Jakub Kisiel, Kacper Tobiasz, Maciej Rosołek, Patryk Sokołowski - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Felieton

Słowo przed niedzielą: Swojak

Qbas, źródło: Legionisci.com

Kacper Tobiasz zawalił Legii mecz w Molde. To zdanie jest oczywiście prawdziwe. Tobiasz popełnił ogromne błędy przy drugim i trzecim golu, a powinien był też lepiej się zachować przy pierwszej bramce. W tzw. legijnym internecie zawrzało. 21-latek został tak wściekle zaatakowany przez kibiców Legii, zupełnie jakby specjalnie doprowadził do utraty bramek.



Oczywiście nie ulega dyskusji, że Tobiasz zasługuje na krytykę, ba, możliwe że i na ławkę rezerwowych. Sam zresztą go ganiłem w podcaście, bo zagrał fatalnie i po błędach już do końca meczu grał podminowany, elektryczny. Tylko co z tego? Czasu nie cofniemy, a łatwo chłopaka można zniszczyć. Chłopaka stąd, z Ursynowa, wychowanego w Legii i z Legią. To zresztą typowe dla internetowych fanów Legii, że swoich krzyżuje najmocniej i zawsze im się wydaje, że jakiś anonim z Bałkanów będzie z pewnością lepszy od chłopaka z Akademii. Ale wracając do sedna, mam wrażenie, że kibice nie chcą spojrzeć trochę szerzej i zrozumieć, że to nie Tobiasz jest problemem, tylko sytuacja, w której znajduje się klub.

Co powinno się bowiem teraz wydarzyć? W świecie sportowej rywalizacji, gdzie dwóch równorzędnych bramkarzy, ten który popełnia błędy traci miejsce w składzie, a między słupki wskakuje ten drugi. W Legii tak się jednak nie stanie. Po pierwsze dlatego, że trener Kosta Runjaić nie chce spalić młodego chłopaka. Po drugie nie może tego zrobić, bo Legia nie ma żadnego młodzieżowca, którego umiejętności i forma predestynowałyby go do miejsca w wyjściowej „jedenastce”. Po trzecie wreszcie, to już ostatni zawodnik, na którym klub może jeszcze zarobić jakieś sensowne pieniądze, bo wszystkich bardziej wartościowych już się pozbył.

Tobiasz więc będzie grał nadal i to nie do niego należy kierować o to pretensje, choć to rzecz jasna najprostsze. Decyduje trener, znajdujący się pod presją przełożonych, przede wszystkim dyrektora sportowego. Nie wiem na ile taka sytuacja pomaga Kacprowi, a na ile jest dla niego demotywująca, ale przyszło nam funkcjonować w takich realiach i nic na to nie poradzimy. Oczywiście fajnie byłoby, gdyby jednak Kacper częściej coś łapał niż nie łapał, ale z drugiej strony nie ma co dramatyzować. Boruc w jego wieku też zawalał mecze, błędy popełniał jeszcze młodszy Majecki. Różnica jest jednak taka, że żaden z nich nie grał na wiosnę w fazie pucharowej europejskich pucharów i ich ligowe klopsy niewiele ważyły. Tobiasz, a wcześniej Cezary Miszta, obrywają bardziej, bo większe są też oczekiwania. A i czasy spsiały.

I dwa wnioski na koniec. Z jednej strony myślę, że szansę powinien otrzymać Dominik Hładun, Tobiaszowi po takiej katastrofie przydałby się odpoczynek, by zresetował głowę. Tak też byłoby po prostu sprawiedliwie. Z drugiej zaś sądzę, że w meczu przeciw Puszczy zagra Kacper, otrzyma ogromne wsparcie trybun i może go to tylko zbudować. A to będzie tylko z korzyścią dla klubu i jego samego. Jednocześnie ponownie, choć z coraz większym obrzydzeniem, apeluję do internetowych napinaczy, by zluzowali z kubłami pomyj wylewanymi zwłaszcza na swojaków, takich jak właśnie Tobiasz, czy Maciej Rosołek. To tylko ludzie, do tego bardzo młodzi. Sami się w Legii nie zatrudnili. Sami nie wystawiają. Przeszli ciężką, pełną wyrzeczeń drogę, by dojść do poziomu, na którym się znajdują. Jasne, to może za mało na Legię, ale dają z siebie wszystko. Walczą o swoje. Nie jest ich winą, że trenerzy na nich stawiają. Należy im się szacunek, tak jak wszystkim obserwatorom przynależy prawo do krytyki. Krytyki, która nie jest jednak nienawistnym ściekiem wylewanym przez sfrustrowanych życiem siurków.

Autor: Jakub Majewski

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.