REKLAMA

Edson i Roger: Wygramy

źródło: Gazeta Wyborcza/Przegląd Sportowy - Wiadomość archiwalna

- Wyjdziemy na boisko z wielką wolą zwycięstwa. Chcemy dobrze skończyć rok - mówią Brazylijczycy, na których w tej rundzie opiera się gra Legii. Zabrzanie przyjeżdżają do Warszawy bez kontuzjowanego Konrada Gołosia. Za to z duetem napastników Tomasz Zahorski - Dawid Jarka, z których zwłaszcza pierwszego na wiosnę widziano by chętnie na stałe w Warszawie. Legia wystąpi bez Inakiego Astiza. Hiszpański stoper na siłę mógłby zagrać, ale drużyna Jana Urbana w środku obrony i tak jest silna.
- Po tym meczu wszyscy wyjeżdżamy na urlopy. Musimy dobrze zakończyć rok. Na wiosnę zostanie do rozegrania tylko 13 spotkań i gdyby dziesięciopunktowa przewaga Wisły nad nami jeszcze miała się powiększyć, już naprawdę nie mielibyśmy szans - mówi Edson, dla którego sobotni mecz z Górnikiem Zabrze nie będzie wcale ostatnim występem na boisku w tym roku.

Lewy pomocnik Legii 22 grudnia organizuje w rodzinnych stronach mecz charytatywny. Ze względów logistycznych na to wydarzenie nie zaprasza żadnego z kolegów z Legii (chociaż na sylwestra przylatuje na niego słowacki bramkarz warszawian Jan Mucha).

- Górnik jest teraz znacznie silniejszy niż na początku rozgrywek. Nie będzie tak łatwo. Chociaż Wisła ostatnio z nimi wygrała, i to na ich boisku. Z drugiej strony dwa gole strzeliła po wielkich prezentach obrony i bramkarza. Przeciwko nam Górnik na pewno bardzo się zmobilizuje - uważa Roger. - To teraz jest bardzo dobra drużyna. Dobrze, że na ich boisku graliśmy z nimi na początku rundy, kiedy jeszcze nie wszystko mieli poukładane. Mają kilku naprawdę niezłych piłkarzy - dodaje Edson.

W środę na lewym ręku zrobił sobie nowy tatuaż z imieniem matki i paradował z opatrunkiem.
- Początkowo chciałem, by obok imienia znalazł się napis "Miłość do matki jest wieczna", ale niestety było to zbyt długie - mówi Edson.
Imię matki to kolejny tatuaż Edsona. Wcześniej, również w warszawskim studiu, piłkarz wytatuował na ramieniu inicjały imion swojego i żony (E i T czyli Edson i Thiane) oraz imię syna Luis.
- Mam więc na sobie tych, których najbardziej kocham. Chociaż, przez głowę przeszła mi myśl, że dobrze byłoby wytatuować również pierwsze litery imion mojego rodzeństwa. Niestety, z ośmioma byłby chyba kłopot z miejscem - śmieje się Edson.

- Czy będą następne tatuaże? Nie zastanawiałem się jeszcze nad tym, choć kto wie? Mówią, że jak ktoś zrobi sobie jeden tatuaż, to później nie może przestać i robi kolejne. Takie niegroźne uzależnienie - tłumaczy pomocnik Legii.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.