REKLAMA

Powtórzyć sukces

Roger Guerreiro, źródło: Życie Warszawy - Wiadomość archiwalna

Pojawił się Pan w Legii niemal dokładnie przed rokiem. Jak by Pan podsumował ten okres?

Roger Guerreiro: Zmian było niewiele. Zaadaptowałem się już do polskiego klimatu, środowiska, ludzi. Kilku piłkarzy zmieniło się w tym czasie w składzie, a ja wciąż gram i mam wielką motywację, aby wygrywać i walczyć ponownie o mistrzostwo Polski.



Przed rokiem, kiedy pojechał Pan do ambasady Polski w Nikozji, aby wyrobić polską wizę z pozwoleniem na pracę, zaśpiewał Pan po polsku pracownicy naszej placówki: Jak się masz kochanie? Czy oprócz piosenki nauczył się Pan więcej słów w naszym języku?

- Cały czas uczę się języka polskiego. Zresztą nie tylko ja, ale wszyscy koledzy z Brazylii, którzy są w Legii. Na co dzień pomaga nam pani Agata, a podczas treningów czy na zgrupowaniach tłumaczy nam Krzysiek Pawlikowski. Oni nie tylko służą nam jako tłumacze, ale również uczą polskiego. Sporo już potrafię powiedzieć, a jeszcze więcej rozumiem.



Czy dobrze czuje się Pan w drużynie?

- Przez rok przeszedłem wiele z tym klubem. Były momenty radości ze zdobycia mistrzostwa Polski, ale były też trudne chwile. Staram się grać jak najlepiej, aby dawać jak najwięcej radości kibicom, których Legia ma fantastycznych.



Jakie momenty z ostatniego roku zapadły Panu najbardziej w pamięci?

- Do Legii przyszedłem razem z Edsonem i kilkoma innymi zawodnikami. Mieliśmy passę dziesięciu czy jedenastu zwycięstw w lidze. Najmilej wspominam zdobycie tytułu mistrza Polski. A jeśli chodzi o smutniejsze przeżycia, to myślę o rundzie jesiennej ubiegłego roku, kiedy graliśmy słabo, odpadliśmy z europejskich pucharów, jak również z Pucharu Polski.



Niedawno w Legii pojawił się Ryszard Szul, człowiek, który wprowadził sporo nowinek do klubu. Czy po jego przyjściu dużo zmieniło się w treningach?

- Trener Szul wprowadził do treningu wiele nowych elementów. Na razie pracuje się nam bardzo dobrze. Zobaczymy, jakie będą tego efekty na boisku.



Trener Szul powiedział, że ma Pan najlepszą koordynację. To efekt lat praktyki w tańczeniu samby?

- W Brazylii nie trenujemy samby. Każdy, kto przyjedzie na dyskotekę, popatrzy i już potrafi tańczyć. My po prostu się z tym rodzimy (śmiech). Tak samo jest z ćwiczeniami aplikowanymi przez trenera Szula. Wystarczyło popatrzeć i naśladować. To fakt, że nigdy nie miałem problemów z koordynacją.



Jak porówna Pan cypryjskie zgrupowania obecne i to sprzed roku?

- W zasadzie nie ma różnicy. Klub o wszystko dba, o nic nie musimy się martwić. Pogoda jest ładna, jest ciepło, świeci słońce, boiska mają bardzo dobrą murawę... Jedyna różnica to to, że przed rokiem jeździliśmy po różnych boiskach. Teraz trenujemy i gramy na tym samym i to jest korzystne, bo dokładnie wiemy, ile czasu będziemy jechać, jaka jest trawa etc.



W ubiegłym roku mówiło się, że grupa Brazylijczyków izoluje się od pozostałych kolegów z drużyny. Jak jest obecnie?

- Nie ma czegoś takiego jak podział w drużynie. Wszyscy jesteśmy kolegami, stanowimy jeden zespół. Zdarzało się, że z Polakami szliśmy np. do dyskoteki czy gdzieś indziej. Oczywiście z powodów językowych częściej przebywam z Brazylijczykami. Niezależnie od narodowości każdy zasługuje na miejsce w składzie. O tym, czy gram, powinny decydować nie narodowość czy kolor skóry, ale umiejętności piłkarskie.



O Brazylijczykach często krążą opinie, że lubią się zabawić. Przykładem był Elton, który tak imprezował, że dwa razy został zatrzymany, prowadząc samochód pod wpływem alkoholu...

- Każdy odpowiada za siebie. Ja nie mam takich problemów jak Elton, nie piję, bo nie lubię. Oczywiście po wygranym meczu lub w dniu wolnym mogę z przyjaciółmi wyjść do dyskoteki. Dlaczego w wolnych chwilach miałbym siedzieć w domu? Lubię tańczyć, lubię się bawić, trzeba tylko wiedzieć, kiedy można to robić.



Przez rok pobytu w Legii sporo zmieniło się również w Pana życiu prywatnym. Na palcu pojawiła się obrączka...

- To prawda. Mam dziewczynę o imieniu Alyne. Podobnie jak ja, ma 24 lata. Ostatnie dwa miesiące ubiegłego roku spędziła ze mną w Polsce. Za tydzień ponownie przyjedzie do mnie do Polski. Bardzo się cieszę, że pojawiła się w moim życiu. Zawsze dobrze mieć kogoś u boku, z kim można porozmawiać.



Jak się poznaliście?

- Jeszcze w Brazylii, kiedy grałem we Flamengo Rio de Janeiro. Alyne tam pracowała. Przypadliśmy sobie do gustu i tak szczęśliwie jesteśmy do dzisiaj razem. W połowie tego roku zamierzamy się zaręczyć. I tak już od pewnego czasu żyjemy jak małżeństwo, ale chcemy przejść kolejne etapy, zgodnie z brazylijską tradycją. Oczywiście, myślimy też o ślubie, ale konkretnej daty jeszcze nie ustalaliśmy. Na pewno odbędzie się w Brazylii. Najpierw będą jednak oficjalne zaręczyny.



Ale nosi Pan obrączkę. W Polsce to symbol małżeństwa.

- W Brazylii jest trochę inaczej. Srebrna obrączka na prawej ręce oznacza chodzenie ze sobą. Złota - narzeczeństwo. O małżeństwie świadczy złota obrączka, ale na lewej ręce.



Czy uważa Pan, że Legia w tym roku ponownie zdobędzie tytuł mistrza Polski?

- Oczywiście. Mamy tylko trzy punkty straty do lidera, zespołu z Bełchatowa. Piłkarze GKS-u zdołali nam wydrzeć trzy punkty w rundzie jesiennej. Teraz my możemy zrobić to samo. Wierzę, zresztą nie tylko ja, ale cała drużyna, że znowu uda nam się odnieść wiele zwycięstw i powtórzyć sukces z ubiegłego sezonu.



Rozmawiał Krzysztof Lech

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.