Jan Urban już ponad rok pracuje z piłkarzami Legii - fot. Woytek
REKLAMA

Urbanizator

Qbas - Wiadomość archiwalna

Niedawno minął rok od czasu, gdy za szkoleniowe sznurki w Legii pociąga Jan Urban, Trener, uwielbiany przez kibiców, szanowany przez piłkarzy i władze klubu, w krótkim czasie osiągnął właściwie wszystko, co w zaistniałych okolicznościach się dało. Jednak, jak każdy, pan Jan popełnia błędy i w kontekście występów zespołu w Pucharze UEFA, jest trochę powodów do zmartwień.
Obiektywnie trzeba przyznać, że sprowadzenie niedoświadczonego szkoleniowca było ryzykownym, acz udanym posunięciem władz Legii. Urban, z byle jakiej drużyny zrobił wicemistrza Polski i wywalczył krajowy puchar. W pracy nie pomagali mu zarówno działacze (transferowe porażki), jak i milczący kibice. Trener jednak nie oglądał się na innych i robił swoje. Najpierw, nieco z musu, zmienił pozycje na boisku kilku piłkarzom. Na lewym skrzydle oglądaliśmy Edsona, w środku pola Rogera, a Aleksandar Vuković został defensywnym pomocnikiem. I każdy z nich spisywał się bardzo dobrze. Legia, również z konieczności, zmieniła system gry na 1-4-2-2-1-1. Warto jednak wspomnieć, że w przeciwieństwie do choćby Leo Beenhakkera, Jan Urban nie trzymał się sztywno tego schematu i zespół grywał również z dwójką napastników.

Przede wszystkim jednak, okazało się, że przybysz z Pampeluny ma otwarty umysł. Nie uprzedzał się do zawodników i dawał szansę wszystkim, którzy zasłużyli na nią ciężką pracą na treningach. Właśnie dzięki temu, jesienią mogliśmy cieszyć się dobrą grą choćby Kamila Grosickiego czy obserwować kolejny renesans formy Tomasza Kiełbowicza. Trener mocno pracował też indywidualnie z zawodnikami. Wszyscy pamiętamy, jak chaotycznym zawodnikiem był Takesure Chinyama. Grał bardzo egoistycznie, nie dostrzegał lepiej ustawionych kolegów. Jednakże przyglądając się jego poczynaniom w rundzie wiosennej można było doszukać się urbanowej ingerencji. Chinyama zaczyna powoli przypominać zawodowego piłkarza. Trener konsekwentnie też wspierał zawodzącego Piotra Gizę, widząc w nim jednego z liderów drużyny.

Urban nie bał się również podejmować trudnych decyzji. Najpierw pozwolił odejść ówczesnym liderom – Łukaszowi Surmie i Piotrowi Włodarczykowi, a potem na boczny tor odsunął piłkarzy, którzy znaleźli się na cenzurowanym przez swój dość swobodny stosunek do wykonywanego zawodu – Marcina Burkhardta i Macieja Korzyma, a jedynie wyjątkowo wystawiał do gry Bartłomieja Grzelaka (zresztą ciągle kontuzjowanego). Tylko ten ostatni dostał od szkoleniowca jeszcze szansę. Okazało się, że uśmiechnięty i życzliwy ludziom Urban nie pozwala sobie w kaszę dmuchać.

Wreszcie, gdy zaszła potrzeba, pan Jan odważnie postawił na młodzież i znów miał rację. Nazwiska nastolatków – Ariela Borysiuka, Macieja Rybusa, Kamila Majkowskiego czy Przemysława Wysockiego są już znane wszystkim kibicom. Urban wyciągnął ich z przeciętności i dał szansę by na najwyższym poziomie pokazali na co ich stać. Teraz, gdy zespół został wzmocniony (niepokoi trochę jakoś hiszpańskich graczy), młodzi mają mniejsze szanse na grę, ale z pewnością jeszcze nie raz błysną i zarówno Legia, jak i reprezentacja będą miały z nich pożytek.

Niestety, nie obyło się bez poważnych błędów. Intro Urbana było najgorsze z możliwych. Po 45 minutach meczu w Wilnie z Vetrą Legia przegrywała 0:2, prezentując się żenująco. Druga połowa już się nie odbyła, a do rewanżu nie dopuściła UEFA. Nie ma co dywagować, co by było gdyby, ale niewątpliwie legioniści mieliby poważne problemy z awansem do kolejnej rundy Pucharu Intertoto. Potem zanotowaliśmy historyczną serię 7 wygranych meczów z rzędu. Problem w tym, że Wojskowi w tych spotkaniach mieli furę szczęścia. Później już fortuna nie sprzyjała Legii. W sumie w całym sezonie zespół poniósł aż 7 porażek, w tym dwukrotnie w prestiżowych bojach z Lechem Poznań. Losowi nie pomógł trener, który niewłaściwie przygotował drużynę do rundy wiosennej. Na szczęście w końcówce sezonu Urban pokazał klasę i pozbierał zespół do kupy, a skutecznym finiszem zatarł złe wspomnienia.

Teraz też mamy powody by się obawiać. Legia w sparingu z nie najsilniejszym przecież FC Basel poniosła sromotną klęskę 1:6, a trener mętnie tłumaczył, że jesteśmy w innej fazie przygotowań niż Szwajcarzy. Cóż… my jutro gramy z FK Homel w Pucharze UEFA, a liga szwajcarska rusza pojutrze… Urban twierdzi, że drużyna nie jest jeszcze w 100% przygotowana do rozgrywek. Nie wiem jak to rozumieć. Jeżeli celem jest faza grupowa Pucharu UEFA, to do każdego meczu nasi piłkarze muszą być w pełni gotowi. Niestety, mamy takie czasy, że musimy obawiać się rywali nawet z Białorusi.

Dla Jana Urbana nadchodzą dni prawdziwej próby. Ma teraz naprawdę silny zespół i zielone światło dla dalszych wzmocnień. Przed nim dwa zadania do wykonania: w Europie – awans do rozgrywek grupowych, w Polsce – mistrzostwo. Oba z pewnością w zasięgu. Nie pozostaje zatem nic innego jak wygrywać. Wówczas, okaże się, że Urban jest tak dobry, jak nam się wydaje.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.