REKLAMA

Legia się zadłuża

Tomek Janus, źródło: Forbes - Wiadomość archiwalna

Niespełna tydzień temu ukazał się ranking przychodów klubów piłkarskich w 2007 r., przygotowany przez Deloitte Polska. Październikowy numer miesięcznika "Forbes" przynosi więcej szczegółów rankingu. Okazuje się, że przychód KP Legia w ubiegłym roku zanotował znaczącą obniżkę w dwóch spośród trzech branych pod uwagę źródeł. Dodatkowo Legia ma coraz większe długi, a Leszek Miklas uważa, że klub nie będzie przynosił zysków przez kilka najbliższych lat.
W 2007 r. przychód Legii wyniósł 16 176 tys. PLN, czyli o 20,7 proc. mniej niż rok wcześniej. Suma ta zawiera przychody podzielone na trzy źródła. Pierwsze z nich to transmisje, czyli przychody z transmisji telewizyjnych i radiowych. Dało to Legii 4 428 tys. PLN zysku – mniej o 41 proc. niż rok wcześniej. Drugie źródło to przychody z dniu meczu. Obejmują one przychody ze sprzedaży karnetów, biletów oraz katering na stadionie. Legia zyskała z tego źródła 4 157 tys. PLN – mniej o 21,8 proc. niż rok wcześniej. Trzecie źródło przychodu związane jest z komercyjną działalnością klubu i obejmuje przychody z umów sponsorskich, reklam, sprzedaży koszulek klubowych, pamiątek itp. Jedynie w tej dziedzinie Legia uzyskała niewielki wzrost przychodu, 0,2 proc. więcej niż w 2006 r., z przychodem 7 591 tys. PLN.

Głosują nad istnieniem Legii
W przedstawionej przez "Forbes" interpretacji rankingu zwrócono uwagę na wzrastające zobowiązania Legii wobec swojego właściciela. "W 2006 r. warszawska Legia zanotowała stratę netto w wysokości 17 mln złotych. Niewiele większe były przychody. Jak to się dzieje, że przy wpływach rzędu 20 mln zł klub stać na 45-milionowy budżet? Odpowiedź jest prosta: musi się zadłużać. I jedynym źródłem finansowania może być właściciel lub podmioty od niego zależne. Trudno bowiem, żeby pożyczkodawcą był bank, jeśli klub praktycznie nie dysponuje majątkiem trwałym, a jedynymi jego znaczącymi aktywami są piłkarze. Dlatego zobowiązania Legii na koniec 2007 r. przekraczały 80 mln zł, co przy aktywach rzędu dwudziestu kilku milionów i rokrocznie ujemnych przepływach gotówkowych jest kwotą astronomiczną. Zgodnie z prawem oznacza to tyle, że co roku akcjonariusze muszą na walnym zgromadzeniu głosować nad dalszym istnieniem firmy. Jeśli pod wpływem sportowych niepowodzeń czy po dojrzałym biznesowym namyśle dojdą do wniosku, że dalsza działalność nie ma sensu, Sportowa Spółka Akcyjna Legia przejdzie do historii" - czytamy na stronach miesięcznika.

Kibice psują rynek
"Forbes" przytacza także wypowiedź Miklasa, który uważa, że Legia w najbliższych latach nie będzie przynosić zysków. Szansę w poprawie stanu finansów klubu prezes upatruje zaś w nowoczesnym stadionie wypełnionym kibicami. "Wyobrażam sobie, że przy nowoczesnej infrastrukturze klub, którego ambicje nie wykraczają poza krajową ligę, będzie przynosił zyski. Jednak przychody klubów, które w miarę regularnie grają w Lidze Mistrzów, wynoszą minimum 100 mln euro. Takich kwot krajowe kluby nie będą w stanie wyciągnąć nawet wtedy, gdy po Euro 2012 nowoczesne stadiony szczelnie wypełnią się kibicami. Być może do regularnej gry w Lidze mistrzów wystarczy w Polsce 50 mln euro, ale żeby osiągnąć ten pułap, niezbędne będzie wsparcie ze strony właścicieli" - mówi prezes Legii na łamach "Forbes".

Zdaniem Miklasa obecnie kibice wpływają negatywnie na stan finansów klubu. Przytacza przykład niedoszłego sponsora, który zaniechał inwestowania w Legię po wydarzeniach w Wilnie z lipca 2007 r. Prezes Legii zapewnia jednak, że na nowym stadionie miejsce dla siebie znajdą wszyscy kibice. Muszą się tylko zachowywać zgodnie ze standardami wyznaczonymi przez klub. "Forbes" zwraca jednak uwagę, że zapełnienie nowego stadionu może być trudne, przy spadającej frekwencji na Łazienkowskiej.

Szczegółowa analiza rankingu w najnowszym numerze "Forbes".


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.