Wpadliśmy w psychiczny dołek
Po meczu w Zabrzu, trener Dariusz Wdowczyk tłumaczył porażkę brakiem odpowiedniej motywacji u piłkarzy.
Łukasz Surma: Nie wiem, co szkoleniowiec miał na myśli. Dla mnie zdobycie tytułu mistrza Polski było spełnieniem marzeń, ale nie zamknęło rubryki o nazwie „sukcesy”. Przygotowując się do nowego sezonu nadal odczuwałem niedosyt, dlatego przystępowałem do rywalizacji z wielkimi nadziejami. Poza tym doskonale znam chłopaków, którzy zajmują miejsca w szatni Legii i wiem, że myśleli podobnie. Tym bardziej, że kilku z nich, dwukrotnie przeżywało radość ze zdobycia mistrzostwa. I zgodnie zapewniali, że za drugim razem smakowało znacznie lepiej. Wszyscy liczyliśmy na udział w pucharach, z jednoczesnym powtórzeniem sukcesów krakowskiej Wisły, która w ostatnich latach potrafiła dwa razy z rzędu zdobyć „majstra”.
Na razie obie drużyny dołują, przyglądając się rywalizacji zespołów z niewielkich miast, takich jak Bełchatów czy Lubin…
- W 1980 roku drużyna Szombierek Bytom okazała się najlepsza w Polsce, ale kilka lat później wszelki słuch o niej zaginął. W lidze znowu rządziły – Górnika Zabrze i Legia. To normalna kolej rzeczy, dlatego warto czasami prześledzić historię pierwszoligowych rozgrywek. W zagranicznych ligach również zdarzają się tego typu przypadki. To główny powód, dla którego piłka nożna cieszy się tak wielką popularnością.
A może w Bełchatowie, Lubinie i Kielcach postawiono na piłkarzy mniej znanych, za to bardziej ambitnych?
- Zawsze powtarzam, że w Polsce mamy wielu utalentowanych zawodników. Problem w tym, że w poprzednim sezonie Legia była znacznie silniejsza jako drużyna. Jestem przekonany, że gdybyśmy stanowili ją nadal, rywale mogliby ewentualnie deptać nam po piętach. Niewielu legionistów powoływano do reprezentacji, ale w sezonie przegrywaliśmy jeden, góra dwa mecze. Przypomnę rok 2003, kiedy zdobyliśmy wicemistrzostwo, przegrywając tylko jeden mecz w rundzie wiosennej. Co z tego, skoro Wisła wygrała wówczas wszystkie spotkania.
A czym różni się obecna runda wiosenna od poprzedniej?
- Nadal uważam, że grając w tym składzie jesteśmy w stanie pokonać wszystkie zespoły ekstraklasy. Przynajmniej było nas na to stać. Mówię było, bo w tej chwili mamy już za dużą stratę punktową. Nie wiem, czy wciąż czujemy się na tyle mocni, ale z pewnością zatraciliśmy kilka walorów, których brak rywale potrafili w pełni wykorzystać.
Nadal widzi pan swoją przyszłość w zespole Legii?
- Nie wiem, co będzie po zakończeniu sezonu. Wiele zależeć będzie od decyzji i woli prezesów Legii, którzy dbają również o finanse klubu. Mam podpisany kontrakt i chce wypełnić go do końca.
Rozmawiał Piotr Wojciechowski