Nie ta sama Legia...
We wtorek na boisku przy Łazienkowskiej spotkały się dwie równe drużyny. Z jednej strony bardzo wzmocniony Groclin Grodzisk Wlkp., z drugiej mistrz kraju - Legia Warszawa. Kibice mogli więc liczyć na bardzo ciekawą grę i mnóstwo sytuacji podbramkowych. Niestety ten wieczór miał się okazać dla warszawskich fanów bardzo smutny...
Opromieniona zwycięstwem nad Wronkami Legia przystępowała do spotkania pewna zwycięstwa. Już od pierwszej minuty mecz miał dziwny przebieg. Tempo dyktowali goście, a ich akcje były bardziej składne. W Legii szczególnie nieporadny był Adam Majewski. Większy spokój był za to w obronie. W pierwszych 20 minutach Legia miała tylko jedną sytuację bramkową. Sam przed Liberdą znalazł się Majewski, jednak jego wolej wylądował „w chmurach”. Przy kolejnych akcjach legioniści mieli wyraźne problemy z wyprowadzeniem piłki pod pole karne przeciwnika. Gracze Groclinu imponowali szybkością i techniką. W końcu w 25. minucie stało się najgorsze. Fatalny kiks w polu karnym popełnił Majewski a Marcin Zając nie dał Szans Borucowi. Legioniści stwarzali bardzo mało okazji do zdobycia gola. Nie wynikało to jednak ze słabości gospodarzy, ile ze świetnej gry w defensywie gości. Pierwsza połowa (nieco nudnawa) zakończyła się wynikiem 0:1.
W przerwie boisko opuścił Majewski a w jego miejsce wszedł Marek Saganowski. „Sagan” starał się od pierwszej minuty drugiej połowy, ale jakoś piłka nie chciała go znaleźć... Legia ciągle stwarzała mało sytuacji. W końcu na kolejny cios zdecydowali się grodziszczanie. W 50. minucie na lekki strzał z daleka zdecydował się Piotr Piechniak. Jak się łatwo domyślić, gol oczywiście padł. Następne interwencje naszego golkipera nieco poprawiają jego wizerunek. Wybronił kilka naprawdę groźnych strzałów. Pod koniec Legia nieco przycisnęła. Jednak seryjnie świetne okazje marnowali Kucharski, Svitlica, Surma, Sokołowski (wszedł na bezbarwnie grającego Nuhiego) i Zieliński. To nie był po prostu dzień Legii. Spotkanie zakończyło się historycznym zwycięstwem Groclinu. Mimo wszystko gracze warszawscy zostali nagrodzeniu przez publiczność za swój wysiłek. Miejmy nadzieję, że ten mecz był tylko wypadkiem przy pracy...
Autor: Michał Szmitkowski