REKLAMA

Wdowczyk odkrywa karty

Bartek, źródło: Piłka Nożna - Wiadomość archiwalna

Po zakończeniu sezonu 2005/06 znalazł się na trenerskim szczycie. Dariusz Wdowczyk na łamach "Piłki Nożnej" tłumaczy się z transferów i odkrywa kulisy tamtej drużyny. "Przed startem w kwalifikacjach Ligi Mistrzów, chciałem podwyższyć jakość w zespole. Dlatego po bardzo udanym eksperymencie z Rogerem i Edsonem, postanowiłem sięgnąć po kolejnych obcokrajowców, głównie Brazylijczyków. Niestety to był gwóźdź do trumny. Choć na przykład ściągnięcie Miroslava Radovicia uważam za ogromny osobisty sukces." - mówi Wdowczyk.

"Nie wiedziałem po prostu, że Hugo Alcantara skoncentruje się na nieustannym telefonowaniu do żony, z którą mu się nie układało, a problemy osobiste przypłaci nadwagą. Nie sądziłem też, że Elton Brandao będzie miał problem alkoholowy. Być może moim błędem było, że bardzo długo się za nimi się wstawiałem – i nie tylko za nimi. Szybko o tym zapomnieli, a gdy publicznie powiedziałem, że przydałoby się kilku graczy strzelić z plaskacza w łepetynę, aby otrzeźwieli – sielanka się kończyła. Na pewno mieli duży wpływ na drużynę i przyczynili się do tworzenia złej atmosfery w szatni. Dziś wiem, że nie powinienem się zgodzić, aby Jacek został moim asystentem. Rozumiem, że Zielkowi trudno było się pogodzić z nową sytuacją, ale skoro zaakceptował propozycję pozostania w klubie na stanowisku asystenta powinien być lojalny. Od początku miałem wrażenie, że nie gramy w jednym zespole (...) Potem słyszałem głosy, że – mówiąc oględnie – współpracował z zawodnikami przeciwko mnie. Nie wiem, czy to prawda." - dodaje Wdowczyk.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.