Wygrana i awans!
Po spotkaniu w lidze z Górnikiem w Polkowicach, Legię czekał mecz na wyjeździe w 1/8 Pucharze Polski również z "Górnikami", ale tymi z Zabrza. Wiadomo było, że w szeregach legionistów nie wystąpi Tomasz Jarzębowski, który nabawił się kontuzji w rozgrywkach ligowych. Zatem od pierwszej minuty zagrali Andrzej Krzyształowicz w miejsce Artura Boruca oraz Jacek Magiera zamiast "Jarzy". Natomiast atak tworzyli wspólnie Marek Saganowski wraz ze Stanko Svitlicą.
Mecz rozpoczął się od 5 minutowego protestu piłkarzy obu ekip wobec chuligańskiego aktu, jakiego dokonali fani GKS Katowice, którzy pobili... własnych piłkarzy. Zaraz potem sędzia dał znak do rozpoczęcia zawodów. Początkowo zarówno Górnik, jak i Legia grały ostrożnie. Widać było gołym okiem, że oba zespoły czują do siebie respekt. Jednak takie "badanie" siebie nie trwało zbyt długo, bo już w 8. minucie spotkania bramkę dla zespołu Legii strzelił Tomasz Sokołowski I!!! Na trybunach przeogromna radość około 100 kibiców z Warszawy. Na twarzach piłkarzy Górnika można było zauważyć lekkie zaskoczenie. Z pewnością nie takiego obrotu sprawy spodziewali się zabrzanie. Widać, że ta stracona bramka podcięła im skrzydła. Natomiast Legia grała spokojnie, rozważnie, kontrolując wydarzenia na boisku. Po dwóch kwadransach gry, goście lekko spuścili z tonu oddając inicjatywę Górnikowi. W 35. minucie spotkania mocny strzał oddał Stanko Svitlica, ale nawet gdyby zdobył gola, to nie zostałaby on uznany, gdyż napastnik znalazł się na pozycji spalonej. Na 2 minuty przed upływem trzeciego kwadransa gry piłkarze Legii przeprowadzili na tyle groźną akcję, że bramkarz gospodarzy musiał wybiec aż na 25 metr, by zapobiec utracie kolejnej bramki. Zaraz potem sędzia przedłużył mecz o 120 sekund, w których to "wojskowi" mieli okazję na podwyższenie wyniku. Jednak z 17 metrów, z rzutu wolnego Stanko uderza piłką w mur, która wychodzi na rzut rożny. Kiełbowicz dośrodkowuje z kornera, ale mimo wszystko futbolówka opuszcza plac gry po niecelnym strzale Sagana. Gwizdek sędziego i piłkarze schodzą na przerwę do szatni. Na tablicy widnieje rezultat 1-0 dla Legii.
W przerwie trener Górnika dokonuje dwóch zmian. Zamiast Błażeja Radlera gra Szulik, a Chyłę zmienia Probierz. Druga odsłona gry rozpoczęła się bardzo ciekawie. W 49. minucie spotkania "Kiełbik" wrzuca futbolówkę wprost na głowę Saganowskiego, ale piłka minimalnie mija słupek bramki gospodarzy. Zaraz potem na akcję legionistów Krzysztof Bukalski z Górnika odpowiada strzałem z 17 metrów, ale gości od utraty bramki ratuje poprzeczka! Chwilę później ripostuje uderzeniem z woleja Marek Saganowski, ale niestety niecelnym. Z minuty na minutę mecz nabiera coraz szybszego tempa, gra staje się wyrównana, obie ekipy walczą ząb za ząb. Legioniści dążą do zdobycia drugiej bramki. W przeciągu kilku minut ani Jackowi Zielińskiemu, ani Saganowi nie udaje się pokonać bramkarza rywala. W 66. minucie spotkania tego drugiego ostro fauluje Kazimierz Moskal. Z miejsca zerwał się Dariusz Kubicki, by zaprotestować przeciw zagraniu rywala. W efekcie zawodnik Górnika zostaje ukarany żółtym kartonikiem. Gra się zaostrzyła, a walka jest coraz bardziej zacięta. Szansę na wyrównanie miał piłkarz Górnika, ale strzelił nad bramką strzeżoną przez Andrzeja Krzyształowicza. Jak wiadomo, niewykorzystane akcje lubią się mścić. Co się nie udało gospodarzom, udało się Svitlicy, który zdobył gola na 2-0 w 79. minucie spotkania! Król strzelców poprzedniego sezonu przewracając się w polu karnym wygranął piłkę obrońcy i pokonał Lecha. Na trybunach szał w sektorze zajmowanym przez kibiców z Warszawy. Mimo prowadzenia, legioniści dążyli do strzelenia trzeciego gola. W międzyczasie na boisko weszli: Wróblewski za Stanko, Tomek Sokołowski II za... Sokołowskiego I oraz Darek Dudek za Dicksona Choto. Na 2 minuty przed końcem spotkania szansę na 3-0 zmarnował Jacek Zieliński, gdyż jego strzał minął bramkę golkipera Górnika. Po tej akcji fani gospodarzy zaczęli opuszczać stadion, a sędzia doliczył 3 minuty, w których wynik już nie uległ zmianie.
Legia wygrała 2-0 na wyjeździe z Górnikiem. Miejmy nadzieję, że jest to dobry prognostyk przed piątkowym meczem z Wisłą Kraków przy Łazienkowskiej, na który już teraz wszystkich kibiców zapraszamy!
Autor: Fumen