Rzeźniczak poznał smak reprezentacji
"Fajnie było poznać Leo Beenhakkera. Zrobił na mnie ogromne wrażenie, jeśli chodzi o taktykę i podejście do zawodników" - opowiada Jakub Rzeźniczak. Obrońca z Łazienkowskiej rozpoczął zimowy urlop tydzień później niż większość kolegów z drużyny. Dopiero w niedzielę wrócił z tureckiej Antalyi, gdzie przebywał na zgrupowaniu reprezentacji. "Rzeźnik" mógł za to po raz pierwszy z bliska przyjrzeć się metodom pracy Holendra.
- Treningi w kadrze naprawdę przypadły mi do gustu. Było podobnie jak w Legii - dużo zajęć z piłkami i gierek sparingowych - komentuje zadowolony legionista, który w Turcji szlifował formę także pod okiem swojego klubowego szkoleniowca Jana Urbana.
Beenhakker zabrał go do Antalyi, żeby zobaczył, jak wygląda praca z reprezentacją. - Trener głównie się przyglądał, ale też kilka razy prowadził zajęcia wspomina "Rzeźnik".
Na zgrupowanie polscy ligowcy polecieli z myślą o tym, że wielu innych już wypoczywa sobie gdzieś w ciepłych krajach. - Nie było znowu tak lekko. Początkowo trenowaliśmy nawet dwa razy dziennie rozwiewa wątpliwości Kuba.
Zawodnik zdradził Faktowi swoje zaległe plany urlopowe: - Dzień po świętach wyjeżdżam z dziewczyną na tydzień do Zakopanego. Dopiero wtedy tak naprawdę odpocznę - mówi.
Końcówka zgrupowania niestety była dla Rzeźniczaka wyjątkowo nieprzyjemna. Legionista przeziębił się, zmagał się też z bólem kostki. - Łykałem po kilka aspiryn dziennie, ale ciągle nie jestem do końca zdrowy - narzeka.
Przezorny obrońca prezenty pod choinkę kupił już przed wyjazdem na kadrę. - Wolałem nie zostawiać sobie zakupów na ostatnią chwilę. A w Turcji nie było czasu na chodzenie po sklepach - tłumaczy.