REKLAMA

Publikacja: Teksański

Qbas - Wiadomość archiwalna

Skończyło się EURO 2008, rozpoczął się letni sezon ogórkowy. W Legii trwa on jednak już od ponad miesiąca i jest najbardziej interesujący w tym wieku. Od niepamiętnych czasów, w klubie nie działo się tyle na różnych płaszczyznach. Nasi działacze tradycyjnie fundują nam prawdziwą huśtawkę nastrojów. Z jednej strony mamy wreszcie powody do zadowolenia, a z drugiej...
Minął rok pracy w Warszawie trenera Jana Urbana. Postawa szkoleniowca i osiągane pod jego wodzą wyniki sprawiły, że właściciele klubu obdarzyli go wielkim zaufaniem, czego wyrazem było sypnięcie niemałym groszem na transfery. Dzięki temu Legia jest, jak na razie, królem transferowego polowania. Najpierw wykupiono Piotra Gizę i Takesure`a Chinyamę, którzy byli wypożyczeni. Potem zespół został wreszcie porządnie wzmocniony, a nie tylko uzupełniony nieopierzonymi młokosami. Wszyscy nowi z powodzeniem mogą grać w pierwszej jedenastce. Wprawdzie pozyskanie Piotra Rockiego wydawało się nieco kontrowersyjne, zważywszy na jego wiek (34 lata) i nie najlepsze stosunki z kibicami Legii. Plusy tego transferu jednak przysłaniają minusy. „Rocky” ma za sobą świetny sezon w Dyskobolii, gdzie imponował walecznością. Pod względem fizycznym prezentuje się lepiej od wielu dużo młodszych kolegów. Do tego z powodzeniem może grać na kilku pozycjach w pomocy i ataku. To również dobry duch w szatni. Wszystkie te zalety zdążył już potwierdzić na zgrupowaniu w Grodzisku Wielkopolskim, o czym donoszą wysłannicy Legia LIVE!. Cieszy, że w każdej formacji zwiększono rywalizację, a to podobno jeszcze nie koniec. Szkoda jedynie, że nie udało się dogadać z VFL Bochum i na Łazienkowską raczej nie trafi Marcin Mięciel. Generalnie jednak personalnie mamy naprawdę mocną ekipę. Nasuwa się tylko pytanie: dlaczego dopiero teraz?

Słowa pochwały należą się też (wreszcie!) legijnym marketingowcom. Najpierw pojawiły się „Wyspy Legii” w centrach handlowych. Można w nich kupić zarówno pamiątki, jak i wyrobić kartę kibica, a w przyszłości także nabyć bilet czy karnet. To duży postęp i kolejny krok ku profesjonalnej promocji klubu. Jednak prawdziwym hitem i gratką dla fanów jest (L)energy – legijny napój energetyczny, wprowadzony już do obrotu. Fajnie, że normalność w tym temacie nie jest już wyjątkiem.

Zaskoczeniem była informacja, że KP Legia zamierza wrócić do organizowania meczów wyjazdowych. Pytanie tylko czy wynika to z dobrej woli, czy raczej z kalkulacji? Przed nami perspektywa gry w Europie, z zawieszoną karą wykluczenia z rozgrywek. UEFA zapowiedziała, wbrew temu, co odtrąbił Leszek Miklas, że bez względu na to, czy Legia weźmie na siebie wyjazd kibiców czy też nie, kary za ewentualne wybryki fanów poniesie klub. Władze postanowiły zatem zabezpieczyć się na tę okoliczność. Będą zamawiać określoną (zakładam, że minimalną) pulę biletów i brać odpowiedzialność tylko za grupę, która pojedzie oficjalnie. Za potencjalną sprzedaż wejściówek poza zamówione przez Legię, odpowie klub przyjmujący. To sprytne zagranie, ale czy UEFA, w przypadku zadymy, to kupi? Wydaje się, że najrozsądniej byłoby po prostu odstawić na bok uprzedzenia i jeszcze raz spróbować usiąść do rozmów ze Stowarzyszeniem. Mimo wszystko. Przecież wszyscy chcemy by legioniści osiągali sukcesy w Europie. Do koszyka transferowych sukcesów warto byłoby dodać ten najbardziej spektakularny – zakończenie konfliktu na trybunach.

Z klubu odszedł dyrektor ds. bezpieczeństwa Stefan Dziewulski. Chciałoby się powiedzieć, że wraz z jego odejściem kończy się pewna epoka – inwigilacji, zbiorowej odpowiedzialności, pomówień i nieporadności. I jest nadzieja, że tak będzie. Może to przesadny optymizm, zwłaszcza po zapoznaniu się z wypowiedziami nowego dyrektora Bogusława Błędowskiego, ale … warto dać sobie szansę. Nie ukrywam, że liczę na profesjonalizm Błędowskiego. Zakończenie współpracy z Dziewulskim to jednak gest ze strony klubu w kierunku fanów. Tymczasem Stowarzyszenie tkwi w marazmie i wciąż liże rany po Bełchatowie. Nie ma lidera, który byłby w stanie ujednolicić działania. Brakuje pomysłu na to, co robić dalej. Forma protestu nie sprawdziła się. Od roku niczego nie osiągnęliśmy. Zresztą, klub również nie ma koncepcji na dojście do porozumienia. A może inaczej – nie chce mieć, bo konsekwentnie realizuje swój inny plan – segregacji, a następnie wymiany publiczności.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.