Radość Takesure Chinayamy po zdobyciu pierwszego gola w barwach Legii - fot. Adam Polak
REKLAMA

Chinyama chce się pokazać

źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna - Wiadomość archiwalna

Nie ma znaczenia, że Legia od siedmiu lat nie wygrała u siebie z Groclinem - mówi Jan Urban, trener lidera ekstraklasy. Mecz w niedzielę. Gdy Urban przejął Legię drużyna pojechała w okresie przygotowawczym na zgrupowanie do Grodziska Wlkp. I tam zaczęła od sparingu z Groclinem. Legia była wyraźnie lepsza, choć wygrała tylko 1:0 (bramka Kamila Grosickiego). - Na to też nie można zwracać uwagi. Najważniejsze, że budowa drużyny idzie w dobrym kierunku. Pokażemy, że wygrane w dwóch kolejkach otwierających sezon to nie był przypadek - deklaruje szkoleniowiec warszawian.
Groclin przyjeżdża do Warszawy wzmocniony. Do składu wracają pauzujący ostatnio z powodu kłopotów żołądkowych (tajemniczy wirus, jakiego zawodnicy nabawili się podczas wyjazdu na mecz pucharowy do Azerbejdżanu) Igor Kozioł, Radosław Majewski i przede wszystkim Adrian Sikora - napastnik, którego gol zapewnił Groclinowi wygraną przy Łazienkowskiej w poprzednim sezonie. Goście przyjeżdżają dodatkowo z człowiekiem o bardzo znanym w Warszawie imieniu i nazwisku. Tyle że trener Jacek Zieliński to nie ten, który przez lata grał i trenował w Legii.

- Wiemy, że jesteśmy faworytami. Często są takie sytuacje, że jakaś drużyna komuś nie leży, ale takie rzeczy się zdarzają. Nie rozmawialiśmy w ogóle na ten temat. Piłkarze na pewno wiedzą o tej statystyce, ale nic poza tym. Drużyna wierzy we własne siły i jest zmotywowana. Moim problemem jest to, żebyśmy utrzymali się w takiej formie przez dłuższy czas. Cieszymy się, że jesteśmy liderem, ale presji nie ma - mówi Urban. - Legia nie wygrała tu siedmiu kolejnych meczów z Groclinem? Przełamiemy tę serię - dodaje Miroslav Radović.

Legia w tym meczu wystąpi w tym samym składzie jak w dwóch poprzednich. W ataku na pewno zagra Takesure Chinyama. Napastnik z Zimbabwe, który pod koniec ubiegłego roku był bez pozytywnych dla siebie efektów testowany przez Legię, na rundę wiosenną trafił właśnie do Groclinu. I tam wyrobił sobie renomę w polskiej ekstraklasie. W 11 meczach strzelił trzy gole, pokazał sporo dobrych zagrań, choć prawdę mówiąc był też bardzo nieskuteczny. Po sezonie stwierdzono u niego wadę serca i nie przedłużono umowy. Jego menedżer przebadał zawodnika u kilku lekarzy, po czym stwierdzono, że wady nie ma i Chinyama jest zdolny do uprawiania sportu. W Grodzisku wciąż mają inne zdanie, ale Chinyama jest legionistą i na razie nie widać, by miał jakiekolwiek kłopoty ze zdrowiem. W niedzielę będzie chciał pokazać, że racja jest po jego stronie.

Niedzielny mecz poprowadzi Tomasz Mikulski z Lublina, który dla Legii jest pamiętny przede wszystkim z ubiegłorocznego meczu z Widzewem w Łodzi i z tego, że wyrzucił z boiska dwóch Brazylijczyków z boiska (Juniora i nieobecnego już w Legii Eltona). Nie jego jednak obecność jest głównym zmartwieniem piłkarzy i trenerów. - Bardzo byśmy chcieli, by na stadion wróciła atmosfera. Gorący doping to 30 procent wygranej już przed spotkaniem - uważa Urban. Obrażeni na zarząd klubu kibice (oczywiście nie wszyscy) zapowiadają jednak, że znów nie będą dopingowali.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.