REKLAMA

Powiedzieli po meczu

Tomek Janus, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

Błażej Augustyn: Pojawiłem się na murawie, gdy Dyskobolia przeważała. Wiadomo, że nie jest łatwo wejść w meczowy rytm, gdy wchodzi się z ławki w takiej sytuacji. Dobrze, że udało się nam dowieść wynik do ostatniej minuty. Druga połowa była jednak bardzo ciężka. Była duża presja, bo przeciwnik napierał i naszym celem było utrzymanie prowadzenia. Udało się nam to i jesteśmy z tego zadowoleni. Trochę zaczęły wszystkim puszczać nerwy pod koniec spotkania. To potwierdza jednak, że bardzo chcieliśmy wygrać. Pamiętaliśmy przecież, że Legia nie wygrała z Dyskobolią na własnym stadionie od siedmiu lat. Dziś przełamaliśmy złą passę.
W każdy mecz wkładamy maksimum wysiłku. Od początku siadamy na rywala pressingiem, a to kosztuje dużo zdrowia. Każdy daje jednak z siebie i ambitnie dąży do tego, żeby nasza gra wyglądała jak najlepiej. Pod koniec nieraz jest już ciężko. Dobrze, że dziś z dobrej strony pokazał się Janek Mucha. Wyciągał takie piłki, że nic tylko gratulować.

Jakub Wawrzyniak: Trzeci mecz, trzecia wygrana i trzeci raz na zero z tyłu. Jesteśmy więc zadowoleni. Dobrze w bramce zagrał dziś Janek Mucha. Ale bramkarz właśnie od tego jest, żeby bronić nawet w trudnych sytuacjach. Musimy jednak zastanowić się nad słabszą drugą połową. Znów było podobnie jak w meczu z Cracovią. W naszą grę wkradło się za dużo nerwowości. Końcówka była przez to aż za dramatyczna

Piotr Bronowicki: Dyskobolia to bardzo silny przeciwnik, który szczególnie nie leży Legii na Łazienkowskiej. Wiedzieliśmy, że to fatum trwa zbyt długo i wreszcie trzeba położyć mu kres. Dobrze, że udało się dziś dotrwać z prowadzeniem do ostatniej minuty. Szczęśliwa siódemka Dyskobolii dobiegła więc końca i przy odrobinie szczęścia wygraliśmy.
W pierwszej połowie zagraliśmy dobrze. Gorzej było w drugiej odsłonie, która nie była pięknym widowiskiem. Jednak dobrą drużynę poznaje się po tym jakie są wyniki. I to właśnie to powinno być oceniane. Za kilka tygodni nikt nie będzie pamiętał w jakim stylu wygraliśmy. Najważniejsze będą trzy punkty, które dopisaliśmy dziś do naszego konta.

Jan Mucha: Wszyscy mnie pytają czemu wyszedłem z piłką poza pole karne. Muszę przyznać, że myślałem, że jest faul. Okazało się jednak, że nie było przewinienia. Zrobiłem więc sobie trochę dodatkowej pracy. Ciężko mi powiedzieć dlaczego dobrze graliśmy tylko do 30. minuty. Może problem tkwi w naszych głowach? Mieliśmy jednak tyle okazji, że i tak powinniśmy wygrać z większym spokojem. Kolejna bramka uspokoiłaby grę. Czy dobrze dziś grałem? Chyba zagrałem na swoim poziomie. Dobrze, że kolejny raz zachowałem czyste konto. Czy zasługuję na miejsce w pierwszym składzie? Najlepiej niech każdy sam wypracuje sobie opinię na ten temat. Ja robię wszystko, by pokazywać na co mnie stać.

Bartłomiej Grzelak: Znów daliśmy plamę w drugiej połowie. Zresztą już pod koniec pierwszej części gry graliśmy ślamazarnie i słabo realizowaliśmy założenia taktyczne. Nie wypełnialiśmy swoich zadań i przez to Dyskobolia ciągle stwarzała groźne sytuacje. Nie przywiązuję wagi do tego czy strzeliłem piękną bramkę. Najważniejsze, że był to gol, który dał mojej drużynie wygraną. Legia czekała na nią siedem lat, ale dziś przełamaliśmy złą passę. Może trafienie pomoże także mi i będzie dobrym prognostykiem przed kolejnymi meczami. Czekam na kolejne bramki, bo muszę spłacić kredyt zaufania, który zaciągnąłem przychodząc na Łazienkowską.
Nie wiem czemu po dobry początku, końcówkę mieliśmy kiepską. Zauważam jednak pewne analogie. Po strzelonej bramce cofamy się. Może to jest zakodowane w naszej psychice, żeby bronić wyniku? Chyba boimy się utraty gola i chcemy jej za wszelką cenę zapobiegać. Nie wyciągajmy jednak zbyt daleko idących wniosków.

Aleksandar Vuković: Mamy trzy punkty i to jest najważniejsze. Z przebiegu meczu chyba sobie zapracowaliśmy na wygraną. W drugiej połowie pozwoliliśmy jednak rywalowi na zbyt dużo. Musimy się nad tym zastanowić. Na razie cieszymy się jednak z wygranej i z tego, że mamy dziewięć punktów. Z mankamentami sobie poradzimy, a każdy mecz możemy wygrywać po 1-0.

Piotr Rocki (Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski): Pretensje za przegraną możemy mieć tylko do siebie. Mieliśmy tyle sytuacji, że powinniśmy je wykorzystać. W pierwszej połowie doskonałą okazję miał Bartosz Ślusarski. Gdyby trafił, to mecz ułożyłby się zupełnie inaczej. Dawno nie wiedziałem, żeby Legia aż tak bardzo broniła się na własnym stadionie. Słabo zaprezentowali się też sędziowie. Chyba nie mamy do nich szczęścia, bo już trzeci mecz z rzędu utrudniają nam życie. W Lubinie był karny z kapelusza. W Bełchatowie przegraliśmy po golu ze spalonego. Dziś też niektóre decyzje nie były dobre. Nie wiem czy to brak umiejętności, czy lęk przed presją warszawskiej publiczności. Powtarzam jednak, że najwięcej pretensji musimy mieć do siebie. Gdybyśmy byli skuteczniejsi, to dziś wyjeżdżalibyśmy z Warszawy z okazałym zwycięstwem.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.