomyślał, później trafił piłką w rywala, kiedy indziej podał za mocno. Smutno się patrzyło na jego postawę, a Pankov wiele za niego nadrabiał.

Zmiennicy

Igor Strzałek - Miał kilkanaście minut, aby zapaść w pamięci kibiców, to niewiele, ale jemu się udało. Gol w doliczonym czasie gry spowodował ogromną radość. Strzałek zagwarantował Legii punkty, a przypomnijmy, że było to dopiero jego drugie trafienie w barwach warszawiaków.

Paweł Wszołek - Na murawie zameldował się nieco po ponad godzinie gry. Rozruszał poczynania legionistów w ofensywie. Oddał techniczny, ale niedokładny strzał, później próbował głową, ale lepszy był Bielica. W ostatnich minutach meczu swoim dograniem zapewnił świetną okazję Strzałkowi, który wpisał się na listę strzelców. Widać, że jest w mistrzowskiej dyspozycji.

Ernest Muci - Na boisku pojawił się w 73. minucie. Po jego wejściu od razu coś ruszyło. Albańczyk grał w swoim stylu. Ciągle atakował, szukał rozwiązań czy mijał kolejnych rywali. Jego forma bardzo cieszy.

Josue - Na murawie zameldował się w 62. minucie. Z pewnością wniósł świeżość, jakieś nowe pomysły. Oddał strzał w 78. minucie, ale się pomylił.

Elitim - Na boisko wszedł w 62. minucie. Nie wniósł tyle, ile oczekiwaliby kibice. Miał dwie niezłe okazje. Raz za długo zwlekał ze strzałem, a za drugim razem piłką trafił w Ribeiro.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.