Do trzech razy sztuka
Wywiad z: Cezary Kucharski, źródło: Nasza Legia
Rozmowa z Cezarym Kucharskim
Krzysztof Mocek: - Nie wchodzi si? dwa razy do tej samej rzeki. Pan wszed? po raz trzeci...
Cezary Kucharski: - Tak. CoĹ jest w tym powiedzeniu, bowiem mĂłj drugi pobyt w Legii nie nale?a? do najbardziej udanych. Mam jednak nadziej?, ?e teraz sprawdzi si? porzekad?o, mĂłwiÄ
ce o tym, ?e do trzech razy sztuka. Chcia?bym, ?eby to moje trzecie podejĹcie do Legii by?o ze wszech miar udane. Chcia?bym odnieĹ? z LegiÄ
jak najwi?cej sukcesĂłw w lidze i na arenie mi?dzynarodowej.
- To by sugerowa?o, ?e b?dzie Pan gra? w Legii wi?cej, ni? rok.
- Wszystko zale?y od tego, czy dostan? propozycj? z jakiegoĹ bardzo dobrego klubu czy te? nie. Mam przed sobÄ
jeszcze tylko kilka lat grania i musz? zrobi? wszystko, ?eby zabezpieczy? sobie przysz?oĹ?. Nie wyobra?am sobie, ?ebym po zako?czeniu kariery pi?karskiej pracowa? jako mechanik samochodowy, bo prostu tego nie potrafi?.
- Zgaduj?, ?e przy podpisywaniu kontraktu z LegiÄ
du?e znaczenie mia? dla Pana fakt, ?e w klubie nie pracuje ju? W?adys?aw Stachurski.
- Nie. Dla mnie jakiekolwiek zatargi z panem Stachurskim nale?Ä
ju? do przesz?oĹci. Rozmawia?em z LegiÄ
, gdy Stachurski tu jeszcze pracowa?. By?o to przed rozpocz?ciem rundy wiosennej tamtego sezonu. Rozmowy rozpocz?liĹmy jednak "za pi?? dwunasta". WĂłwczas nie uda?o si? dojĹ? do porozumienia i wiosn? sp?dzi?em w Stomilu. Od kwietnia prowadziliĹmy jednak zaawansowane rozmowy na temat mojego przejĹcia na ?azienkowskÄ
.
- Przed rokiem, kiedy odchodzi? Pan z Legii, oskar?a? Pan dzia?aczy o korupcj?, haracze. Czy od tamtej pory w polskiej pi?ce coĹ si? zmieni?o?
- Wola?bym nie odpowiada? na to pytanie.
- Kiedy wyje?d?a? Pan w 1997 roku z kraju, by? Pan czo?owym polskim zawodnikiem. W Hiszpanii nie przebi? si? Pan jednak. Czy to znaczy, ?e pomi?dzy polskim a hiszpa?skim futbolem istnieje taka przepaĹ??
- PrzepaĹ? oczywiĹcie istnieje. Je?eli pojedzie si? do jakiegokolwiek klubu hiszpa?skiego, od razu wida? rĂł?nice. ZresztÄ
hiszpa?skie kluby mogÄ
sobie pozwoli? na zatrudnianie najlepszych pi?karzy z ca?ego Ĺwiata. W kadrach zespo?Ăłw pierwszo- czy nawet drugoligowych gra po trzydziestu zawodnikĂłw, ktĂłrzy albo grajÄ
, albo grali w jakichĹ reprezentacjach. Ja w sumie gra?em w Hiszpanii przez pĂł? roku i tak naprawd? nigdy nie dosta?em szansy. Mia?em troch? pecha, bo trener, ktĂłry ĹciÄ
gnÄ
? mnie do Sportingu i widzia? mnie w sk?adzie prowadzonej przez siebie dru?yny, po czterech kolejkach zrezygnowa? z pracy. U kolejnego szkoleniowca nie mia?em ju? tak dobrych notowa? i tylko od czasu do czasu wyst?powa?em w ko?cĂłwkach. I wtedy pojawi?a si? propozycja powrotu do Legii. Jednak tamtego okresu w Warszawie nie wspominam najmilej i nie chc? do niego wraca?. WracajÄ
c do Legii mia?em jednak nadziej?, ?e to posuni?cie b?dzie najlepsze dla mojej pi?karskiej kariery. Przyje?d?ajÄ
c z Hiszpanii by?em w okresie startowym, a tu zaczÄ
?em trenowa? jak pozostali pi?karze Legii, ktĂłrzy mieli okres przygotowawczy. I mĂłj organizm zosta? "zajechany". A potem przyplÄ
ta?a si? ta nieszcz?sna kontuzja - z?amanie piÄ
tej koĹci ĹrĂłdstopia i kilka miesi?cy musia?em pauzowa?. Czasami myĹl? sobie, ?e gdybym by? bardziej cierpliwy i zosta? w Sportingu, to mo?e to wszystko by si? inaczej potoczy?o. W tej chwili niektĂłrzy moi koledzy, z ktĂłrymi gra?em w Hiszpanii, sÄ
gwiazdami Sportingu, niektĂłrzy przeszli do lepszych zespo?Ăłw.
- Od d?u?szego czasu rozwa?a? Pan propozycj? Legii. O tym, ?e musi Pan mie? jednak swojÄ
kart? zawodniczÄ
w r?ku, wiedzia? Pan od kilku miesi?cy. Dlaczego wi?c tak d?ugo przeciÄ
ga?y si? w tej sprawie negocjacje ze Sportingiem?
- Je?eli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniÄ
dze. Hiszpanie byli mi d?u?ni pieniÄ
dze, a ja chcia?em je po prostu odzyska?. W rozliczeniu mia?em dosta? mojÄ
kart? zawodniczÄ
. Dzia?acze Sportingu ca?y czas ?udzili si? jednak, ?e znajdzie si? klub, ktĂłry im za mnie zap?aci. Na szcz?Ĺcie nie znalaz? si? ?aden klub, ktĂłry z?o?y?by takÄ
ofert?. Pojecha?em do Hiszpanii, tam przez miesiÄ
c trenowa?em i rĂłwnoczeĹnie prowadzi?em negocjacje. Najcz?Ĺciej s?ysza?em jednak od nich "maniana, maniana" [po hiszpa?sku znaczy to jutro - przyp. red.] i wszystko si? przeciÄ
ga?o. Gdybym nie poszed? w kilku sprawach na znaczne ust?pstwa, to pewnie dalej by to wszystko trwa?o. MyĹl?, ?e pewnie nawet do poczÄ
tkĂłw wrzeĹnia i pewnie sko?czy?oby si? nawet w sÄ
dzie. Na szcz?Ĺcie wszystko si? sko?czy?o i odzyska?em swojÄ
kart?.
- Legia nie musia?a za Pana p?aci? Hiszpanom ani z?otĂłwki, na pewno wynegocjowa? wi?c Pan lepszy kontrakt. KrÄ
?y nawet plotka, ?e sta? si? Pan najlepiej op?acanym pi?karzem biegajÄ
cym po polskich boiskach...
- Nie lubi? dementowa? plotek, nie wiem te?, ile jest w tym prawdy. Ja osobiĹcie jestem zadowolony z warunkĂłw, jakie wynegocjowa?em z LegiÄ
, prezes Lach te? jest chyba zadowolony. Gdyby bowiem musia? kupowa? zawodnika podobnej klasy na polskim rynku, to musia?by wyda? dwa razy tyle pieni?dzy. Na samym poczÄ
tku negocjacji prezes Lach zapowiedzia? mi, ?e dla jednego zawodnika nie zamierza burzy? bud?etu klubu i ?ebym si? nie spodziewa? jakichĹ wielkich kokosĂłw. MyĹl? wi?c, ?e ta plotka jest troch? przesadzona.
- A nie obawia si? Pan, ?e spocznie Pan na laurach i wzorem Ryszarda Sta?ka - ktĂłry przeby? podobnÄ
do Pana drog? - w krĂłtkim czasie zniknie z pi?karskiej mapy Polski?
- Je?eli b?d? gra? dobrze, b?d? strzela? bramki, a dru?yna b?dzie wygrywa? mecz za meczem, to b?d? lepiej zarabia?. Dostan? po prostu ofert? ze znanego, zachodniego klubu. Dziwi? si?, ?e ktokolwiek mo?e w ten sposĂłb myĹle?. To nie w moim stylu.
- A jak wra?enia po pierwszych dniach w Legii?
- Bardzo pozytywne. Niezmiernie si? cieszy?em, ?e mog? zaczÄ
? trenowa? w dru?ynie, gdzie mnie chcÄ
i gdzie daje mi si? odczu?, ?e jestem potrzebny.
- Ma Pan chyba szcz?Ĺcie do warszawskich szkoleniowcĂłw. Najpierw by? Pan ulubie?cem Stefana Bia?asa, teraz jest Pan chyba ulubie?cem Franciszka Smudy?
- Nie przesadzajmy. Nie czu?em si? nigdy ulubie?cem trenera Bia?asa, podobnie jak teraz nie czuj? si? ulubie?cem trenera Smudy.
- Obecny szkoleniowiec Legii chcia? ju? jednak Pana ĹciÄ
gnÄ
?, gdy pracowa? w WiĹle. Czym go Pan do siebie przekona??
- Wydaje mi si?, ?e trener Smuda patrzy na mnie zarĂłwno jako na pi?karza, jak i na cz?owieka. Mo?e pasuje mu mĂłj charakter na boisku, jak i poza nim? Mo?e docenia moje umiej?tnoĹci czysto pi?karskie? Postaram mu si? odwdzi?czy? za to zaufanie jak najlepiej.
- Za Panem ju? trzy dni treningĂłw w Warszawie. Zapewne zdÄ
?y? Pan ju? porozmawia? z trenerem SmudÄ
?
- Dosy? krĂłtko. Trener pyta? mnie o to, jak si? czuj? fizycznie. MieliĹmy si? umĂłwi? na d?u?szÄ
rozmow?, ale jeszcze jakoĹ nie by?o okazji.
- Po nieudanej przygodzie ze Sportingiem, teraz chyba dwa razy zastanowi si? Pan przed wyjazdem za granic??
- Na pewno tak. Je?eli oferta b?dzie interesujÄ
ca, to na pewno si? zastanowi?. Dzi?ki zagranicznym woja?om pozna?em troch? Ĺwiata, pozna?em inne kultury i - co najwa?niejsze - potrafi? si? porozumie? nie tylko po rosyjsku, ktĂłrego znajomoĹ? wynios?em ze szko?y, ale i po niemiecku oraz hiszpa?sku. Chcia?bym jeszcze nauczy? si? rozmawia? po angielsku.
- To znaczy, ?e pojawi?y si? oferty z angielskiej Premiership?
- Nie, jeszcze nie... (Ĺmiech)
- Wielkimi krokami zbli?ajÄ
si? derby z Hoop-PoloniÄ
. Dla Pana b?dzie to mecz szczegĂłlny?
- Jak zawsze, b?d? chcia? wygra?. A ?e mecz b?dzie mia? jakiĹ specjalny smaczek...
- A nie b?dzie Pan szuka? odwetu na Tomaszu Ciesielskim? Szrama na nodze pozostanie pewnie jeszcze d?ugo.
- SÄ
dz? nawet, ?e zostanie do ko?ca ?ycia. Ale odwetu szuka? nie b?d?. ZresztÄ
Ciesielski nie mieĹci si? ostatnio nawet w sk?adzie Hoopu. Ja w ka?dym razie nie czuj? do niego ?alu.
- Ale chcia? mu Pan za?o?y? spraw? w sÄ
dzie.
- Tak, to prawda. Wczoraj przysz?o z prokuratury zawiadomieniu o zamkni?ciu sprawy. Uznano, ?e nie by? to czyn chuliga?ski.
- Drugim "przyjacielem" z Hoopu jest chyba Maciej Szcz?sny?
- Ja do Ma?ka nic nie mam. Szkoda tylko, ?e w Legii nie dba? o atmosfer?, tak jak teraz robi to w Polonii.
- Spodziewa? si? Pan takiego przyj?cia przez warszawskich kibicĂłw? Ostatnio nawet na treningach pojawia si? wi?cej sympatykĂłw klubu, ktĂłrzy chcÄ
zobaczy? w jakiej jest Pan formie.
- Jest to dla mnie bardzo mi?e. Kibice Legii sÄ
znakomitymi fachowcami i potrafiÄ
nawet podczas treningu zaobserwowa?, czy goĹ? jest w dobrej formie, czy nie.
- A w jakiej formie jest obecnie Cezary Kucharski?
- Wydaje mi si?, ?e w ca?kiem niez?ej. Nie jest ona mo?e jeszcze optymalna. Z pewnoĹciÄ
brakuje mi jeszcze meczowego ogrania. Nawet najci??sze treningi nie zastÄ
piÄ
bowiem normalnego meczu.
- A uwa?a Pan, ?e obecna forma predysponuje Pana do wyst?pu ju? w Szczecinie [rozmowa odby?a si? przed meczem - przyp. red.]?
- To wszystko zale?y od trenera. Ja na treningach staram si? pokaza?, ?e jestem ju? gotowy do gry, ?e na t? gr? zas?uguj?, ale o tym, czy zagram, zadecyduje trener. Ja mog? powiedzie? tylko tyle, ?e marz? o tym, by zagra?.
- WspomnieliĹmy o Pogoni. To w?aĹnie szczeci?ski klub obok krakowskiej Wis?y zaoferowa? Panu ostatnio zatrudnienie.
- Bodaj ze dwa miesiÄ
ce temu mia?em okazj? rozmawia? z Januszem WĂłjcikiem, ktĂłry zainteresowa? si? mojÄ
przysz?oĹciÄ
. Nie odczu?em jednak jakiegoĹ specjalnego zainteresowania Pogoni mojÄ
osobÄ
.
- Oferta Wis?y by?a bardziej konkretna?
- Zdecydowanie tak. W momencie, gdy w prasie pojawi?a si? informacja, ?e dysponuj? swojÄ
kartÄ
zawodniczÄ
, zg?osili si? do mnie dzia?acze Wis?y. Zdecydowa?em si? jednak gra? w Warszawie.
- Ostatnio otrzyma? Pan ofert? z zagranicy. Nic nie stoi chyba te? na przeszkodzie, by ujawni? nazw? klubu?
- Oferta nadesz?a z ligi austriackiej, z klubu GAK. Na razie jednak zamierzam skoncentrowa? si? na jak najlepszych wyst?pach w Warszawie.
Rozmawia? Krzysztof Mocek