REKLAMA

Chcę grać od pierwszej minuty

Jakub Wawrzyniak, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

Jutro startuje ligowa rywalizacja. Ucieka pan myślami do meczu z Cracovią?

Jakub Wawrzyniak: Na pewno. Zresztą cały tydzień jest podporządkowany temu meczowi. Widzę, że cała drużyna czeka na niego niecierpliwie. Pierwszy mecz to przecież zawsze wielka niewiadoma. Tak jest i teraz. Dyspozycja Legii jest dużą zagadką przede wszystkim dla kibiców. Pamiętają przecież nasze słabe 45 minut w Wilnie. Szkoda tylko, że nie dostaliśmy szansy na naprawienie naszych błędów. Później były sparingi, w których zagraliśmy całkiem przyzwoicie. Osobiście jestem więc spokojny o naszą dyspozycję. Zrobimy wszystko, żeby zacząć jak najlepiej.



A czego fani mogą się spodziewać po pana grze? Rozbite czoło już się zagoiło?

- Wszystko już z nim w porządku. Swoją drogą ciekawe, że ostrzej traktują mnie koledzy z drużyny, niż przeciwnicy (śmiech). Mówiąc poważnie, to nie były to urazy na tyle groźne, żeby eliminowały mnie choćby z jednego treningu.



W Legii jest pan dopiero od kilku tygodni, ale wygląda na to, że na dobre zadomowi się pan w wyjściowej jedenastce. Szybko zdobył pan zaufanie trenera Jana Urbana.

- Przychodząc do Warszawy, wiedziałem, że chcę grać. Przecież nie po to zmienia się barwy klubowe, żeby siedzieć na ławce. Każdy chce grać, a już problemem szkoleniowca jest wybranie tych, którzy mają wyjść od pierwszej minuty. Nie ukrywam jednak, że mam nadzieję na grę w pierwszym składzie. Jeśli dostanę taką szansę, to w każdym meczu czy treningu muszę udowadniać, że trener postąpił słusznie, stawiając na mnie. Konkurencja jednak nie śpi. Tym bardziej, że nasza kadra jest bardzo wyrównana. Mam nadzieję, że ta rywalizacja przełoży się na punkty zdobywane w meczach ligowych.



Jednak nawet jeżeli Legia uzbiera najwięcej punktów i tak nie zagra w europejskich pucharach. Jak perspektywa gry o nic wpływa na waszą mobilizację?

- Motywacja jest olbrzymia. Gram w pierwszej lidze od roku i mówiąc szczerze nie powąchałem nawet sukcesów w polskiej piłce. Mogę więc zapewnić, że zrobię wszystko, żeby zaprezentować się jak najlepiej w każdym meczu. Nie oszukujmy się – Legia to najwyższa półka polskiej piłki i klub najbardziej rozpoznawalny za granicą. Musimy więc zrobić wszystko, żeby szybko odpokutować karę i za dwa lata grać już w pucharach.



Do tego potrzebne jest jednak miejsce w czołówce, a rywale zbroją się na potęgę. Jak pana zdaniem będzie wyglądała rywalizacja w lidze?

- Nie chcę się podejmować takich spekulacji. Na pewno wszystkich cieszy, że o najwyższe cele rywalizuje kilka drużyn. W minionych latach o mistrza biła się tylko Legia i Wisła Kraków, a reszta w ogóle nie była brana pod uwagę. Teraz jest nawet sześć drużyn, które do końca będą walczyły o pierwsze miejsce. Ta rywalizacja powinna przyciągnąć kibiców na trybuny i być korzystna dla nas. Wiadomo, że im więcej ludzi na trybunach, tym lepiej się gra.



Na razie wokół ligi zamiast tłumu kibiców jest wielkie zamieszanie. Jak pan, jako piłkarz odbiera nieporozumienia związane z licencjami i korupcją?

- Muszę przyznać, że nie czytam za dużo gazet i nie wiem na ten temat zbyt wiele. Dużo dowiaduję się jednak od kolegów i mojego taty, który jest wielkim fanem piłki nożnej. Na pewno nie jest dobrze, jeżeli pojawiają się takie zawirowania. Tydzień przed rozpoczęciem ligi nie wiadomo, kto w niej wystartuje. Drużyny odwołują się od decyzji o licencjach, zdegradowani chcą wrócić do ligi. To po prostu śmieszy wiele osób. Dlatego zostawiam to na boku i nie zajmuję się tym.



Mówi pan, że nie czyta gazet. Czemu?

- Uważam, że tak jest lepiej. Koncentruję się tylko na grze, a nie na tym jak jestem oceniany.



Z jakim numerem na koszulce będzie pan grał w Legii?

- 24 i jest to numer całkowicie przypadkowy. Nie wiąże mnie z nim żaden sentyment. Zresztą nie przywiązuje się do numerów. Mam tylko jeden warunek – nigdy nie zagram z 16.



Dlaczego?

- W 1998 r. doznałem otwartego złamania obu kości prawego podudzia i grałem właśnie z numerem 16. Od tamtej pory go unikam. A w Legii przywitała mnie właśnie koszulka z tym numerem. Przed jednym z meczów sparingowych w Grodzisku, nad moją szafką wisiała koszulka z „szesnastką”. Nikogo nie pytając, szybko zamieniłem stroje z Kamilem Grosickim. W meczu wystąpiłem już z numerem 9.



Rozmawiał Tomek Janus

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.