REKLAMA

Zadecyduje jeden błąd

Piotr Giza, źródło: Super Express - Wiadomość archiwalna

Dla ciebie to chyba wyjątkowy mecz.

Piotr Giza: Jasne, emocje będą wielkie, ale nie tylko dlatego, że jestem z Krakowa. Przegraliśmy ostatnie dwa mecze i bardzo chcemy się zrehabilitować, a poza tym gramy przecież z liderem. Spotkają się dwie najlepsze drużyny w Polsce i to będzie fajny sprawdzian dla obu zespołów. Będzie można się porównać i zobaczyć, kto w tej chwili jest lepszy.



Ograłeś kiedyś Wisłę?

- Właśnie, jeszcze nigdy z nimi nie wygrałem. Kiedy byłem w Cracovii, udawało się zremisować, ale jeżeli już ktoś wygrywał, to górą była Wisła. Raz w derbach zdobyłem gola i wtedy byliśmy blisko zwycięstwa, ale skończyło się remisem 1:1.



Na stadionie Wisły ma być ponad 20 tysięcy kibiców, którzy nie przepadają ani za Legią, ani za Cracovią, w której grałeś. Nie boisz się ich przyjęcia?

- Nie mam pojęcia, jak fani Wisły mnie przyjmą i - szczerze mówiąc - nie zastanawiam się nawet nad tym. Jak już zaczynam grać, to nie myślę o tym, co się dzieje na trybunach. A jeżeli nawet, to czasami takie negatywne przyjęcie fanów działa bardzo mobilizująco.



Niemal całe życie mieszkałeś w Krakowie, więc pewnie wielu twoich znajomych to fani Wisły.

- W moim bloku mieszkali fani "Pasów" i w ogóle ta część osiedla kibicowała Cracovii. Ale wśród kibiców Wisły też mam wielu dobrych kumpli, z niektórymi chodziłem do szkoły, innych znam z podwórka. Kiedy miałem 12 lat, przez pewien czas grałem nawet w Wiśle. Byłem wtedy trampkarzem i trener Stanisław Chemicz ściągnął mnie z Kabla Kraków.



Podobno wtedy koledzy z boiska wołali na ciebie Hagi.

- To nie było tak. Po prostu bardzo chciałem grać jak Hagi, Rumun był moim idolem. Pamiętam Mundial w 1994 roku i jego wspaniałe występy. Jak wielu młodych chłopaków zakochałem się wtedy w tym zawodniku.



W niedzielę Legii przydałby się taki lider jak Hagi. Jaki będzie ten mecz?

- Ciężko przewidzieć. Drużyny są wyrównane i o wszystkim zdecydują szczegóły - jedna akcja, przypadkowa bramka na początku meczu, jeden głupi błąd.



Faworytem jest jednak Wisła. Mówi się, że trudno o gorszy dla Legii moment na taki mecz.

- Wszyscy wiemy, że z Odrą zagraliśmy najsłabszy mecz w sezonie, ale każde spotkanie jest inne, a starcia takie jak to z Wisłą rządzą się swoimi prawami. To, że ostatnio słabiej się prezentowaliśmy, nie ma aż takiego znaczenia. Zresztą tak tragicznie nie graliśmy. Nie było przecież tak, że rywale robili z nami, co chcieli.



Jak koncentrujesz się przed takimi spotkaniami? Jakieś relaksujące hobby?

- Teraz jest za zimno, ale lubię powędkować.



W Wiśle jest kilku zapalonych wędkarzy. Na przykład Kamil Kosowski i Marcin Baszczyński.

- Tak, wiem. Podczas mistrzostw świata w Niemczech łowiliśmy trochę razem.



A jaką największą rybę udało ci się złowić?

- Jakichś oszałamiających sukcesów na tym polu nie mam.



Może niedzielny połów w Wiśle będzie udany?

- Byłoby fajnie.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.