Ciacho i pajęczyna
Zgodnie z niepisanym zwyczajem pierwszy trening po meczu sparingowym jest trochę lżejszy. Tak też było i dziś. Najpierw tradycyjne bieganie zgodnie z tętnem wyznaczonym przez Ryszarda Szula. Później ćwiczenie dośrodkowań i dopiero na koniec nowość. Była nią gra w siatkonogę. Tym razem nie rywalizowali tylko Jan Urban i Jacek Magiera. Na trzech boiskach grali piłkarze i walka szła na całego.
Zanim jednak zaczęła się siatkonoga, zawodnicy ćwiczyli wykańczanie akcji po dośrodkowaniach na 5. metr. W tych na brak szczęścia narzekał Wojciech Szala. Piłka po jego strzałach albo nie trafiała w bramkę, albo w sobie tylko wiadomy sposób odbijał ją Wojciech Skaba. "Podaj wreszcie dobrze, bo nigdy nie strzelę" - rzucił w końcu "Szalken" w kierunku dośrodkowującego Tomasza Kiełbowicza. "Dziadek skacz wyżej to będą gole" - śmiał się "Kiełbik", a Szala wciąż pozostawał z zerowym kontem. "Teraz to już prawdziwe ciacho było" - skomentował Kiełbowicz kolejne dośrodkowanie. Ale gola nie było. Pięknym strzałem, po którym piłka wylądowała w okienku bramki, popisał się za to Piotr Giza. "Zdjąłeś pajęczynę" - szybko skwitowali jego wyczyn koledzy.
Barwnych komentarzy nie zabrakło także podczas zmagań w siatkonogę. Zaciekłą rywalizację toczył duet Piotr Bronowicki – Maciej Korzym, którzy rywalizowali z Błażejem Augustynem i Marcinem Smolińskim. Nie obyło się bez wzajemnego wyjaśniania sobie przepisów. Ostatecznie wygrał "Skuter" i "Korzeń". "Z takimi szczurami lądowymi przegrać" - nie dowierzał Smoliński.
Poniżej prezentujemy kilkanaście zdjęć z porannego treningu.
fot. Tomek Janus