NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Czwartek, 30 listopada 2000 r. godz. 21:53

Podsumowanie rundy

Wywiad z: Franciszek Smuda, źródło: Gazeta Wyborcza

Wywiad z Franciszkiem Smudą.

Pierwszy raz w ?yciu prac? w klubie zaczyna?em od czyszczenia szatni. Trenerzy, którzy pracowali w Legii wcześniej, ?amali si? na problemach z zawodnikami. Ja nie p?k?em, oczyści?em atmosfer? i teraz pojawi?a si? realna szansa na sukces. Liczymy si? w lidze, walczymy o Puchar Polski. Nie chc? jednak niczego obiecywa? - mówi "Gazecie" trener Legii Franciszek Smuda.

Po rundzie jesiennej warszawski zespó? ma pi?? punktów straty do Wis?y i Pogoni. Po efektownej (6:2) wygranej ze Śląskiem we Wroc?awiu awansowa? tak?e do ?wier?fina?u Pucharu Polski. Tego trofeum Smuda jako trener nie zdoby? nigdy.








Robert B?o?ski: - Niedawno miną? rok, odkąd prowadzi Pan Legi?.

Franciszek Smuda: - I pierwszy raz, a trenerem jestem ju? 30 lat, spotka?em si? z czymś takim. Odkąd tu jestem, nie ma miesiąca, by mnie nie zwalniano z pracy. A przecie? ten zespó? bywa? w wi?kszym kryzysie, zajmowa? gorsze miejsca w lidze, wyprawiano wi?ksze numery, panowa?a gorsza atmosfera, ale takiego podejścia do szkoleniowca nie by?o nigdy. Wcią? ktoś si? mnie czepia. A ja przez ten rok wykona?em sporo dobrej roboty.



- Co na przyk?ad?

- Pierwszy raz w ?yciu prac? w klubie musia?em zaczą? od "czyszczenia" szatni zawodników. Trenerzy, którzy pracowali tu wcześniej, równie? próbowali, ale p?kali, gdy chcieli coś zmieni? z zawodnikami. Pi?karze mówili wtedy trenerowi: spier..., i taki by? koniec reform. A ja nie p?k?em. Z niektórymi d?ugo si? boksowa?em, ale uda?o mi si?. Pojawi?a si? realna szansa na sukces. Liczymy si? w lidze, walczymy o Puchar Polski. Uwa?am, ?e przez ten rok zmieni?a si? atmosfera, zawodnicy bardziej profesjonalnie podchodzą do tego, co robią. Zmieni?y si? ich charaktery, mentalnoś?. A tego nie robi si? z dnia na dzie?. To nie jest tak proste jak napisanie artyku?u. Wy, dziennikarze, macie fajną robot?: "Smuda kupi? z?ych zawodników, obieca? i nic nie osiągną?. Smuda si? nie zna na zawodnikach, na trenowaniu...". To pan o mnie pisa?, to by?o ?atwe. Ja te? móg?bym teraz usiąś? i napisa?: "Pan B?o?ski nigdy nie by? pi?karzem, on si? na tym nie zna...", ale tego nie zrobi?, bo jestem za inteligentny, ?eby kogokolwiek obra?a?. Ja mog? tylko o jednym dziennikarzu mówi?, ?e si? nie zna na niczym. To Jan Tomaszewski.



- Uwa?a Pan, ?e krytyka by?a nies?uszna?

- Mnie krytyka nie boli. Mam mocne ?okcie.



- Przyszed? Pan do Legii jesienią ubieg?ego roku. Pierwsze mecze dru?yna mia?a bardzo dobre. Co sta?o si? zimą? W rundzie rewan?owej nie zdo?aliście awansowa? nawet do europejskich pucharów.

- Po moim przyjściu do Legii ka?dy chyba myśla?: jest Smuda, to w miesiąc zdob?dzie mistrzostwo, Puchar Ligi, Puchar Polski, awansuje do Champions League. A to nie takie proste.



- Ale do Legii nie przyszed?, nie ubli?ając nikomu, nieznany Jan Kowalski, tylko Franciszek Smuda. Najbardziej utytu?owany polski trener lat 90.!

- Niech ka?dy wie, ?e ja nie jestem Mesjaszem, tylko normalnym cz?owiekiem, który w jednym klubie mo?e funkcjonowa?, a w drugim nie. Trappatoni to wielki trener, a w Fiorentinie nic nie zdzia?a?. Nie odpowiada? mu klimat, sk?ad, nie wiem co jeszcze. To nie jest tak, ?e gdzie jest Smuda i czego on dotyka, to wszystko zmienia si? na lepsze jak za sprawą czarodziejskiej ró?d?ki.

Co do pucharĂłw, to przypominam, ?e kiedy tu przychodzi?em, Legia by?a na 10. czy 11. miejscu.



- Sko?czy?a na czwartym. ?adna rĂł?nica - i tak w pucharach nie gra?a.

- Dla pana mo?e nie ma ró?nicy, dla mnie jest. Na Zachodzie taki awans oznacza post?p. Czy którykolwiek trener podejmie si? przyjścia tutaj i od razu, na zawo?anie, zrobienia pierwszego miejsca? Wątpi?, bo nie ma na świecie trenera, który przyszed?by do klubu, "przekr?ci? kluczyk" i wszystko nagle zagra?o. Dru?yny nie buduje si? w minut?.



- Przejd?my do transferĂłw. Po co kupi? Pan ?api?skiego, Citk?, Wojtal? i Siadaczk?? Oni nie grali, a jak ju? byli na boisku, to lepiej tego nie wspomina?.

- ?api?ski to moja najwi?ksza strata. Gdyby nie urazy, które go n?ka?y, by?by noszony na r?kach, tak jak teraz jest Giuliano. Jednak on b?dzie w dobrej formie na wiosn?. Przecie? umie gra? w pi?k?. Jego kontuzje by?y wynikiem pomy?ek lekarzy - tych, którzy leczyli go kiedyś i nie zrobili tego, co trzeba. Ale jeszcze zobaczycie ?api?skiego w wysokiej formie.



- Siadaczka...

- Pó?tora roku temu gra? w reprezentacji i by? wyró?niającym si? zawodnikiem. Niestety, dopad?a go choroba. Kto móg? przewidzie?, ?e tak si? stanie. Gra? s?abo, bo by? chory. Nie powiedzia? nikomu, ?e coś mu dolega, tylko gra?. Niszczy? w ten sposób swój organizm, a? w ko?cu si? "zdemolowa?". Rafa?, jeśli jest w dobrej formie, to jest superzawodnik. Mo?e udowodni to na wiosn?.



- Jednak w Legii nie by? dotąd w superformie w ?adnym meczu...

- To musimy szuka? nast?pnego obro?cy. Urwiecie mi g?ow? za Siadaczk?? Ciągle tylko: Smuda ?le kupi?, nie zna si? na pi?ce. Niech pan zobaczy, ile nietrafionych transferów by?o w Bayernie, Fiorentinie. Taka jest pi?ka... A jeśli za rok Citko odejdzie do Liverpoolu, bo w Anglii o nim nie zapomniano, to co pan napisze? ?e Smuda "trupa kupi? i trupa sprzeda?"...



- I wreszcie Pawe? Wojtala...

- Przyznaj? - za wcześnie go wprowadzi?em do zespo?u, zaczą? gra? w?aściwie bez przygotowania. Mog?em da? szans? komu innemu, ale ktoś by zapyta?: "Po co bra?eś Wojtal?, jak on siedzi na ?awce?". Da?em mu wi?c szans?, ?eby szybko zaczą? gra?. I pod koniec by? coraz s?abszy fizycznie. Usiad? na ?awie, ale we wcześniejszych meczach sprawdzi? nog?. Zobaczy?, ?e po kontuzji ani śladu i mo?e gra?. I teraz, po przygotowaniu fizycznym, b?dzie wzmocnieniem zespo?u.



- W ostatnich latach Legia zawsze ko?czy rund? bez paru kontuzjowanych zawodników. Urazów doznaje nie dwóch, trzech graczy, ale przynajmniej po?owa sk?adu. Czy ma Pan jakiś pogląd na ten temat?

- Nienawidz? s?owa pech, ale tak si? zawsze uk?ada, ?e kontuzje są, i musz? z tym ?y?. Urazy by?y w Widzewie, Wiśle, ale tam mia?em totalny spokój, a tu go nie mam. Dziennikarze, jak chcą si? do czegoś przyczepi?, to znajdą sposób. Ja zawsze jestem sam. Nie ma mnie kto broni?. Nie rozumiem warszawskich dziennikarzy, przecie? krzywdy nikomu nie zrobi?em. A niemal wszystkie gazety: "Wyborcza", "Przegląd", "?ycie", "?ycie Warszawy" sprzedawa?y mi petardy. I to takie, ?e jak wybuch?y, to niszczy?y doszcz?tnie wszystko. Wszyscy mnie ju? zwolniliście, zarzuciliście ró?ne, nieprawdziwe rzeczy. Kiedy by?em w Widzewie, ?ódzcy dziennikarze promowali dru?yn?, a tu nie ma wspó?pracy mi?dzy nami, jest tylko szukanie pretekstu, by mnie walną?.



- Jak oceni Pan gr? zespo?u w rundzie jesiennej?

- By?a inna, lepsza ni? na wiosn?. I o to mi chodzi?o. Chcia?em zmieni? minimalizm wśród zawodników, przekona? ich, ?e jedna pora?ka nie oznacza ko?ca wszystkiego. Ten zespó? ma ju? zakodowane, ?e po pora?ce nast?pny mecz trzeba wygra?. Ta dru?yna zaczyna nabiera? charakteru.

Mamy 30 punktów, a gdybyśmy wykorzystali trzy rzuty karne, by?oby ich o siedem wi?cej. Widzi pan, jak ma?o zabrak?o do pierwszego miejsca?



- By?y jednak s?abe mecze...

- Ale nikt nie wiedzia?, jaką prac? wykonaliśmy latem. Obieca?em zawodnikom, ?e pod koniec b?dą mieli si?y, ?e b?dą gra? coraz lepiej. I to si? potwierdzi?o. Szkoda tylko, ?e od początku nie graliśmy tak efektownie. Teraz trzeba przygotowa? ten zespó?, by zaczą? tak, jak sko?czy?.



- Skąd jednak bra?y si? tak s?abe mecze, jak te remisowe z Orlenem czy Górnikiem?

- Pi?karze Legii nie są nakr?ceni. Przeciwnik te? gra w pi?k?. Jak to si? sta?o, ?e Bayern przegra? z IV-ligowym zespo?em w Pucharze Niemiec?



- Mo?e zlekcewa?y? rywala?

- Jeśli moi zawodnicy tak robią, to ja na to nie mam wp?ywu. ?aden trener nie ma. Zgadzam si? z tym, co mówi? ostatnio Zbigniew Boniek. Porównywa? pi?karzy i s?dziów. Ci pierwsi zdecydowanie cz?ściej wypaczają wyniki, kiedy nie trafiają do pustej bramki np. z metra. A w Legii si? to zdarza?o.



- Skąd si? bra?a nieskutecznoś? Legii?

- Na to nie ma usprawiedliwienia. W ka?dym meczu mamy po 20 sytuacji. Zawodnicy w ka?dym meczu bardzo chcą, za wszelką cen?. I brakuje im zimnej krwi - tak jak Czarkowi Kucharskiemu, który z dwóch metrów nie trafia do pustej bramki. Powie mu pan, ?e nie chcia?? Nie. Za bardzo chcia? i si? "spali?". Problemem są te? kontuzje. Gdybyśmy mieli wi?cej rezerwowych, da?bym paru zawodnikom odpoczą?. Na wiosn? b?dziemy mie? liczniejszą kadr?.



- Co by Pan zmieni? jeszcze w Legii?

- Trzeba pracowa? nad dyscypliną taktyczną. Ta dru?yna ma ogromne mo?liwości. Pokaza? to ostatni mecz w Krakowie. W przerwie, przy stanie 1-0 dla nas i w pierwszej po?owie graliśmy z krakowianami w kotka i myszk?, powiedzia?em zawodnikom: "Czekajcie teraz na b?ąd rywala. Sta?cie z ty?u i ?yjcie z ich pomy?ek". A oni ruszyli do przodu, jakby chcieli wygra? 5-0. A przecie? par? minut wcześniej rozmawialiśmy w szatni o czymś innym. I gole na boisku rywala traciliśmy po kontrach!



- Czy jest jakakolwiek decyzja w Legii, ktĂłrej Pan ?a?uje? Mo?e tego, ?e w ogĂłle tu przyszed??

- Nie ?a?uj? niczego. Dosta?em tu dobrą szko??. Trzeba si? by?o przebi? przez doradców, którzy si? tu kr?cili. Takich rzadko si? spotyka.

- Czyli odetchną? Pan z ulgą, gdy latem zmieni?y si? w?adze?

- Tak. Teraz jest zdecydowanie spokojniej. Przede wszystkim dlatego, ?e nie ma tu Janusza Ol?dzkiego. Chodzi?, judzi? i mąci?. Nakr?ca? ró?ne rzeczy z zewnątrz. A zawodnicy, których on sprowadzi?, to grają teraz w rezerwach. Mo?e poza Radkiem Wróblewskim, ale i on nie robi spodziewanych post?pów.



- Czy zimą b?dzie kolejny "odsiew" zawodników? Czy kogoś si? Pan pozb?dzie, tak jak rok temu Magiery, Mosóra, Wiechowskiego i Rutki?

- Nie. Ci, którzy mieli kontuzje, muszą si? zmieni?. To są nietuzinkowi zawodnicy i nie wolno trwoni? tego, co si? ma. Dostaną szans?, b?dą walczy? o miejsce. Na razie nie widz? tu nikogo do wyrzucenia. Nie ma podstaw do pozbywania si? kogokolwiek. B?dzie czysta selekcja umiej?tności.



- Kto przez te 14 miesi?cy Pana obecności w Legii zrobi? najwi?ksze post?py?

- Jesienią ka?dy gra? lepiej. Jeden minimalnie, inny o wiele. Najwi?kszy post?p zrobi? chyba Marcin Mi?ciel. Zmieni? charakter. Zrozumia?, ?e mecz to nie tylko przebranie si? w koszulk? i wyjście na boisko. Powiedzia?em mu: musisz odejś? z Legii. On stwierdzi?, ?e lepiej, jeśli zostanie, bo jak odejdzie, to nic si? nie zmieni. Podaliśmy sobie r?ce. I powiedzia?em Marcinowi: albo ci p?knie d..., albo b?dziesz gra? w pi?k?. Wygląda na to, ?e chce zosta? pi?karzem. Zawsze mu mówi?em prawd? w oczy. I niech pan teraz go zapyta czy Smuda jest z?y, czy mia? na niego z?y wp?yw. Sta?em nad nim z batem, pejczem, ale czegoś go nauczy?em... On te? by? uczciwy. Powiedzia? tak: "Ja nigdy nie musia?em odbiera? pi?ek, nie musia?em walczy?, wraca?". Tak si? teraz w pi?k? nie gra. Wie pan, ile czasu mnie kosztowa?o, ?eby go przekona?? I teraz wraca pod swoje pole karne. Musia? przekroczy? pewną karier? i walczy?. On dopiero teraz zaczą? rozumie?, na czym polega pi?ka.



- Czy najlepszym i najrówniej grającym zawodnikiem Legii powinien by? bramkarz?

- Robakiewicz wykorzysta? swoją szans?. Z sytuacji, które mieliśmy pod bramkami rywali, bohaterami powinni by? napastnicy. W ka?dym meczu mogli "?adowa?" po par? bramek i nawet gdyby Robakiewicz puszcza?, nic by si? nie dzia?o. Jednak ta nieskutecznoś? w przodzie powodowa?a, ?e Zbyszek zosta? liderem zespo?u.



- Czy te pi?? punktĂłw straty do liderĂłw Pogoni i Wis?y to du?o, czy ma?o?

- Ma?o. Kwestia jednego meczu. Wszystko jest do odrobienia. Musimy postawi? wszystko na jedną kart?. Trzeba podejścia: teraz albo nigdy. Stawianiem sprawy, ?e "jakoś to b?dzie", nic nie zdzia?amy.



- Czyli nie b?dzie ju? takich meczĂłw jak wiosenny w Grodzisku, przegrany 0-1?

- To by? najgorszy mecz w mojej karierze. By?em wówczas bezradny, dosta?em furii. To by?a dla mnie tragedia trenerska, ale takiego meczu ju? nie prze?yj?. Wyciągn?liśmy wnioski z zawodnikami, ?e nie warto. Ma?o jest zawodników, którzy tam grali, i mo?e by? jeszcze mniej...



- Do Legii doszed? Kie?bowicz.

- To utalentowany ch?opak, ale b?dzie musia? przystosowa? si? do stylu Legii. Sta? go na to. Uwa?am, ?e b?dzie wzmocnieniem.



- By? na Pana "liście ?ycze?"?

- Ja ju? po ubieg?orocznych doświadczeniach nie mia?em ?adnej listy. W Widzewie przedstawia?em list? zawodników, których chcia?em, i nawet jak transfery nie "wypala?y", to nikt nie mia? pretensji. A tu, czy zawodnik si? sprawdzi, czy nie, i tak wszystkiemu winien jest Smuda. Kie?bowicza, oczywiście, chcia?em. Lewa strona - w porównaniu z prawą - jest s?aba.



- Da Pan sobie rad? z 22 zawodnikami, z tak liczną kadrą?

- To komfort. Sami mi?dzy sobą zrobią dyscyplin? taktyczną, konkurencj?. Kto przegra, straci kas?, popularnoś?. Odejdzie do III ligi. Pi?karze zdają sobie spraw? z tego, co mogą straci?. Oni coraz bardziej profesjonalnie podchodzą do zawodu. Po meczu pozwalam im wypi? po piwie, a oni pytają, czy mogą drugie. Kiedyś pili po pi??, sześ?... I to po kryjomu.



- Jak Pan sp?dzi miesiąc przerwy?

- Wyjad? do Niemiec, gdzie spotkam si? z tamtejszymi trenerami, potem b?d? mia? operacj? nogi. Od pi?ki nie b?d? odpoczywa?. Musz? si? przygotowa? do okresu zimowego. W styczniu, na zaproszenie trenera Malesaniego, pojad? na tydzie? do Udine.



- Nadal mieszka Pan w hotelu?

- Jestem skromnym cz?owiekiem.



- Ale to sprawia atmosfer? tymczasowości.

- Mog? mieszka? w tym hotelu i dziesi?? lat. Mam blisko na stadion...



- Gdyby by? Pan Świ?tym Miko?ajem - co da?by Pan prezesowi Legii?

- Na razie nic. Jeszcze zas?u?y na prezent, teraz za wcześnie.



- Pi?karzom?

- Ju? mają prezent. Sami potrafią stworzy? odpowiednią atmosfer? przed meczem. Wychodzą, by walczy?, a nie dla w?asnych interesów.



- Kibicom?

- Nie chc? im kadzi?. Ka?demu ?ycz? takich fanĂłw.



- Dziennikarzom? RĂłzg??

- Potrafi? wam wybaczy?. Bez was nie da si? pracowa?. Prezent? Serduszko z czekolady.



- Sobie?

- Jak coś zdob?d?, to b?dzie dla mnie prezent. Z tym zaczekam do czerwca. Chyba ?e wcześniej zostan? zwolniony...



- Czy, nawet jeśli osiągnie Pan z Legią sukces, odejdzie w czerwcu?

- Zdecydują o tym kibice i pi?karze.



- A Pan nie b?dzie mia? nic do powiedzenia?

- Niewiele. Ja zawsze przed?u?a?em kontrakt z pi?karzami. Na si?? nigdy nigdzie nie zostawa?em.



- Rok temu by? Pan kandydatem numer 1 na trenera reprezentacji. Teraz, po roku pracy w Legii, Pana pozycja na rynku jest s?absza. Gdyby teraz wybierano trenera kadry, nie by?by Pan a? tak zdecydowanym faworytem.

- Ja nigdy nie uwa?a?em si? za numer 1, nie musz? nim by?, nie czuj? si? nim. Mnie dobrze pracuje si? w klubach. I tak jeszcze sporo musz? si? sporo uczy?. Uwa?am, ?e w Legii mój presti? nie os?ab?. Tu na razie mia?em inne zadania do spe?nienia. W jednym klubie mo?na przyjś? i od razu zrobi? mistrzostwo, w drugim trzeba oczyści? szatnie, w trzecim prysznice, w czwartym szatni? trenerów....



- Czy na pewno zostaje Pan w Legii na rund? wiosenną?

- Mam kontrakt do czerwca i sam go nie zerw?. Mog?em odejś? wcześniej, po poprzednim sezonie, ale nie chcia?em zawieś? kibiców i... no nie wiem, jeszcze kogo. Na pewno nie dziennikarzy.





Rozmawia? Robert B?o?ski


2
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.