Marcin Burkhardt ma się nad czym zastanawiać - fot. Legia LIVE!
REKLAMA

Burkhardt na włosku

źródło: Życie Warszawy - Wiadomość archiwalna

Marcin Burkhardt jest w kropce. Przed dwoma tygodniami szefowie Legii powiedzieli mu, że powinien szukać nowego klubu. Ostatnio kazali mu się wstrzymać z decyzją o opuszczeniu Warszawy.

Burkhardt przyszedł do Legii przed trzema laty na zasadzie wypożyczenia. Po roku Legia wykupiła go z Amiki. Właściciele stołecznego klubu zapłacili klubowi z Wronek 650 tys. euro, a z piłkarzem podpisali trzyletni kontrakt.
Słowo dotrzymane

„Bury” miał równie wielki talent piłkarski, jak chęci do zabawy. Bywalec poznańskich dyskotek, który za picie alkoholu na obozie w Austrii został przesunięty do zespołu rezerw Amiki, po przeprowadzce do stolicy obiecywał, że wydorośleje.
Słowa dotrzymał. Duży wpływ na to miała kobieta, którą poznał – Sylwia ze Szczecina. Marcinowi nie pozostało nic innego jak skupienie się na grze w Legii i podnoszeniu swoich umiejętności. Wierzyli w niego trenerzy Jacek Zieliński i Dariusz Wdowczyk.

Kłopoty zdrowotne

„Burinho” odpłacał się niekonwencjonalnymi podaniami i zaskakującymi strzałami. Walnie przyczynił się do zdobycia mistrzostwa Polski AD 2006. Zdobył gola w meczu z Odrą w Wodzisławiu (na 2-1 w doliczonym czasie gry) i w spotkaniach z Cracovią (5-0) i Groclinem (4-0).
Niestety, w parze z sukcesami nie szło zdrowie. W poprzednim podstawowym składzie zagrał w lidze zaledwie cztery razy, strzelając jednego gola. Narzekał na ból w plecach. Gdy się trochę podkurował, musiał znów się leczyć. Podczas zimowych przygotowań do rundy wiosennej w Hiszpanii nabawił się kontuzji kolana. Wiosną grał wyjątkowo mało.
Latem, po transferze Martinsa Ekwueme i przesunięciu Rogera do środka pomocy, decydenci Legii uznali, że mają o jednego rozgrywającego za dużo. Mirosław Trzeciak miał pozbyć się Juniora.
– Ale to mi powiedziano, że mam sobie szukać klubu – wyjaśnia Burkhardt.

Oferta zagraniczna

Dlaczego? Nie dlatego, że jest słabszy od Juniora. Decydujący okazał się fakt, że Burkhardt był dobrym kolegą Łukasza Surmy i Piotra Włodarczyka, których szefowie Legii wyrzucili z drużyny, nie wyjaśniając klarownie swojej decyzji.

Gdy sfinalizowano transfery Dawida Janczyka i Grzegorza Bronowickiego, okazało się, że w 24-osobowej kadrze Legii może pozostać miejsce także dla Burkhardta.

– Prawdę mówiąc, sam nie wiem, co mam robić. Na razie muszę wyleczyć kontuzję. Mam rozwłókniony mięsień dwugłowy. Dwa tygodnie zabiegów to maksimum. Po nich będę w pełni zdrowy. Nie wiem jednak, czy zostanę w Legii, czy odejdę. Sam się waham. Z jednej strony chciałbym zostać na Łazienkowskiej, bo Jan Urban tworzy bardzo interesujący zespół. Mam jednak także propozycję gry w klubie zagranicznym. Trener i dyrektor sportowy Legii oceniają szansę mojego pozostania w Warszawie na 50 proc., więc sytuacja jest patowa – mówi Burkhardt, który nie chce zdradzić, o jaki zagraniczny klub chodzi.

Także jego menedżer Grzegorz Bednarz nie chce mówić o ewentualnym transferze z udziałem piłkarza. Niewykluczone jednak, że ostatecznie kolejny zawodnik niechciany przez szefów Legii znajdzie sobie intratniejszą posadę od tej w Warszawie.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.