Mulryne: Placki? A, plecy!
"To mój pierwszy mecz od kilku miesięcy, więc wiedziałem, że nie będzie łatwo. Miałem kontuzję w końcówce poprzedniego sezonu. Wówczas też skończył mi się kontrakt z Cardiff. Później trenowałem raptem 6-7 tygodni." - powiedział Philip Mulryne, który wczoraj zagrał przeciwko Mławie. Irlandczyk zostanie w stolicy do piątku.
Zostanie Pan w Legii?
- Trenuję do piątku. Po rozmowie z moim menedżerem zdecyduje się moja przyszłość.
Jak przyjęli Pana zawodnicy Legii?
- Dobrze. Zazwyczaj obcokrajowcowi jest ciężko w nowym kraju, ale tutaj wszyscy mi się przedstawili zaraz po wejściu do szatni. Niektórzy nawet po angielsku. Zanim przyjechałem do Polski, poszukałem informacji o Legii w internecie. Jesteście nisko w tabeli, a od mistrza Polski wymaga się więcej. Nie wiem jednak jak grają inne zespoły, bo żadnego nie widziałem.
Zna Pan polskie słowa?
- Dziś się nauczyłem. Jak to było, placki? Aaa, plecy?
Czy utrzymuje Pan kontakty ze sławnymi kolegami z którymi trenował Pan w szkółce Manchesteru United?
- Raczej nie. Dwa lata temu spotkałem się z Wesem Brownem.
Kogo z tamtych lat darzy Pan sympatią?
- Paula Scholesa. To bardzo dobry piłkarz i fajny chłop.