Mikel Arruabarrena - nowy napastnik Legii Warszawa - fot. turi
REKLAMA

Arruabarrena: Będę strzelał jak Ibrahimović

źródło: Super Express - Wiadomość archiwalna

Do trenera Urbana woła Jan, a na Legię mówi "Lechia". Ma wykształcenie ekonomiczne. Ale nie chce liczyć pieniędzy, tylko bramki na swoim koncie. Oto Mikel Arruabarrena - nowa gwiazda Legii Warszawa. Hiszpan zapowiada w Super Expressie, że w zespole wicemistrza Polski będzie grał tak jak jego piłkarski wzór Zlatan Ibrahimović, bałkańska gwiazda Interu Mediolan i reprezentacji Szwecji.
"Trzeba równać do najlepszych, a Zlatan na EURO był niesamowity. Będę więc strzelał w polskiej lidze jak Zlatan! 10 goli to minimum. Reprezentant Szwecji ma magiczny przydomek "Ibrakadabra", a ja może otrzymam od kibiców "Arrukadabra" - uśmiecha się Mikel, który w Legii będzie występował z numerem 40.

"Aru" przed laty miał przyjemność występować w jednej drużynie z mistrzem Europy - Xabi Alonso. Spotkali się na kilku zgrupowaniach juniorskiej reprezentacji Baskonii. To niejedyny związek napastnika Legii z drużyną mistrzów Europy. O piłkarskie interesy Hiszpana dbają ludzie z agencji menedżerskiej Bahia Internacional. Największą gwiazdą w ich grupie jest sam Fernando Torres!

- Całe życie grałem w drugiej lidze i zrozumiałem, że nadszedł czas, żeby się ruszyć - wyjaśnia. - Jestem w Polsce ze względu na osobę trenera Urbana. Jan, bo tak się do niego zwracam, to w Osasunie Pampeluna wielka postać. Jeśli ktoś strzela trzy gole Realowi Madryt i to na Santiago Bernabeu, to trzeba mieć do niego szacunek - podkreśla.

- Lechia, przepraszam Legia, to w Polsce taka marka, jak w Hiszpanii Real lub Barcelona. Najwyższa półka. To dla mnie dobry wybór. Będę walczył o mistrza Polski i grał w europejskich pucharach. Zrobiłem krok do przodu. Teraz ode mnie zależy, czy zrobię kolejny - przekonuje.

Największym problemem Hiszpana jest oczywiście brak znajomości języka polskiego. - Dobrze, że w klubie jest kilka osób, z którymi rozmawiam po hiszpańsku - przyznaje. - Polski to piekielnie, ale to piekielnie trudny język. Jan kazał mi opanować podstawowe zwroty: "den dobry, ces, pleci, uwaga". Zaraz sobie kupię program do nauki i słownik polsko-hiszpański. Ale będę miał też nauczyciela - zdradza Mikel, który uczy się także nazwisk piłkarzy Legii. - Najłatwiej zapamiętałem takich chłopaków jak Rado i Vuković. Jest Roger, który był na EURO, i "Roki" ten ogolony na zero - wylicza.

19 lipca do Warszawy przylatuje sympatia Hiszpana, Onintza. - Będzie ze mną tylko do 2 sierpnia - mówi. - Zdążyłem już zauważyć, że Polki są piękne, spotkałem wiele dziewczyn z jasną karnacją i dużo blondynek z niebieskimi oczami, ale ja już jestem zajęty - zaznacza Hiszpan, który jest wielkim miłośnikiem filmów, głównie historycznych z okresu II wojny światowej. - Polecam "Sierociniec". Ja po tym filmie płakałem ze wzruszenia. Polska kojarzy mi się z tymi wszystkimi okrucieństwami, jakie zrobili wam Niemcy - przyznaje.

"Aru" ukończył liceum o profilu finanse i bankowość. - Mógłbym pracować w banku i liczyć pieniądze. Ale wolę liczyć gole na moim koncie. W końcu po to mnie wzięli do Polski - kończy hiszpański napastnik Legii.

O "Aru"
Urodził się i mieszka w baskijskim mieście Tolosa, koło San Sebastian. Mówi po hiszpańsku i baskijsku. Ma siostrę Maider (20 lat) i brata Pedro Manuela (35 lat). Jego mama zmarła przed czterema laty. Ojciec Jose Manuel jest właścicielem sklepu, w którym sprzedaje meble kuchenne i armaturę łazienkową. Jest dobrym kucharzem. Jego ulubiona potrawa to hiszpańska paella (ryż z dodatkami). Przed wyjazdem do Polski był przekonany, że Zakopane to góra. Na miejscu dowiedział się, że to jednak miasto.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.