On będzie gwiazdą!
Treningi w Esteponie mijają legionistom niezwykle szybko. Nic dziwnego, jest na nich bardzo wesoło. Zarówno zawodnicy, jak i trenerzy robią wszystko, by nie porwała ich w swoje szpony nuda. Jan Urban naprawdę potrafi stworzyć atmosferę. Wszystko w drużynie ma swoją kolej i czas. Jest czas na ciężki trening, jest i na zabawę. Piątkowy poranny trening był tego kolejnym przykładem.
Zajęcia zaczęły się od ćwiczeń z trenerem "Sztangą" vel "Zegarkiem" jak mawia Brazylijczyk Roger. Zawodnicy mieli tym razem do zaliczenia pięć stacji. Trzy z nich to popularne "gumy" - biegi w specjalnej piłkarskiej uprzęży. Dwie - sztangi. Najwięcej radości było w grupie najmłodszych. "Grosik" i "Rado" zwijali się ze śmiechu widząc, jak nieporadnie wykonuje ćwiczenie Maciek Rybus. W końcu jednak pospieszyli mu z pomocą i niczym wytrawni szkoleniowcy instruowali "Młodego" jak należy podrzucać ciężar. Śmiech śmiechem, ale na chwilę spoważniał nawet Miro Radović. - Zobaczycie, za dwa lata to będzie prawdziwa gwiazda polskiej piłki - z szacunkiem wyraził się o "Rybie".
"Grosik" w ogóle "zamęcza" Rybusa. Młody legionista przechodzi na obozie prawdziwy chrzest. Oczywiście wszystko w ramach rozsądku i żartów. Reszta zajęć to już przygotowania do meczu z Young Boys Berno. Główna grupa piłkarzy ćwiczyła stałe fragmenty gry. Prowadzący zajęcia Kibu długo tłumaczył, jak legioniści mają się ustawiać. "Długo to trwa, bo jeszcze tego nie robiliśmy. Ćwiczymy strefę" - oznajmił wynudzonym czekaniem na jakąś akcję fotoreporterom wrzucający piłki "Smoła". Smoliński wrzucał z Edsonem, z drugiej strony pracował natomiast Piotrek Giza z "Rado", któremu - jak się zwierzył - zaczyna już trochę brakować towarzystwa innych ludzi. Całkiem nieźle radził sobie testowany stoper Mario, który pomimo wątłej postury potrafi zrobić użytek ze swojego wzrostu.
W tym czasie trenerzy wzięli w obroty tych piłkarzy, którzy już mieli okazję zagrać w sparingu. "Korzeń", "Ryba", Ariel i kilku innych zawodników rozegrało mecz przeciw szkoleniowcom. Łatwo nie było, bo trenerom - tym razem w żółtych koszulkach - pomagał "sędzia międzynarodowy" czyli Lucjan Brychczy. - Panie sędzio, ręka! - krzyknął trener Urban gdy stracił piłkę. - Halo, halo, piłka dla żółtych. Ręka była - natychmiast oznajmił "Kici Luciano" :-).
Fotoreportaż z treningu i sparingu - 90 zdjęć turi
fot. turi