Marcin Burkhardt - fot. Adam Polak
REKLAMA

Powiedzieli pod szatniami

Tomek Janus, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

Marcin Burkhardt: Fizycznie czułem się dużo lepiej niż w sparingu z Jagiellonią Białystok. Wtedy chyba za bardzo chciałem pokazać się z dobrej strony. Dziś było lepiej, ale zdaję sobie sprawę, że to nadal nie jest to, czego od siebie oczekuję. Oddawałem dużo strzałów. Piłka jednak nie słucha się mnie. Tylko z wolnego uderzyłem dobrze. Reszta strzałów wołała o pomstę do nieba. Muszę dalej trenować, pracować i powoli wracać do formy.
Nie gramy w tym składzie i widać było w naszej grze brak zgrania. Nie było jednak tak tragicznie, a winy za słabszą postawę nie można zrzucać na młodych graczy. Miałem sytuację po rozegraniu piłki z rzutu wolnego. Trenujemy takie zagrania, ale najpierw ja nie trafiłem w piłkę, a później Dickson jej nie dobił. Mecz był trochę nudny, ale po wyjściu z grupy rozgrywki powinny nabrać rumieńców. Czy postawą w dzisiejszym meczu przybliżyłem się do pierwszego składu Legii? To pytanie do trenera.

Marcin Smoliński: Ciężko jest dobrze wejść w mecz, gdy nie gra się co tydzień. Do tej pory występowałem tylko w sparingach lub spotkaniach towarzyskich. Teraz mam to szczęście, że zaczął się Puchar Ligi. Będzie więc okazja do częstszej gry. To jest potrzebne, bo dziś w 80. minucie z siłami było już kiepsko. Grając co tydzień w meczach pucharowych powinienem jednak dojść do optymalnej formy fizycznej.
Do miejsca w pierwszej jedenastce mam jeszcze daleką drogę. Chłopaki dobrze grają, ale niech grają tak jak najdłużej. Mamy dobry zespół, ale w meczach pucharowych będę starał się udowodnić, że i ja nie jestem słabszy. Co to meczu to był on bez wyrazu. Mieliśmy kilka klarownych sytuacji, ale spotkanie był wyrównany.

Tomasz Sokołowski (Ruch Chorzów): Obie drużyny zagrały dziś w nieco rezerwowych składach. Nie zmienia to jednak faktu, że cieszymy się z remisu, który wywozimy z Łazienkowskiej. Sam mecz był dobrą okazją dla zawodników, którzy nie grają za często w lidze. W spotkaniach Pucharu Ekstraklasy mają okazję do ogrania się.
W ostatniej akcji mogłem strzelić gola, ale czekałem na wsparcie kolegi. Włączył się do niej nasz obrońca i liczyłem, że lepiej to rozegramy. Teraz można żałować, że nic z tego nie wyszło. Nie wiadomo jednak, co by się stało, gdybym zdecydował się na strzał. Tak to jednak jest w piłce, że nie zawsze wszystko się udaje.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.