Spalili gumę
Rajdowo spędzili legioniści piątkowe popołudnie. Korzystając z czasu wolnego część zawodników i sztab szkoleniowy udali się na pobliski tor gokartowy. A jeżeli za sterami pojazdów siadają piłkarze można być pewnym, że nie nie będą jeździć rekreacyjnie. Tak też było i tym razem. Smród palonych opon, ryk silników a za sterami legioniści pędzący byle szybciej do mety. Ale z ciasnych zakrętów tylko jeden mógł wyjechać w glorii zwycięzcy.
Legioniści na gokartach - 40 zdjęć Tomka Janusa
Okazał się nim Jakub Wawrzyniak, który w tyle pozostawił kolegów. "Rumainy" od początku był pewien wygranej. "Specjalnie zakładam jaskrawy kask, żebyście dokładnie widzieli kto was będzie mijał" - rzucił reprezentant Polski zanim zaczęły się wyścigi. Jego zachowanie na torze pokazało, że miał powody. Po kwalifikacjach za sterami pozostali już tylko najlepsi. A czempionem został Wawrzyniak. Drugie miejsce zajął Inaki Astiz. Najniższy stopień podium przypadł zaś Marcinowi Burkhardtowi.
Ale to była dopiero przygrywka, bo po piłkarzach do roboty wziął się sztab szkoleniowy. A tu bezkonkurencyjny był Jan Urban, który mknął po torze jakby całe życie był kierowcą rajdowym a nie piłkarzem. Kibu Vicuna, Ryszard Szul i Mirosław Trzeciak nie mieli z nim najmniejszych szans.
Ale to już koniec laby. Jutro o 10:00 powrót do normalnych treningów. O tym, że nawet podczas dnia wolego ważna jest dyscyplina, przekonali się piłkarze, którzy spóźnili się na kolację. Nie obyło się bez kar finansowych. "Taksówkarz się spóźnił" - tłumaczył się spóźnialski Piotr Bronowicki. "Takie już życie piłkarza" - rzucił tylko Miroslav Radović, który tez miał problem z punktualnym dotarciem do hotelu.
Legioniści na gokartach - 40 zdjęć Tomka Janusa
fot. Tomek Janus