NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Środa, 30 sierpnia 2000 r. godz. 16:25

Do trzech razy sztuka

Wywiad z: Cezary Kucharski, źródło: Nasza Legia

Rozmowa z Cezarym Kucharskim



Krzysztof Mocek: - Nie wchodzi si? dwa razy do tej samej rzeki. Pan wszed? po raz trzeci...

Cezary Kucharski: - Tak. Coś jest w tym powiedzeniu, bowiem mój drugi pobyt w Legii nie nale?a? do najbardziej udanych. Mam jednak nadziej?, ?e teraz sprawdzi si? porzekad?o, mówiące o tym, ?e do trzech razy sztuka. Chcia?bym, ?eby to moje trzecie podejście do Legii by?o ze wszech miar udane. Chcia?bym odnieś? z Legią jak najwi?cej sukcesów w lidze i na arenie mi?dzynarodowej.

- To by sugerowa?o, ?e b?dzie Pan gra? w Legii wi?cej, ni? rok.

- Wszystko zale?y od tego, czy dostan? propozycj? z jakiegoś bardzo dobrego klubu czy te? nie. Mam przed sobą jeszcze tylko kilka lat grania i musz? zrobi? wszystko, ?eby zabezpieczy? sobie przysz?oś?. Nie wyobra?am sobie, ?ebym po zako?czeniu kariery pi?karskiej pracowa? jako mechanik samochodowy, bo prostu tego nie potrafi?.

- Zgaduj?, ?e przy podpisywaniu kontraktu z Legią du?e znaczenie mia? dla Pana fakt, ?e w klubie nie pracuje ju? W?adys?aw Stachurski.

- Nie. Dla mnie jakiekolwiek zatargi z panem Stachurskim nale?ą ju? do przesz?ości. Rozmawia?em z Legią, gdy Stachurski tu jeszcze pracowa?. By?o to przed rozpocz?ciem rundy wiosennej tamtego sezonu. Rozmowy rozpocz?liśmy jednak "za pi?? dwunasta". Wówczas nie uda?o si? dojś? do porozumienia i wiosn? sp?dzi?em w Stomilu. Od kwietnia prowadziliśmy jednak zaawansowane rozmowy na temat mojego przejścia na ?azienkowską.

- Przed rokiem, kiedy odchodzi? Pan z Legii, oskar?a? Pan dzia?aczy o korupcj?, haracze. Czy od tamtej pory w polskiej pi?ce coś si? zmieni?o?

- Wola?bym nie odpowiada? na to pytanie.

- Kiedy wyje?d?a? Pan w 1997 roku z kraju, by? Pan czo?owym polskim zawodnikiem. W Hiszpanii nie przebi? si? Pan jednak. Czy to znaczy, ?e pomi?dzy polskim a hiszpa?skim futbolem istnieje taka przepaś??

- Przepaś? oczywiście istnieje. Je?eli pojedzie si? do jakiegokolwiek klubu hiszpa?skiego, od razu wida? ró?nice. Zresztą hiszpa?skie kluby mogą sobie pozwoli? na zatrudnianie najlepszych pi?karzy z ca?ego świata. W kadrach zespo?ów pierwszo- czy nawet drugoligowych gra po trzydziestu zawodników, którzy albo grają, albo grali w jakichś reprezentacjach. Ja w sumie gra?em w Hiszpanii przez pó? roku i tak naprawd? nigdy nie dosta?em szansy. Mia?em troch? pecha, bo trener, który ściągną? mnie do Sportingu i widzia? mnie w sk?adzie prowadzonej przez siebie dru?yny, po czterech kolejkach zrezygnowa? z pracy. U kolejnego szkoleniowca nie mia?em ju? tak dobrych notowa? i tylko od czasu do czasu wyst?powa?em w ko?cówkach. I wtedy pojawi?a si? propozycja powrotu do Legii. Jednak tamtego okresu w Warszawie nie wspominam najmilej i nie chc? do niego wraca?. Wracając do Legii mia?em jednak nadziej?, ?e to posuni?cie b?dzie najlepsze dla mojej pi?karskiej kariery. Przyje?d?ając z Hiszpanii by?em w okresie startowym, a tu zaczą?em trenowa? jak pozostali pi?karze Legii, którzy mieli okres przygotowawczy. I mój organizm zosta? "zajechany". A potem przypląta?a si? ta nieszcz?sna kontuzja - z?amanie piątej kości śródstopia i kilka miesi?cy musia?em pauzowa?. Czasami myśl? sobie, ?e gdybym by? bardziej cierpliwy i zosta? w Sportingu, to mo?e to wszystko by si? inaczej potoczy?o. W tej chwili niektórzy moi koledzy, z którymi gra?em w Hiszpanii, są gwiazdami Sportingu, niektórzy przeszli do lepszych zespo?ów.

- Od d?u?szego czasu rozwa?a? Pan propozycj? Legii. O tym, ?e musi Pan mie? jednak swoją kart? zawodniczą w r?ku, wiedzia? Pan od kilku miesi?cy. Dlaczego wi?c tak d?ugo przeciąga?y si? w tej sprawie negocjacje ze Sportingiem?

- Je?eli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Hiszpanie byli mi d?u?ni pieniądze, a ja chcia?em je po prostu odzyska?. W rozliczeniu mia?em dosta? moją kart? zawodniczą. Dzia?acze Sportingu ca?y czas ?udzili si? jednak, ?e znajdzie si? klub, który im za mnie zap?aci. Na szcz?ście nie znalaz? si? ?aden klub, który z?o?y?by taką ofert?. Pojecha?em do Hiszpanii, tam przez miesiąc trenowa?em i równocześnie prowadzi?em negocjacje. Najcz?ściej s?ysza?em jednak od nich "maniana, maniana" [po hiszpa?sku znaczy to jutro - przyp. red.] i wszystko si? przeciąga?o. Gdybym nie poszed? w kilku sprawach na znaczne ust?pstwa, to pewnie dalej by to wszystko trwa?o. Myśl?, ?e pewnie nawet do początków września i pewnie sko?czy?oby si? nawet w sądzie. Na szcz?ście wszystko si? sko?czy?o i odzyska?em swoją kart?.

- Legia nie musia?a za Pana p?aci? Hiszpanom ani z?otówki, na pewno wynegocjowa? wi?c Pan lepszy kontrakt. Krą?y nawet plotka, ?e sta? si? Pan najlepiej op?acanym pi?karzem biegającym po polskich boiskach...

- Nie lubi? dementowa? plotek, nie wiem te?, ile jest w tym prawdy. Ja osobiście jestem zadowolony z warunków, jakie wynegocjowa?em z Legią, prezes Lach te? jest chyba zadowolony. Gdyby bowiem musia? kupowa? zawodnika podobnej klasy na polskim rynku, to musia?by wyda? dwa razy tyle pieni?dzy. Na samym początku negocjacji prezes Lach zapowiedzia? mi, ?e dla jednego zawodnika nie zamierza burzy? bud?etu klubu i ?ebym si? nie spodziewa? jakichś wielkich kokosów. Myśl? wi?c, ?e ta plotka jest troch? przesadzona.

- A nie obawia si? Pan, ?e spocznie Pan na laurach i wzorem Ryszarda Sta?ka - który przeby? podobną do Pana drog? - w krótkim czasie zniknie z pi?karskiej mapy Polski?

- Je?eli b?d? gra? dobrze, b?d? strzela? bramki, a dru?yna b?dzie wygrywa? mecz za meczem, to b?d? lepiej zarabia?. Dostan? po prostu ofert? ze znanego, zachodniego klubu. Dziwi? si?, ?e ktokolwiek mo?e w ten sposób myśle?. To nie w moim stylu.

- A jak wra?enia po pierwszych dniach w Legii?

- Bardzo pozytywne. Niezmiernie si? cieszy?em, ?e mog? zaczą? trenowa? w dru?ynie, gdzie mnie chcą i gdzie daje mi si? odczu?, ?e jestem potrzebny.

- Ma Pan chyba szcz?ście do warszawskich szkoleniowców. Najpierw by? Pan ulubie?cem Stefana Bia?asa, teraz jest Pan chyba ulubie?cem Franciszka Smudy?

- Nie przesadzajmy. Nie czu?em si? nigdy ulubie?cem trenera Bia?asa, podobnie jak teraz nie czuj? si? ulubie?cem trenera Smudy.

- Obecny szkoleniowiec Legii chcia? ju? jednak Pana ściągną?, gdy pracowa? w Wiśle. Czym go Pan do siebie przekona??

- Wydaje mi si?, ?e trener Smuda patrzy na mnie zarówno jako na pi?karza, jak i na cz?owieka. Mo?e pasuje mu mój charakter na boisku, jak i poza nim? Mo?e docenia moje umiej?tności czysto pi?karskie? Postaram mu si? odwdzi?czy? za to zaufanie jak najlepiej.

- Za Panem ju? trzy dni treningów w Warszawie. Zapewne zdą?y? Pan ju? porozmawia? z trenerem Smudą?

- Dosy? krótko. Trener pyta? mnie o to, jak si? czuj? fizycznie. Mieliśmy si? umówi? na d?u?szą rozmow?, ale jeszcze jakoś nie by?o okazji.

- Po nieudanej przygodzie ze Sportingiem, teraz chyba dwa razy zastanowi si? Pan przed wyjazdem za granic??

- Na pewno tak. Je?eli oferta b?dzie interesująca, to na pewno si? zastanowi?. Dzi?ki zagranicznym woja?om pozna?em troch? świata, pozna?em inne kultury i - co najwa?niejsze - potrafi? si? porozumie? nie tylko po rosyjsku, którego znajomoś? wynios?em ze szko?y, ale i po niemiecku oraz hiszpa?sku. Chcia?bym jeszcze nauczy? si? rozmawia? po angielsku.

- To znaczy, ?e pojawi?y si? oferty z angielskiej Premiership?

- Nie, jeszcze nie... (śmiech)

- Wielkimi krokami zbli?ają si? derby z Hoop-Polonią. Dla Pana b?dzie to mecz szczególny?

- Jak zawsze, b?d? chcia? wygra?. A ?e mecz b?dzie mia? jakiś specjalny smaczek...

- A nie b?dzie Pan szuka? odwetu na Tomaszu Ciesielskim? Szrama na nodze pozostanie pewnie jeszcze d?ugo.

- Sądz? nawet, ?e zostanie do ko?ca ?ycia. Ale odwetu szuka? nie b?d?. Zresztą Ciesielski nie mieści si? ostatnio nawet w sk?adzie Hoopu. Ja w ka?dym razie nie czuj? do niego ?alu.

- Ale chcia? mu Pan za?o?y? spraw? w sądzie.

- Tak, to prawda. Wczoraj przysz?o z prokuratury zawiadomieniu o zamkni?ciu sprawy. Uznano, ?e nie by? to czyn chuliga?ski.

- Drugim "przyjacielem" z Hoopu jest chyba Maciej Szcz?sny?

- Ja do Ma?ka nic nie mam. Szkoda tylko, ?e w Legii nie dba? o atmosfer?, tak jak teraz robi to w Polonii.

- Spodziewa? si? Pan takiego przyj?cia przez warszawskich kibiców? Ostatnio nawet na treningach pojawia si? wi?cej sympatyków klubu, którzy chcą zobaczy? w jakiej jest Pan formie.

- Jest to dla mnie bardzo mi?e. Kibice Legii są znakomitymi fachowcami i potrafią nawet podczas treningu zaobserwowa?, czy goś? jest w dobrej formie, czy nie.

- A w jakiej formie jest obecnie Cezary Kucharski?

- Wydaje mi si?, ?e w ca?kiem niez?ej. Nie jest ona mo?e jeszcze optymalna. Z pewnością brakuje mi jeszcze meczowego ogrania. Nawet najci??sze treningi nie zastąpią bowiem normalnego meczu.

- A uwa?a Pan, ?e obecna forma predysponuje Pana do wyst?pu ju? w Szczecinie [rozmowa odby?a si? przed meczem - przyp. red.]?

- To wszystko zale?y od trenera. Ja na treningach staram si? pokaza?, ?e jestem ju? gotowy do gry, ?e na t? gr? zas?uguj?, ale o tym, czy zagram, zadecyduje trener. Ja mog? powiedzie? tylko tyle, ?e marz? o tym, by zagra?.

- Wspomnieliśmy o Pogoni. To w?aśnie szczeci?ski klub obok krakowskiej Wis?y zaoferowa? Panu ostatnio zatrudnienie.

- Bodaj ze dwa miesiące temu mia?em okazj? rozmawia? z Januszem Wójcikiem, który zainteresowa? si? moją przysz?ością. Nie odczu?em jednak jakiegoś specjalnego zainteresowania Pogoni moją osobą.

- Oferta Wis?y by?a bardziej konkretna?

- Zdecydowanie tak. W momencie, gdy w prasie pojawi?a si? informacja, ?e dysponuj? swoją kartą zawodniczą, zg?osili si? do mnie dzia?acze Wis?y. Zdecydowa?em si? jednak gra? w Warszawie.

- Ostatnio otrzyma? Pan ofert? z zagranicy. Nic nie stoi chyba te? na przeszkodzie, by ujawni? nazw? klubu?

- Oferta nadesz?a z ligi austriackiej, z klubu GAK. Na razie jednak zamierzam skoncentrowa? si? na jak najlepszych wyst?pach w Warszawie.





Rozmawia? Krzysztof Mocek


1
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.