REKLAMA

60 minut i co dalej?

Fumen, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

Kibice obserwujący mecze z Cracovią i Dyskobolią mogli przeżyć pewne deja vu. Przez pierwszą część spotkania oglądaliśmy Legię dominującą, grającą lepszą piłkę. W drugiej odsłonie ekipa Jana Urbana z minut na minutę słabła z sił i od 60. minuty oddała więcej pola rywalowi. Skutkiem czego było więcej akcji bramkowych ze strony przeciwnika i nerwówka do ostatniego gwizdka sędziego. Co może być przyczyną tego stanu rzeczy? Odpowiedzi na te pytania szukał Jan Urban.
- Rzeczywiście jest to aspekt, nad którym musimy się zastanowić. Wiadomo, że wszyscy grają spokojnie i dobrze, kiedy rezultat jest korzystny. - stwierdził opiekun Legii. - Mam tu na myśli prowadzenie dwiema lub trzema bramkami, tak jak miało to miejsce w Zabrzu. Nie wydaje mi się, że praca jaką musieliśmy wykonać w meczu z Dyskobolią czy Cracovią była mniejsza niż w pojedynku z Górnikiem. Aczkolwiek ciężko jest prezentować się tak samo po zdobyciu pierwszej bramki, jak przed osiągnięciem stanu 1-0. - mówi szkoleniowiec. - Nad tym musimy popracować, porozmawiać, zastanowić się skąd się to bierze. Jednak z dnia na dzień tego nie zrobimy. Owszem, na pewno mieliśmy większe nadzieje, że będzie to spotkanie kompletne w naszym wykonaniu, a nie jak w 1. kolejce. Po 30 minutach gry wydawało się, że będzie jak w Zabrzu. Natomiast później karta się odwróciła. Poza tym należy pamiętać, że Dyskobolia jest doświadczonym zespołem, który w lidze może sporo namieszać. - zakończył trener zespołu z Łazienkowskiej.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.