Analiza
Punkty po meczu z Pogonią Szczecin
Drużyna; główka pracuje; za łatwo; specjalność zakładu; debiut Burcha; Musiał to gwizdnąć? - to najważniejsze punkty po środowym odrabianiu zaległej kolejki w Ekstraklasie. W Szczecinie Legia pokonała tamtejszą Pogoń 4-3.
1. Drużyna
Kapitan Legii po spotkaniu z Pogonią Szczecin na jednym z portali społecznościowych napisał, że „Nie jesteśmy ZESPOŁEM, ponieważ razem ze sobą pracujemy. Jesteśmy zespołem, ponieważ SZANUJEMY, UFAMY i DBAMY o siebie nawzajem.” Trudno nie zgodzić się z tymi słowami Josué. Legia pokazuje, że jest jednością, DRUŻYNĄ przez duże D. W każdym spotkaniu widać tzw. „pchanie wózka” w jedną stronę, każdy z zawodników z wyjściowego składu, jak i tych pojawiających się na murawie z ławki, ma jeden cel – zwyciężyć. Pomimo wszelkich przeciwności losu, takich jak czerwone kartki, decyzje sędziowskie, niewykorzystane sytuacje czy błędy w obronie. Można odnieść wrażenie, że trener Runjaić przygotowując przedmeczową przemowę powtarza w kółko jedną kwestię: „jeśli rywale strzelą dwie bramki, my mamy trzy, jeśli oni trzy, to my cztery” :). Zawsze jedną więcej i walka ma być od pierwszej do ostatniej minuty gry. Charakterna zrobiła się ta Legia i przynosi wiele radości swoim kibicom, bo nie odpuszcza w żadnym spotkaniu i do ostatnich chwil wierzy w zwycięstwo.
2. Główka pracuje
Do spotkania z Pogonią Szczecin legioniści głową zdobyli 6 goli. Po dwa razy uczynili to Tomáš Pekhart oraz Marc Gual, a po jednym trafieniu dołożyli Bartosz Slisz oraz Ernest Muçi. W środę strzelanę rozpoczął Czech, który w 33. minucie wykorzystał świetne dogranie Pawła Wszołka. Wszołek miał trudniejsze zadanie, by zdobyć bramkę po uderzeniu głową. Piłka zagrana od Patryka Kuna nie była idealna, bo trochę odchodziła, ale reprezentant Polski tak sprytnie ją uderzył, że ta przelobowała bramkarza i po odbiciu się od słupka wpadła do bramki. Z kolei sytuacja z 84. minuty to jest coś, co chciałbym widzieć w każdym meczu w wykonaniu Legii, czyli bramka zdobyta po stałym fragmencie gry. Naprawdę mamy zawodników, którzy potrafią wyskoczyć do pojedynku główkowego i go wygrać, poza tym mamy świetnych zawodników, którzy potrafią wrzucić piłkę na tzw. „nos”. Przyniosło to efekt, kiedy rzut wolny egzekwował Juergen Elitim i dośrodkował idealnie do Steve'a Kapuadiego, który uderzeniem w długi róg ustalił wynik meczu.
3. Za łatwo
Były pochwały (i jeszcze będą), ale czas na łyżkę dziegciu w beczce miodu, czyli stracone bramki przez Legię. Zacznijmy od pierwszego gola strzelonego przez zespół Pogoni, bo tutaj błędów się namnożyło. Po pierwsze Ernest Muçi zbyt łatwo dał podać obrońcy ze Szczecina, a następnie Yuri Ribeiro odpuścił gracza Pogoni, który zagrał do swojego kolegi z zespołu (Steve Kapuadi powinien być o wiele bliżej rywala), a ten odegrał do wychodzącego na prawej stronie Linusa Wahlqvista.
W dalszej fazie akcji nie popisał się natomiast Artur Jędrzejczyk, co widać na załączonym poniżej obrazku. „Jędza” nie nadążył za Kamilem Grosickim, a początkowo miał nawet plan go sfaulować, ale wydaje mi się, że mogłoby się skończyć tutaj czerwoną kartką dla doświadczonego zawodnika.
fot. Canal Sport
Przejdźmy teraz do drugiego gola straconego przez legionistów. Josué chyba nie wszedł skoncentrowany w drugą odsłonę. Już na samym początku na pamięć zagrywał do Tobiasza, a ten ledwo nadążył za piłką i wybił ją na róg. Następnie popełnił duży błąd, który kosztował Legię gola. Źle zastawiał piłkę i myślał, że zostanie sfaulowany, ale tak się nie stało i piłkę odebrał mu zawodnik Pogoni. Na screenie widać, że kapitan miał dwie opcje do zagrania i powinien skorzystać z jednej z nich.
fot. Canal Sport
Przy trzeciej bramce też można mieć pretensje do Portugalczyka, ale myślę, że nie ma co się rozwodzić nad tą sytuacją, bo gdyby nie strata w środkowej strefie, w ogóle nie doszłoby do stałego fragmentu gry.
4. Specjalność zakładu
Josué podaje do Pawła Wszołka, ten dośrodkowuje w pole karne i Pekhart doprowadza do wyrównania. Oj, już kilka razy w tym sezonie widzieliśmy taką akcję. W ostatnich „Punktach po meczu” opisałem, że Legia jest powtarzalna i wcale nie był to zarzut, a podziw i szacunek, że to co wypracowują na treningach zawodnicy trenera Kosty Runjaicia, potrafią przekuć w meczach na sytuacje bramkowe. W tym sezonie była to już piąta asysta typu Wszołek do Pekharta. Śmiało można rzecz, że współpraca Josue – Wszołek – Pekhart to specjalność zakładu w Legii Warszawa, która przynosi mnóstwo korzyści zespołowi. Trzeba jednak wspomnieć, że coraz lepiej wygląda lewa strona, bo Patryk Kun zaliczył asystę w każdym z ostatnich trzech spotkań.
5. Debiut Burcha
Trochę czekaliśmy i się doczekaliśmy. W Legii zadebiutował najnowszy nabytek „Wojskowych”, czyli Marco Burch. Szwajcarski obrońca pojawił się w przerwie meczu, zmieniając Ernesta Muçiego i zajął pozycję Artura Jędrzejczyka, który otrzymał czerwoną kartkę. Trzeba przyznać, że był to bardzo solidny występ nowego gracza Legii. Widać było, że bardzo dobrze czuje się z piłką przy nodze, nie przeszkadza mu ona, jak niektórym zawodnikom. Według oficjalnych statystyk Ekstraklasy, wykonał 15 podań do swoich kolegów i wszystkie były celne. W głowie utkwiła mi sytuacja z 71. minuty, kiedy świetnie wślizgiem wyprzedził we własnym polu karnym Kamila Grosickiego i wybił piłkę na rzut rożny. Gdyby tego nie zrobił, to najpewniej Grosicki cieszyłby się z drugiego gola w tym meczu. Witamy w Legii i życzymy kolejnych świetnych występów!
6. Musiał czy nie musiał?
Jedną z najważniejszych sytuacji albo najważniejszą, która miała wpływ na przebieg meczu, była ta z 45. minuty gry, kiedy to Artur Jędrzejczyk otrzymał czerwoną kartkę. Piłkarski świat podzielił się w tej sytuacji, czy powinna być czerwona kartka, czy tylko żółta. Według mnie żółta. Gdy Jędrzejczyk walczył z Kouloúrisem, obaj zaczynali opadać na murawę i tu dochodzimy do pierwszej ogniskowej sytuacji, gdzie kolano Jędrzejczyka trafia w głowę Greka. Nie wiem jak wygimnastykowany musiałby być „Jędza”, by ta noga ułożyła się inaczej. Nie widzę tu żadnej premedytacji w uderzeniu.
fot. Canal Sport
W kolejnej sekwencji Jędrzejczyk próbuje wstać i ruszyć za akcją bramkową Pogoni, ale jego noga jest przytrzymywana przez zawodnika Pogoni. I tu dochodzimy do największej kontrowersji, czy Grek trzyma, czy się broni przed tym, że zawodnik Legii próbuje wstawać.
fot. Canal Sport
Ten screen pokazuje, że Grek trzyma nogę i ją przytrzymuje, ale ten poniżej daje już całkowicie inne złudzenie, bo z niego wynika, jakby legionista z premedytacją stawał na zawodniku Pogoni. Potwierdza to jeszcze nachylona postawa naszego gracza.
fot. Canal Sport
Jednak gdy spojrzymy już na ostatni screen, to znów możemy „zwariować”, bo widać, że „Jędza” cały swój ciężar opiera na lewej nodze i nie jest nachylony, by specjalnie zrobić krzywdę Kouloúrisowi.
fot. Canal Sport
Z ilu różnych kamer widać tę sytuację, trudno jednoznacznie wydać wyrok. Pewnie gdyby to dotyczyło innego zawodnika, który robi tak piłkarzowi Legii, wołałbym, że to ewidentna czerwona kartka, jednak nie widzę w tym celowości i sytuacji zerojedynkowej. Gdyby tak było, to na 100% ten akapit byłby poświęcony błędowi „Jędzy” i określenia tej sytuacji jako głupoty z jego strony. Oczywiście, mógł leżeć dalej z Grekiem na murawie, nie próbować się podnosić, ale jak każdy, chciał grać i ruszyć za akcją ofensywną Pogoni, która zresztą zakończyła się świetną interwencją Tobiasza. Według mnie pierwsza decyzja sędziego była prawidłowa, jeśli dawał czerwoną, to żółtą powinien zostać napomniany gracz Pogoni, a do tego nie doszło. Inna sprawa, że na VAR był pan Frankowski i podjęto taką i nie inną decyzję. Przypadek?
Kamil Dumała