REKLAMA

Remanent 4. Portrety na polu karnym

Redakcja

Obrońca kopie rywala w kostkę i od razu zastanawia się, ile mu za to grozi? W przypadku zawodnika-prawnika jest to wielce prawdopodobne. Wywiad z Jackiem Bednarzem w 1995 roku przeprowadził na łamach „Expressu Wieczornego” Jerzy Chromik, który wydaje właśnie czwarty tom książki Remanent. Poniżej prezentujemy fragment rozmowy:

Jerzy Chromik: Albo piłkarz, albo magister. Musiał być taki moment w twoim życiu. Pamiętasz ten dzień wyboru?
Jacek Bednarz: Paradoks mojej kariery futbolisty polega na tym, że najpierw zdobyłem zawód prawnika, a dopiero później poświęciłem się piłce nożnej. A kibice i niemal wszyscy dziennikarze myślą tak: to jest piłkarz, a na dodatek magister prawa. Owszem, mam za sobą kolejne szczeble wtajemniczenia futbolowego: podwórko, trampkarze, juniorzy, ale przez cały czas odnosiłem się z dystansem do tak zwanej wielkiej piłki. Może dlatego, że nikt w rodzinie nie był nawet seniorem w jakiejkolwiek dyscyplinie sportu. Dlatego nie musiałem wybierać między piłką a nauką, najpierw chciałem zdobyć zawód zgodny z moimi zainteresowaniami i temu wszystko podporządkowałem.

Powróćmy na rogatki stolicy. Jak to się stało, że Legia odnalazła cię w oddalonym Chorzowie?
- W Ruchu uwierzyłem, że jestem niezłym piłkarzem ligowym. Na pewno nie wybitnym, ale niezłym. Chorzów nie dał mi natomiast stabilizacji finansowej. Nie myślałem, że kiedyś zagram w reprezentacji. Sto meczów w lidze to był cały mój dorobek. Dlatego próbowałem załatwić sobie transfer zagraniczny, gdy okazało się, że europejskie puchary nie lubią Ruchu. Chciałem rok pokopać za „twardą”, a potem powiedzieć pas.

Nie udało się, bo...
- Była przymiarka do Hanoweru, bo klub z Cichej też przeżywał kłopoty finansowe i był zainteresowany wyprzedażą graczy. Na to nałożyło się wyrzucenie trenera Lorensa, z czym długo nie mogłem się pogodzić. Do dziś uważam to za kardynalny błąd. Potem rozważałem przeprowadzkę do Herthy Berlin. Sprawy toczyły się dobrze, wybierałem się już na obóz do Tyrolu. Torby były spakowane, leżałem w łóżku, zadzwonił telefon. W słuchawce głos Piotrka Mosóra. Komunikat lakoniczny – Legia chce z tobą gadać. W późniejszej rozmowie z Krzysztofem Dmoszyńskim powiedziałem uczciwie. Testy i zgrupowanie Herthy są zaklepane. Gdyby okazało się, że Niemcy nie finalizują transferu, to jestem do dyspozycji Legii. Tak też się stało.

I był to wygrany los na loterii na rzecz niepełnosprawnych.
- Na pewno los na loterii, choć raczej nie dedykowanej sprawnym inaczej.

Niemal na dzień dobry mecze o Champions League z Hajdukiem Split. Mogłeś na nie tylko popatrzeć, ale chyba nie było czego żałować...
- Naraziłem się przy tej okazji koledze z drużyny, bo oceniłem, że w takim meczu jak o LM nie można przejść obok gry. A nie wszyscy wypluli płuca.

Łatwiej poruszać się po boisku czy po kodeksach?

Jacek Bednarz: Złożoność materii może przerażać laika w obu przypadkach. Tylko teoretycy futbolu mogą dowodzić, że to prosta gra dla gawiedzi. Weźmy pod lupę sytuację z meczu ze Spartakiem. Przecież nie musiałem biec na pole karne Maćka. Mogłem uznać, że koledzy sobie poradzą. Pobiegłem, Juran się po mnie osunął i sędzia podyktował rzut karny. Co by było gdyby? Wszystko chyba zależy od tego, czy chcemy być w życiu stroną aktywną, czy zadowalamy się udziałem biernym.

Lokata pieniędzy zarobionych w Lidze Mistrzów w przytulną willę pod Warszawą. To prawdopodobne pociągnięcie?
- Dojrzewam do pozostania w stolicy. Nie wiem, czy Warszawa będzie smutna beze mnie. Wiem, że trochę smutniej jest poza Warszawą. Może niedługo żona Ola podzieli to zdanie. Togę na miarę można zamówić wszędzie.

Całą rozmowę z Jackiem Bednarzem, a także wywiad z Cezarym Kucharskim, Dariuszem Dziekanowskim i innymi polskimi piłkarzami znajdziecie w książce pt. "Remanent 4. Portrety na polu karnym", która ukazała się w serii #SQNOriginals i jest dostępna na ⏩ https://bit.ly/legionisci-remanent4

fot. SQN

Czwarty tom Remanentu to zbiór tekstów z czasów świetności tygodnika „Sportowiec”, w którym ukazywał się cykl „Portret na polu karnym”. Doświadczony dziennikarz zapraszał na rozmowy piłkarzy z różnych stron Polski. Dzięki empatii, umiejętności słuchania i zadawania pytań przeprowadzał z zawodnikami fascynujące wywiady i kreślił frapujące życiorysy. Były to historie dotyczące sportowców zarówno z pierwszych stron gazet, jak i graczy z prowincji, którzy nie zrobili zawrotnych karier.

Jak derby Glasgow wspomina Dariusz Dziekanowski? Kogo w Lechu Poznań podpatrywał Damian Łukasik? Z jakiego powodu Andrzej Zgutczyński nie cenił Gerda Müllera? Przed którym meczem Anglików wykorzystano kadry z filmu Waleczne serce z Melem Gibsonem w roli głównej? Dlaczego City Ground to najładniej położony angielski stadion? Jakie były podobieństwa w grze Janusza Sybisa i Leo Messiego według Waldemara Prusika? I skąd wziął się pseudonim Marco van Godlewski?

Remanent 4 to swoisty drogowskaz dla młodych adeptów dziennikarstwa sportowego. Nie ma w nim miejsca na nieprawdziwe fakty, narcyzm ani przesadną nostalgię. Autor to gwarancja uczciwego podejścia do zawodu dziennikarza, a piłka nożna jest dla niego tylko punktem wyjścia do tworzenia ciekawych opowieści.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.