fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu z Rakowem Częstochowa

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com

Wszystko kiedyś się kończy; w ataku każdy sobie rzepkę skrobie; zabrakło szczęścia; zagubiony Portugalczyk; zmiany, które nic nie dały; czy to już kryzys? - to najważniejsze punkty po niedzielnym spotkaniu Legii Warszawa z Rakowem Częstochowa, w którym legioniści przegrali 1-2.

1. Wszystko kiedyś się kończy
Półtora roku (a dokładnie 538 dni) - tyle trwała seria Legii bez porażki w ligowych spotkaniach na własnym stadionie. W 24 meczach Wojskowi zanotowali 19 zwycięstw i 5 remisów. Niestety, wszystko kiedyś się musi skończyć i nastąpiło to w niedzielę. Można mieć wątpliwości, czy przegrana z Rakowem była tak zasłużona, jak ta z Jagiellonią Białystok, ale to jest zwykłe gdybanie, bo wynik był, jaki był. Jak powiedział trener Runjaić na konferencji: dobrze, że te porażki nastąpiły teraz, a nie pod koniec sezonu, gdzie zdecydowanie wszystko będzie na styku, bo klubów, które będą chciały zdobyć mistrzostwo Polski, będzie wiele.



2. W ataku każdy sobie rzepkę skrobie
Sztab szkoleniowy linię ataku zestawił nietypowo. Jako ofensywne trio ujrzeliśmy Marca Guala, Tomáša Pekharta oraz Ernesta Muçiego. Niestety, dwójka z nich rozgrywała swój własny mecz i niewiele to miało wspólnego z grą zespołową. Mowa oczywiście o Gualu i Muçim. Hiszpan nie przeżywa ostatnio najlepszego czasu w Legii, podejmuje bardzo wiele złych decyzji. Szuka dryblingu w sytuacjach, kiedy może uderzyć na bramkę, natomiast tam, gdzie prosi się o podanie, uderza sam. Jedną akcję w wykonaniu Hiszpana można zapisać na plus – tę, w której podniósł po raz pierwszy głowę i dojrzał Patryka Kuna, a stworzona okazja zakończyła się golem Pawła Wszołka. Albańczyk po meczu z Aston Villą obniżył loty. Niemal każdą akcję pragnie zakończyć uderzeniem na bramkę rywala. Nie zawsze będzie strzelał piękne bramki, jak te z Wisłą Płock, dlatego częściej powinien szukać również kluczowego podania do kolegów. Przypominam sobie sytuację z pierwszej połowy, kiedy to Legia ruszyła z kontrą i miała dużą przewagę. Wystarczyło podać do niepilnowanego i dobrze wbiegającego w pole karne Patryka Kuna, ale Muci wolał oddać strzał i nic z tej akcji nie wyszło. Obaj zawodnicy muszą w końcu pewne rzeczy zrozumieć, albo może trener Runjaić powinien z nimi porozmawiać o tym, że powinni częściej podnosić głowy i zauważyć lepiej ustawionych kolegów.

3. Zabrakło szczęścia
Gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka... gdyby dwa centymetry niżej poszła piłka po uderzeniu Kuna, gdyby Augustyniak zdobył gola (albo dwa), a nie samobója, to z meczu wracalibyśmy w zupełnie innych nastrojach. Z jednej strony legionistom zabrakło trochę szczęścia, ale podopieczni trenera Kosty Runjaicia też mieli trochę szczęścia, szczególnie gdy Racovițan uderzył w poprzeczkę bramki strzeżonej przez Kacpra Tobiasza. Mam też wrażenie, że VAR i sędzia Marciniak powinien obejrzeć jeszcze raz sytuację, w której padła bramka na 1-2, mogło tam dojść do faulu na Patryku Kunie, jednak tu nie było nic sprawdzane.

4. Zagubiony Portugalczyk
To był jeden z najsłabszych występów Yuriego Ribeiro w tym sezonie. Portugalczyk popełniał bardzo proste błędy, które w jednej sytuacji doprowadziły do utraty gola. Zacznijmy jednak od początku, bo w pierwszych minutach meczu źle ustawił się do szarżującego Johna Yeboaha, który wprawdzie przelobował Kacpra Tobiasza, ale na szczęście zrobił to niecelnie. Najwięcej jednak Portugalczyk zawinił przy pierwszej bramce dla Rakowa.

fot. Canal  Sportfot. Canal Sport

W pierwszej fazie akcji nie był atakowany przez nikogo i zamiast od razu wybić piłkę, pozwolił jej zrobić kozioł i musiał ją gonić. Dzięki temu Yeboah doskoczył do legionisty, który nie kontrolował ani piłki, ani przeciwników i wybił ją do tyłu, gdzie dopadł do niej zawodnik Rakowa. Następstwem tego błędu było dogranie Yeboaha do Władysława Koczerhina, który otworzył wynik spotkania.

Oczywiście pamiętamy asystę przy bramce Pawła Wszołka, ale mimo wszystko Portugalczyk nie może zaliczyć meczu z Rakowem do najlepszych w swoim wykonaniu.

5. Zmiany, które nic nie dały
Trzeba przyznać, że zmiany, które przeprowadził trener Kosta Runjaić, nic nie dały. W przerwie na boisku pojawili się Juergen Elitim oraz Maciej Rosołek. Ten pierwszy jeszcze coś próbował zrobić, ale bardzo szybko jego zapędy ukrócił Szymon Marciniak, wlepiając mu żółtą kartkę za głupi faul w środkowej strefie. Natomiast Maciej Rosołek... cóż w protokole był i tyle. Na boisku pojawili się także Rafał Augustyniak, Blaž Kramer i Gil Dias. Ten pierwszy mógł zostać bohaterem Legii, a niestety został antybohaterem. Napastnik z Słowenii w ogóle nie był widoczny, oprócz kłótni z Dawidem Szwargą przy linii bocznej. A Portugalczyk? Cóż, nie ma dobrego wejścia na ten moment do klubu. Zbyt dużo chaosu, za mało konkretów.

6. Czy to już kryzys?
Czy możemy pisać, że Legia jest już w kryzysie? I tak, i nie. Trzy porażki z rzędu po dobrym początku mogą martwić, ale z drugiej strony niekoniecznie, jeżeli weźmiemy pod uwagę różne okoliczności okołomeczowe, które wydarzyły się w ostatnim czasie w Legii. W spotkaniu z Jagiellonią byliśmy wyraźnie słabsi od przeciwnika i naprawdę nie zasługiwaliśmy na zwycięstwo. Zespół z Białegostoku świetnie przeczytał Legię i wszelkie pozytywne aspekty gry idealnie „przykrył”. W Holandii Legia miała trochę pecha - tam sprawiedliwy byłby remis. Z częstochowianami zabrakło szczęścia i wydaje mi się, że niektórzy zaczynają być już zmęczeni, a zmiennicy nie dają zbyt wiele. Warto też zastanowić się nad pewnymi nowymi schematami grania w ataku. Z Rakowem rzucało się w oczy, że legioniści ciągle poszukują na prawej stronie Pawła Wszołka, który jednak był bardzo dobrze kryty przez przeciwników i tak naprawdę urwał się im tylko raz. To co było niesamowitą bronią Legii w pierwszych meczach, kulało w ostatnich, bo zespół trenera Runjaicia stał się przewidywalny dla rywali, którzy świetnie potrafią odciąć Wszołka od podań.

Kamil Dumała

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.